Egzorcyzmy Emily Rose
(The Exorcism of Emily Rose)
Scott Derrickson
‹Egzorcyzmy Emily Rose›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Egzorcyzmy Emily Rose |
Tytuł oryginalny | The Exorcism of Emily Rose |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 28 października 2005 |
Reżyseria | Scott Derrickson |
Zdjęcia | Tom Stern |
Scenariusz | Scott Derrickson, Paul Harris Boardman |
Obsada | Laura Linney, Tom Wilkinson, Campbell Scott, Jennifer Carpenter, Colm Feore, Henry Czerny, Shohreh Aghdashloo, Aaron Douglas |
Muzyka | Christopher Young |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | USA |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, groza / horror |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
18-letnia studentka pierwszego roku umiera podczas odprawiania nad nią egzorcyzmów, a ksiądz, który je przeprowadzał staje przed sądem za spowodowanie jej śmierci.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Filmy

Historia księdza oskarżonego o spowodowanie śmierci „opętanej” nastolatki poprzez odprawianie egzorcyzmów wydarzyła się naprawdę. A że nie jest bardziej fascynująca od sztandarowego odcinka programu „Nie do wiary”, trzeba ją było jakoś ubarwić. I Derrickson oczywiście koloryzuje, tyle że w dość marnym stylu: albo trzaska drzwiami, albo robi nagły najazd na najstraszniejsze zwierzę Hollywoodu – kota domowego. Ten cały horror rozgrywa się jednakże w 20 minutach retrospekcji, cała reszta dwugodzinnego filmu to dramat sądowy. Niestety, nie lepszy. Reżyser chełpi się w wywiadach, że zrobił pierwszy na świecie horror sądowy, ale do Lumeta mu jednak sporo brakuje, a i na płaszczyźnie „egzorcystycznej” stać go co najwyżej na poziom Harlina, nie Friedkina.
KS – Kamila Sławińska [6]
Wbrew pozorom nie jest to kolejna wariacja na temat motywu znanego z Egzorcysty – raczej nieco udramatyzowana pod kino grozy opowieść o wierze i poszukiwaniu prawdy. Znakomite role Toma Wilkinsona i Laury Linney, ładne, nastrojowe zdjęcia Toma Sterna. Ci, co oczekują okultystycznego horroru, mogą być rozczarowani – ale cierpliwi widzowie docenią sprawną realizację, dramatyzm i ładną myśl tego filmu.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Paradoksalnie - przy odbiorze tego filmu nie jest ważna jego sama treść czy fabuła, ale temat, który potrafi przysłonić niedostatki scenariusza. Bo, przyznajmy, scenariusz nie jest zbyt spójny i sensowny - sceny egzorcyzmów wyjęte z kina innego rodzaju, nocne nachodzenie pani adwokat przez demony zupełnie niepotrzebne i ropaczliwie próbujące wcisnąć do filmu jakieś dodatkowe elementy horrorowe, rozterki Laury Liney nieprzekonujące. Ale to niknie w temacie - rozważania, czy w ogóle _możliwe_ jest w naszym świecie opętanie, istnienie jakiejś personifikacji sił zła, jak to może zostać odebrane, jakie znaczenie niesie dla wszystkich wierzacych i niewierzących. A to wszystko - o dziwo - zmusiło mnie do refleksji. Zwłaszcza, że historia, na której oparto fabułę tego filmu jest dużo bardziej intrygująca.