Spacer po linie
(Walk the Line)
James Mangold
‹Spacer po linie›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Spacer po linie |
Tytuł oryginalny | Walk the Line |
Dystrybutor | CinePix |
Data premiery | 17 lutego 2006 |
Reżyseria | James Mangold |
Zdjęcia | Phedon Papamichael |
Scenariusz | James Mangold, Gill Dennis |
Obsada | Joaquin Phoenix, Reese Witherspoon, Ginnifer Goodwin, Robert Patrick, Shelby Lynne, Johnny Holiday, Tyler Hilton, Dallas Roberts, Waylon Payne, Shooter Jennings, Johnathan Rice, James Keach |
Muzyka | T-Bone Burnett |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 136 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Biograficzny film o życiu legendy amerykańskiej muzyki country Johnny′ego Casha, który w latach 60-tych uchodził za największego rywala Elvisa Presleya.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [5]
Film biograficzny petryfikuje się szybciej niż komedia romantyczna. Ten jest bardzo konwencjonalną historyjką opowiedzianą według schematu: trauma z dzieciństwa - trudności - sukces - uzależnienie - zwycięstwo - napisy końcowe (Czyli Ray 2). Do tego Mangold reżyseruje wszystko jedynie rzemieślniczo, co pewien czas serwując scenę niezamierzenie żenującą (ten koniec!). Mistrzowski jest za to Robert Patrick i wokal Reese Witherspoon. Problem natomiast w tym, że pomimo dobrej roli Phoenixa, ja nie czuję jakoś tego Casha na ekranie i dopiero kiedy podczas końcowych napisów Johnny śpiewa, z ekranu nagle bije jakaś siła.
Biografie z reguły bywają epizodyczne, ale Mangold grubo przesadza, przesuwając akcję co dziesięć minut o kilkanaście lat wprzód lub w tył, zanim zdąży powiedzieć cokolwiek ciekawego. Phoenix gra dobrze, ale jego przekleństwem jest zbyt charakterystyczna uroda – tak jak w każdym filmie z Arnoldem widzieliśmy nie postać, a Arnolda, tak tu widzimy nie Casha, a Phoenixa odgrywającego Casha (do którego zresztą nie jest nawet fizycznie podobny). W sumie dostajemy szybkie i proste migawki z życia dość skomplikowanego człowieka, kilka niezłych żartów z Elvisa, nieco przyzwoitej muzyki i – przede wszystkim – absolutnie fantastyczną (castingowy strzał sezonu) Reese Witherspoon, która gdyby urodziła się kilkadziesiąt lat wcześniej, bez dwóch zdań zrobiłaby jeszcze większą karierę jako gwiazda country niż obecnie jako aktorka. Dla niej warto.
WO – Wojciech Orliński [9]
Misiępodobało. Może dlatego, że zawsze uwielbiałem Phoenixa i Witherspoon, do samego Casha zaś miałem stosunek chłodno-obojętny (znaczy, nie żebym zaraz zmieniał kanał jak go puszczają, ale żadnej ekscytacyi). Oglądałem to nie jak biografię gwiazdy, tylko jak fabularny film o romansie Phoenixa i Witherspoon. Jako taki jest super...
KS – Kamila Sławińska [7]
Ładny i zrobiony z wielką z pasją film o trudnym człowieku, który po latach błądzenia odnalazł w końcu swoją drogę, o jego wielkiej miłości do muzyki - i do kobiety. I chociaż w wielu punktach można się tu dopatrywać typowych grzechów hollywoodzkiej biografii, wybielającej swego bohatera tam, gdzie choćby przez chwilę istnieje ryzyko pokazania prawdy, przez którą widzowie na moment stracą do niego sympatię - ogląda się to znakomicie. Największa w tym zasługa rozśpiewanej pary odtwórców głównych ról, których aktorskie - a szczególnie wokalne - talenty uwiarygodniają pokazywaną w filmie historię i chwilami każą wierzyć, że patrzymy na Johnny’ego i June, a nie na Joaquina i Reese. W oscarowym wyścigu moimi faworytami pozostają co prawda Philip S. Hoffman i Felicity Huffman, ale nie zmienia to faktu, że aktorstwo stoi tu na najwyższym światowym poziomie. Szkoda tylko, że sama opowieść i portret Johnny Casha, jaki się z niej wyłania, pozostawia spory niedosyt.
Filmy biograficzne kręcone w Hollywood bywają do siebie podobne. Może z powodu podobieństwa dróg życiowych gwiazd – nieudane dzieciństwo, desperacka walka o sukces, a potem lata walki z uzależnieniami. Jeśli jest to biografia którejś z gwiazd muzyki, tym lepiej, bo jest dużo dobrych piosenek. W tym filmie najbardziej podoba mi się wątek miłosny, czyli jak Johnny Cash zdobywał serce June Carter. A Joaquin Phoenix i Reese Witherspoon zagrali i zaśpiewali naprawdę dobrze. Ocena odnosi się więc do musicalowej opowieści o miłości, a nie do filmowej biografii.