Amityville
(The Amityville Horror)
Andrew Douglas
‹Amityville›

Opis dystrybutora
Bohaterami opowieści jest rodzina, która wprowadza się do pewnego domu mieszczącego się na przedmieściach Long Island. Tajemnicze domostwo zaczyna terroryzować swoich mieszkańców. Okazuje się, że jego poprzednim mieszkańcem był młody człowiek, który wymordował swoich najbliższych. Nowa rodzina będzie musiała stoczyć pojedynek na śmierć i życie z siłami ciemności.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

MC – Michał Chaciński [3]
Kiepski remake złego filmu, lepszy od oryginału tylko w kategoriach technicznych. Wszystko jest tu przewidywalne, nikt nie próbuje nawet udawać, że historia jest wiarygodna, a twórcy desperacko straszą hałasami. Dwa elementy podbijają punktację: dobre spostrzeżenie w jaki sposób przy kupnie nieruchomości ambicja konkuruje ze zdrowym rozsądkiem i sensowne oparcie części napięcia na strachu o dziecko. Ale to za mało na usprawiedliwienie seansu.
Ładni aktorzy, szybki montaż i zestaw scen z podręcznika „Jak przestraszyć amerykańską nastolatkę”. Duży minus za idiotyczną końcówkę, ale do tego czasu jest to zupełnie znośny MTVille.
KS – Kamila Sławińska [3]
Po ćwierćwieczu koszmar Amityville powraca, by udowodnić, że... mimo kosmicznego postępu w dziedzinie filmowej technologii, nie jest w stanie stać się ani odrobinę lepszym filmem - a raczej wręcz przeciwnie. Wersja anno 2005 to bardzo marny remake dość marnego filmu. Te momenty, kiedy Douglas i spółka próbują coś zmienić czy poprawić w oryginalnej historii są szczególnie nieporadne, pretensjonalne i po prostu głupie. Prostackie shockery – jedyne, co autorzy mają do zaoferowania w departamencie strachów - wydają się istnieć kompletnie poza dziurawą i absurdalną fabułą i co chwila starają się udowodnić, ze wręcz zupełnie jej nie potrzebują. Jedyne, co zwraca uwagę in plus, to ładnie dograna, choć mało odkrywcza strona wizualna: zdjęcia Petera Collistera i sprawny montaż spółki Roger Burton-Christian Wagner - to jedyne, co w tym filmie trzyma jako taki, profesjonalny poziom.