Skarb narodów
(National Treasure)
Jon Turteltaub
‹Skarb narodów›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Skarb narodów |
Tytuł oryginalny | National Treasure |
Dystrybutor | Forum Film |
Data premiery | 28 stycznia 2005 |
Reżyseria | Jon Turteltaub |
Zdjęcia | Caleb Deschanel |
Scenariusz | Cormac Wibberley, Marianne Wibberley, Jim Kouf |
Obsada | Nicolas Cage, Harvey Keitel, Jon Voight, Diane Kruger, Sean Bean, Christopher Plummer, Oleg Taktarov, Mark Pellegrino, Armando Riesco, Annie Parisse, Justin Bartha |
Muzyka | Trevor Rabin |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 131 min |
WWW | Strona |
Gatunek | akcja, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Benjamin Franklin Gates pochodzi z rodziny, której członkowie mają jeden cel: odnalezienie skrzyni pełnej skarbów, która ukryta została po wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, że wskazówki co do miejsca ukrycia skarbu znajdują się w amerykańskiej konstytucji.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
Nieco słabsze od „Twierdzy”, nieco lepsze od „Con Air”. Nic odkrywczego o tym napisać się nie da, po prostu kolejny raz Bruckheimer i Cage wciągają widza w dwugodzinny pościg na bezdechu. Wszystko zależy od tego, czy Was jeszcze ta – tyleż wyświechtana, co sprawnie spreparowana – formuła bawi. Mnie jeszcze tak.
Bolesna durnota. Tym razem rozpaczliwie kryjący zakola, maślanooki, z wiecznie otwartymi "na karpia" ustami Nicholas Cage gra błyskotliwego geniusza rozwiązującego zagadki pozostawione mu przez Ojców Narodu Amerykańskiego. Bruckheimer podpiął się pod sukces Dana Browna (bohater Cage'a też nazywa się Brown) i jego "Kodu", ale zrobił to bez odpowiednich scenarzystów, którzy sklecili historię złożoną tylko i wyłącznie z nieprawdopodobieństw, z czego tylko część próbują nieudolnie maskować. Cage wpadający na kolejne rewelacje jest żałosny, podobnie jak Bean podążający ciągle tuż za nim, a wątek romansowy został wprowadzony na zasadzie "obojętnie jak, ale musi być".
WO – Wojciech Orliński [5]
Ze streszczeń zapowiadała się niemalże ekranizacja trylogii "Illuminatus", a wyszła bardzo przeciętna realizacja hollywoodzkiego schematu kina akcji. Nie mam nic przeciwko samemu schematowi, ale na Boga, odrobinę inwencji by się przydało. A tutaj postacie wręcz mają na czołach przyklejone plakietki z przybornika scenarzysty "gotowce na każdą okazję" ("Comic Relief", "Dziewczyna, którą w finale ma dostać bohater", "Twardy lecz w gruncie rzeczy dobroduszny glina" etc.). Film po prostu niczym nie zaskakuje, a właśnie przy tej tematyce to niestety niedobrze.
KS – Kamila Sławińska [3]
W sumie to kolejny produkcyjniak w typowym stylu Bruckenheimera – główny bohater jest w głębi serca okrutnie patriotyczny i niezwykle poczciwy, i tylko źli ludzie zmuszają go do podjęcia szaleńczego ryzyka, oczywiście w obronie Narodowego Skarbu. Dobro wygrywa na końcu, sztandary, trąby, napisy końcowe. Poczciwym bohaterem jest Nicolas Cage, który gra w prawie takim stylu jak w Wild at Heart, co daje efekt dość humorystyczny. Partneruje mu Diane Kruger, o której da się powiedzieć jedynie, ze jest bardzo ładna. Nie miałabym nic przeciwko jeszcze jednemu disneyowskiemu produkcyjniakowi – ten jednak ma tę wadę, że mimo wszystkich pogoni, wybuchów i pościgów jest nudny nie do wytrzymania.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [6]
Dobre, choć spodziewałem się więcej od duetu Bruckheimer-Cage. Fabuła na
poziomie wczesnego Ludluma, charaktery wprost z podręcznika "Scenariuszopisarstwo dla opornych" a ponieważ to fabuła Disneya to ani nikt porządnie nie ginie, ani nawet Diane nie pokazuje tyle, co w "Troi". Ale obejrzeć się da.
KW – Konrad Wągrowski [6]
To naprawdę zabawne jak Amerykanie potrafią lekcję ojczystej historii ubrać w kostium przygodowego kina akcji. Bo nie jest tu najważniejsze co się dzieje, tylko co się mówi w przerwach między tym co się dzieje. Możemy oczywiście utyskiwać na łopatologiczną dydaktykę takiego rozwiązania i ubolewać nad nadużywaniem medium filmowego do takiego celu, ale przyznam, że trochę zazdroszczę Amerykanom takiego podejścia. Sam film natomiast jest ubogim krewnym "Indiany Jonesa", z bardzo mało przekonującym Nicholasem Cagem i bezbarwną Diane Kruger. Ale przyswaja się go bez bólu.