Jak być sobą
(I Heart Huckabees)
David O. Russell
‹Jak być sobą›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Jak być sobą |
Tytuł oryginalny | I Heart Huckabees |
Dystrybutor | Monolith Plus |
Data premiery | 4 sierpnia 2006 |
Reżyseria | David O. Russell |
Zdjęcia | Peter Deming |
Scenariusz | David O. Russell, Jeff Baena |
Obsada | Jason Schwartzman, Isabelle Huppert, Dustin Hoffman, Lily Tomlin, Jude Law, Mark Wahlberg, Naomi Watts, Kevin Dunn, Tippi Hedren, Saïd Taghmaoui, Jean Smart, Talia Shire, Bob Gunton, Richard Jenkins |
Muzyka | Jon Brion |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | Niemcy, USA |
Czas trwania | 106 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Perypetie małżeństwa detektywów, którzy pomagają ludziom w rozwiązywaniu problemów egzystencjalnych takich jak: kryzys wieku średniego, przekonanie, że "moje życie nie ma sensu i jest jedną wielką pomyłką". Wśród ich "pacjentów" znajduje się między innymi troje ludzi uwikłanych w miłosny trójkąt.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Film Davida Russella („Złoto pustyni”) trafia do nas 2 lata po premierze, ale warto było czekać. Dostajemy kilka mistrzowskich chwytów wizualnych (poczynając już od samego plakatu), garść surrealistycznych gagów pierwszej klasy, możność obcowania z wieloma utalentowanymi aktorami różnych pokoleń. Tylko jedna rzecz, acz istotna, w „I Heart Huckabees” (tradycyjnie znakomity tytuł oryginalny przetłumaczono tak, że nóż się w kieszeni otwiera) mocno irytuje. Dialogi. Gdyby wyciąć te wszystkie pseudozabawne, przeintelektualizowane teksty, dostalibyśmy film kultowy. Niestety, zbyt duży jest tu rozstrzał między egzystencjalnym filozofowaniem na wesoło a na poważnie. Jeden z bohaterów filmu twierdzi, że NIC nie istnieje. Niby ma rację, ale co z tego? Smętna metafizyka na poziomie studenta I roku filozofii na UW. I to mi właśnie przeszkadzało najbardziej – ktoś mówi, że „życie jest jak koc” i Russel, zamiast obrócić to w żart, dorabia do tego gigantyczną teorię całkiem serio. Czułem się jak na kozetce u psychoanalityka, w którego nie wierzę. Ale i tak warto dać „Huckabeesom” szansę ze względu na walory, które przytoczyłem powyżej, jak i dla prawdziwie sensacyjnego odkrycia, że Mark Wahlberg posiada vis comica.
KW – Konrad Wągrowski [4]
To mógłby byc naprawdę świetny film. Pomysł z "egzystencjalnymi detektywami" jest doskonały. Gdyby zderzyć go z jakimś przeciętnym, zwyczajnym obywatelem, gdyby detektywi egzystowali w naszym normalnym świecie, takie zderzenie mogłoby być i inspirujace i bardzo dowcipne. Niestety absurdalni detektywi w tym filmie istnieją w absurdalnym świecie z dziwnymi ludźmi z absurdalnymi problemami. A to czyni ten film zbyt oderwanym by być interesującym i nie ratuje go nawet szansa zobaczenia, że Marky Mark jest aktorem całkiem ok.
Komedia metafizyczno-kryminalna, która na pewno nie odpowie na tytułowe pytanie, ale dostarczy trochę rozrywki. Tyle tylko, że nie jest to rozrywka zupełnie łatwa i przyjemna, bo w czasie oglądania trzeba się porządnie skupić, żeby dotrzeć do sedna sprawy. I nie ma gwarancji, że się uda. Fabułę na dobrą sprawę streścić trudno. Odrobinę zbyt wiele wątków. Perypetie poety-ekologa, który wynajmuje parę detektywów, mających wskazać mu jak i po co żyć, bywają zabawne. Niestety, tylko bywają. Dowcip raz po raz grzęźnie w banale i tonie w filozoficzno-postmodernistycznym sosie. Sam pomysł na scenariusz jest bardzo ciekawy. Bardzo możliwe, że mistrz filmowego absurdu Charlie Kauffman (ten od "Adaptacji") lub np. Woody Allen, specjalista od neurotyków, zrobiliby z tego coś dobrego. Nie tym razem jednak, a i pomysł spalony. Film pozostaje "na rozstaju dróg". Komedia intelektualne rozbija się raz po raz o slapstick. Pozostaje cieszyć się Dustinem Hoffmanem i Lily Tomlin w rolach detektywów. I jest jeszcze Isabelle Huppert – jak zawsze stylowa i pełna chłodnego uroku. W pamięć zapada też kilka scen, m.in. te w których wykorzystano animację. Jest też parę dobrych dialogów. Gdyby tak poddać ten film gruntownej przebudowie…