Deja Vu
Tony Scott
‹Deja Vu›

Opis dystrybutora
Pewien agent FBI potrafi widzieć przyszłe wydarzenia. Zakochuje się w kobiecie, która wkrótce ma zostać zamordowana.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
‹Great Scott!›
Utwory powiązane
Nie sposób nie mieć deja vu, gdy się patrzy na Denzela ścigającego przestępcę, ale też wciąż nie sposób się nudzić, patrząc na Denzela. Szkoda tylko, że Scott nie poszedł tu bardziej w motyw inwigilacji, bo wtedy mogłoby z tego wyjść coś na miarę „Wroga publicznego”, a tak mamy przyjemnego, ale z minuty na minutę coraz bardziej naciąganego actionera.
OK. Pomysł z monitoringiem przeszłości jest karkołomny i teoria przedstawiona w filmie brzmi mocno bełkotliwie. Ale za to, kiedy już wyłączymy obie półkule, jak fajnie to się ogląda! Od czasów „Spy Game” jestem miłośnikiem kina Tony’ego Scotta, który ostatnio sprawia mi więcej satysfakcji niż starszy brat Ridley. Idąc na „Deja vu” łaknąłem podanej z wizualnym rozmachem rozrywki. I nie zawiodłem się. Sekwencja pościgu samochodowego za bedgajem z przeszłości to prawdziwy majstersztyk. I choć nie ma tu może tej dawki emocji, co w „Człowieku w ogniu”, to dalej świetne kino rozrywkowe z bohaterem, którego poczynaniom kibicuję. Zresztą stary Ridley chyba pozazdrościł Tony’emu i w jego najnowszym filmie też wystąpi Denzel Washington.
WO – Wojciech Orliński [6]
Naciągane ale strawne.
KS – Kamila Sławińska [6]
Tylko Jerry Bruckhenheimer mógł wyłożyć osiemdziesiąt milionów na realizację tak bzdurnego scenariusza - i tylko on jeden mógł zrobić z absurdalnej historii coś, co miłośnicy niezobowiązującej rozrywki przełkną bez marudzenia. Główna myśl tego obrazu („to wspaniale, że rząd pakuje się z butami w życie obywateli, bez zgody i wiedzy podgląda ich i podsłuchuje: terroryści nie śpią i lepiej poświęcić swoją prywatność, niż pozwolić im codzień mordować matki karmiące, bezbronne wdowy i niewinne dzieci”) jest dość ohydna - ale kompletny bezwstyd scenarzystów, brawura wykonania, wdzięk Denzela i uroda Pauli Patton są w stanie przesłonić ten mankament przez spora część projekcji. Potem trochę człowiekowi wstyd, że dał się nabrać i zaangażować w tę bzdurę... ale przecież o to chodzi.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Oj, nie próbujcie analizować fabuły tego filmu! Logicznie kupy nie trzyma się to w ogóle, temat podróży w czasie został potraktowany w nim po macoszemu, co więcej, ciekawy pomysł nie jest specjalnie rozwinęty – a tyle obserwacji społecznych, politcznych aż się prosi, aby je poczynić! Do tego nieco mocno śmieszącej pseudonauki i technobełkotu. Ale i tak dobrze sie to ogląda – Tony Scott po prostu umie pokazywać sensacyjne fabuły, początkowa sekwencja eksplozji i późniejszy pościg „w dwóch czasach” wciskają w fotel. A poza tym od dawna nie da sie nie lubić filmu, w którym gra Denzel Washington, jedna z najsympatyczniejszych postaci współczesnego kina. Tym niemniej dla twórców „Człowieka w ogniu” jest to mały krok wstecz.