Iron Man
Jon Favreau
‹Iron Man›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Iron Man |
Dystrybutor | Imperial, UIP |
Data premiery | 30 kwietnia 2008 |
Reżyseria | Jon Favreau |
Zdjęcia | Matthew Libatique |
Scenariusz | Arthur Marcum, Matt Holloway, Mark Fergus, Hawk Ostby |
Obsada | Robert Downey Jr., Gwyneth Paltrow, Jeff Bridges, Leslie Bibb, Terrence Howard, Shaun Toub, Faran Tahir, Clark Gregg, Bill Smitrovich, Samuel L. Jackson, Stan Lee, Jon Favreau |
Muzyka | Ramin Djawadi |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Iron Man, Marvel Cinematic Universe |
Czas trwania | 126 min |
Parametry | Dolby Digital 5.1; format: 1,85:1 |
WWW | Strona |
Gatunek | akcja, przygodowy, SF, thriller |
EAN | 5903570134555 |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Beztroski styl życia Tony’ego Starka zmienia się na zawsze, kiedy jego konwój zostaje zaatakowany, a on sam porwany przez rebeliantów. Ranny od pocisku, który utkwił w pobliżu serca, Tony zostaje zmuszony do skonstruowania broni dla Razy, tajemniczego przywódcy rebeliantów. Nie zważając jednak na żądania porywaczy, Tony wykorzystuje swój intelekt i geniusz, aby skonstruować zbroję, która utrzyma go przy życiu i pomoże w ucieczce.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Książki – Wieści

Utwory powiązane
‹Młody Sheldon. Kompletny sezon pierwszy›
–
Jon Favreau,
Michael Zinberg,
Jaffar Mahmood,
Chris Koch,
Don Scardino,
Mark Cendrowski,
Howie Deutch,
Peter Lauer,
Rebecca Asher,
Richie Keen,
Alex Reid
Nie sądziłem, że dożyję (i to w młodym wieku) czasów, w których Hollywood zacznie produkować satysfakcjonujące ekranizacje Marvela. Oldskulowy, prawie campowy heros, doczekał się jednego z najlepszych filmowych portretów w moim drogim uniwersum. Duże szczęście miał Tonny Stark, że trafił na Roberta Downeya Jr, który ironię, hedonizm, alkoholizm i zamiłowanie do destrukcji ma wypisane na twarzy – a to już czyni bohatera interesującym. Z dużym wyczuciem uwspółcześniono historię, doprawiono gdzie trzeba ironią i wybrano odpowiednią gatunkową formę. Położenie nacisku na zabawy z konstruowaniem pancerza, trochę nowoprzygodowe – jak dla mnie jest bombowym pomysłem. Świetnie też, że część spółki scenariuszowej wzięła się za nowego Punishera – jest szansa, że zwrócą światu Franka Castle.
Ale czad! „Iron Man” z jednej strony jest wzorcowym filmem superbohaterskim – doskonale zrealizowanym, świetnie obsadzonym, z umiejętnie dozowanym napięciem i patosem, a z drugiej – rozmyślnie kala własne gniazdo, z łobuzerskim wdziękiem obnażając marvelowskie stereotypy. Tym sposobem dość mizerny komiks na ekranie przeobraża się w jedno z najlepszych dzieł gatunku. Ale czad!
Marvel sam zajął się ekranizacjami przygód swoich herosów i wyszło to komiksowemu uniwersum zdecydowanie na dobre. Wolę bliższego życiu egocentrycznego Starka w otoczeniu seksownych panienek i w super furze od jeżdżącego na komarku pierdołowatego Parkera i od udającego zaokularzonego fajtłapę Kenta. Pierwszy recydywista Hollywood Downey Jr., który zapewne w towarzystwie Starka czułby się jak ryba w wodzie, okazał się castingowym strzałem w dziesiątkę. A składanie kostiumu przez 3/4 filmu zupełnie mi nie przeszkadza, bo primo: perypetie z kolejnymi wersjami sprzętu są za sprawą Juniora i scenarzystów bardzo zabawne, a secundo: to już specyfika pierwszej części cyklów superbohaterskich – twardziel musi się narodzić, trzeba wyfasować trykocik (tu: pancerzyk) i okiełznać supermoce (tu: supertechnologię). Chociaż z drugiej strony taki Obadiah Stane okazuje się zdolniejszy od Starka, wsiada do skorupy Iron Mongera i z marszu opanowuje tajniki sterowania oraz naparzania. To już przywilej przejścia na Ciemną Stronę Mocy. Ale Gwyneth Paltrow to ja wolę w wersji blond…
KS – Kamila Sławińska [9]
Jeślibym miała spędzać udany wieczór w barze w towarzystwie wybranych filmowych superbohaterów, bez wahania wybrałabym Hellboya i Iron Mana. W odróżnieniu od reszty superbohaterskiej hałastry ci dwaj bowiem odznaczają się błyskotliwym poczuciem humoru i bezpretensjonalnym wdziękiem, wynikającym z wiedzy o własnych niedoskonałościach. Ale wracając do filmu: Robert Downey Jr. JEST Iron Manem i nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek inny aktor mógł zagrać tę postać tak dobrze. Robert Downey Jr. wymiata. Robert Downey Jr. rządzi. A reszta? No wiadomo: wybuchy, bad guys, blondyna w opałach…. klasyka, na całe szczęście w dobrym gatunku. Czy jednak film dostałby więcej niż pięć punktów, gdyby nie Robert Downey Jr. i kapitalne one-linery, jakie padają z jego ust co kilka minut? W życiu.
Za dużo warsztatu, za mało fabuły. Za dużo majsterkowania. Zupełnie wystarczyłaby pierwsza majsterka w tej pustynnej jaskini. Późniejsze popisy cudownego, inteligentnego i pięknego geniusza w wypasionym laboratorium to już niestrawny narcyzm. Downey, który bez mrugnięcia okiem przepracowuje żarówkę w swojej klacie i super moce, jest w ogóle tak fajny, że aż bokami wychodzi. Nie kupuję ani jego oświecenia ani wytłumaczenia, że to tylko ironia. Najlepiej w całym filmie wypada zdecydowanie Jeff Bridges jako łysy brodacz, choć niestety jego postać rozwija się też stosunkowo banalnie, według schematu.
MW – Michał Walkiewicz [6]
Komiksowa middle-class. Gdy Downey ma być zblazowanym bon vivantem, wszystko wypada dobrze, kiedy jednak musi odegrać rozterki (które nie są przepracowane na poziomie „Batmana: Początku”), jest ckliwy i patetyczny. Przednia zabawa dla chłopców zaczyna się trochę za późno, bo Stark przez 3/4 filmu składa swój kostium. No i rozczarowuje Iron Monger, wyglądający jak ze szrotu. Mam nadzieję, że w sequelu będzie lepiej. Zostańcie po napisach końcowych!
KW – Konrad Wągrowski [7]
Z pozoru nic nowatorskiego. Znów mamy superbohatera, który musi odkryć w sobie powołanie, dorosnąć do roli i zmierzyć się z superłotrem. Ale tym razem genialny pomysł obsadowy – Robert Downey jr. czuje się w swej roli jak ryba w wodzie, wnosi do filmu dużo lekkości, dystansu i zabawy. Świetnie sprawdza się też łysy i brodaty Jeff Bridges, ba! nawet Gwyneth Paltrow, za którą z reguły nie przepadam tu budzi sympatię. Szkoda może, że scenariusz nie jest bardziej wyszukany, ale nie narzekam bardzo i czekam na jeszcze lepszy sequel.