Jak w niebie
(Sa som i himmelen)
Kay Pollak
‹Jak w niebie›

Opis dystrybutora
Bohaterem filmu jest międzynarodowej sławy dyrygent, który po załamaniu nerwowym wraca do swojego domu rodzinnego. Tutaj szybko powraca do równowagi i angażuje się w działalność lokalnego chóru.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Filmy

MC – Michał Chaciński [7]
Ciekawy przykład połączenia podgatunku, który stał się w ostatnich latach skandynawską specjalnością i niezakamuflowanej agitki new age. Podgatunek: film o tym, jak od środka ktoś rozsadza zakłamaną zamkniętą społeczność (interesujące, że właśnie w komfortowych i opiekuńczych skandynawskich państwach wałkuje się właśnie ten temat). Począwszy od tytułu (który w Polsce tradycyjnie przetłumaczono źle - powinien brzmieć "Jako w niebie", bo szwedzki tytuł to fragment "Ojcze nasz"), przez motywy opozycji do zakłamanego szwedzkiego luteranizmu, przez poszukiwanie w sobie tego co uwalnia, aż do podsumowania, w którym mamy coś na kształt świeckiej glossolalii i nawrócenia (którego sprawca oddaje właśnie ducha w toalecie) mamy new-age'owski motyw prezentacji ścieżki alternatywnej do chrześcijaństwa. Sprzedane dowcipnie, chwilami poruszająco, świetnie zagrane, tylko troche przydługie.
„Pan od muzyki” w „Czekoladzie”. Żadne tam wielkie kino, po prostu przyjemny film na zimowy wieczór, z kilkoma zgrabnie podanymi peanami na cześć tolerancji, indywidualizmu i innych ważkich wartości. No i niebrzydka Frida Hallgren rozbierająca się do rosołu nie dlatego, że ma to jakiekolwiek znaczenie dla fabuły, ale dlatego, że ma tak w kontrakcie. Czy ktoś może skontaktować tych szwedzkich producentów z agentem Natalie Portman?
KW – Konrad Wągrowski [7]
Oczywiście, że jest to film robiony pod gusta Amerykańskiej Akademii Filmowej. Nie jest to film wystarczająco artystyczny, jak przystało na kinematografię szwedzką. I co z tego? Ważne, że dzięki temu otrzymujemy dobry scenariusz, dobrą reżyserię, świetną galerię bahaterów, nietrywialną scenę końcową, odrobinę wzruszenia. Film naprawdę wciąga widza w losy dość schematycznych, to prawda, ale za to interesujących postaci. A na deser śliczna Frida Hallgren nago. Czego chcieć więcej?