Oda do radości
Anna Kazejak-Dawid, Jan Komasa, Maciej Migas
‹Oda do radości›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Oda do radości |
Dystrybutor | Gutek Film |
Data premiery | 19 kwietnia 2006 |
Reżyseria | Anna Kazejak-Dawid, Jan Komasa, Maciej Migas |
Zdjęcia | Klaudiusz Dwulit, Piotr Niemyjski, Radosław Ładczuk |
Scenariusz | Jan Komasa |
Obsada | Małgorzata Buczkowska, Piotr Głowacki, Lesław Żurek, Dorota Pomykała, Barbara Kurzaj, Roma Gąsiorowska, Tomasz Lengren, Krzysztof Czeczot, Przemysław Bluszcz, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Agnieszka Kawiorska, Monika Obara, Maciej Kozłowski, Katarzyna Zielińska |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | Polska |
Czas trwania | 118 min |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Trzech reżyserów, trzy historie, trzy wizje jednej - polskiej rzeczywistości. Bohaterami historii są młodzi ludzie z różnych środowisk i regionów. Ich losy splatają się w jednym miejscu - autobusie do Londynu.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Sporo tu schematów, frazesów, a wychwalane tak aktorstwo jest zgoła nierówne. Ale trzeba przyznać, że jak na debiut (i to potrójny), realizacja i autentyzm przekazu zdecydowanie wychodzą ponad poziom, do jakiego przyzwyczaiły nas debiuty w polskim kinie. Dziwią mnie dwie rzeczy – co Konrad widzi tutaj ładnego w scenach erotycznych, i co ogół widzi najdojrzalszego w nowelce Kazejak-Dawid. Osobiście najbardziej mi się podobała „Warszawa” z bardzo dobrą rolą Piotra Głowackiego i natłokiem tyleż przerysowanych, co sugestywnych scen, a zaraz po niej „Morze” – tu z kolei najładniej udało się uchwycić zagubienie młodego człowieka. W sumie cóż – należy pochwalić mniej więcej równy poziom wszystkich segmentów i oczekiwać, że przy następnych projektach ich bez wątpienia zdolni twórcy wyjdą ponad tuzinkowość nie tylko w warstwach realizacyjnej i emocjonalnej, ale i fabularnej.
Film z górnej półki polskiej kinematografii. Wojcieszek jest głosem pokolenia 30-latków i dlatego nigdy nie byłem jego wielkim entuzjastą. Natomiast Komasa, Kazejak-Dawid i Migas opowiadają o bardziej mi bliskich dwudziestolatkach i robią to umiejętnie. No, może nie wszyscy, bo Maciej Migas znacznie odstaje od dwójki, robiąc kino stare w formie i treści, a młode jedynie w przesłaniu. Kazejak-Dawid w bardzo ładny sposób niszczy mit Solidarności, która przecież jest teraz tylko pustym słowem. Mistrzem wywoływania emocji jest jednak Jan Komasa. Jego historia jest żywa, prawdziwa i najlepiej zagrana. Warto też w tym momencie napomknąć o Piotrze Głowackim, czyli najlepszym obecnie polskim aktorze młodego pokolenia. Kto widział całą "Odę do radości" albo nawet samą nowelkę Komasy, ten był świadkiem narodzin aktora na miarę Krzysztofa Majchrzaka. Ja, na przykład, nie mogę się doczekać przede wszystkim kolejnego występu Głowackiego i dalszych obrazów Komasy.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Film momentami irytująco nierówny (nie tylko dlatego, że robiony przez troje róznych twórcow), z nienajlepszym scenariuszem, ale z pewnością jedna z najciekawszych (jesli nie najciekawsza) pozycji polskiego kina ostatnich miesięcy. Decyduje o tym szczerość i emocje, jakie "Oda do radości" musi wywołać. Nie przeszkadza mi tak pesymistyczne spjrzenie na nasz kraj - ważne, że znajduje się ktoś, kto w ogóle jakkolwiek spogladać chce. Co jest rzadkością - od strony technicznej to solidna robota, a od strony aktorskiej nawet bardziej niz solidna, ze wskazaniem na świetnego Piotra Głowackiego. Przy całej brzydocie filmu, zaskakująco ładne sceny erotyczne, o co w Polsce do tej pory było niełatwo. Ciekawy debiut, każący zapamiętać nazwiska trojga reżyserów.
Sukces młodych filmowców, którym udało się zrobić film kinowy jeszcze przed trzydziestką i dostać nagrodę na festiwalu w Gdyni. Trzy nowele filmowe – Śląsk, Warszawa i Morze – ukazują zagubionych nieco we współczesność młodych ludzi. Chcieliby żyć lepiej niż ich rodzice, ale jeszcze nie znaleźli swojej drogi. Boją się trochę za bardzo i przez to albo rzucają się na oślep w życie, albo od tego życia uciekają. Najlepsza, najdojrzalsza jest śląska opowieść Anny Kazejak-Dawid. Pointa wyważona, bez moralizowania. Jeśli ktoś gdzieś napisał, że to film o polskiej beznadziei, to proszę w to nie wierzyć. Szczera nieprawda. Trójka reżyserów i scenarzystów zarazem ma świetny zmysł obserwacji i potrafi ubrać swoje scenariusze w przyzwoitą formę. Oby w miarę szybko mogli zrealizować kolejne filmy. Trzymam za nich kciuki.