World Trade Center
Oliver Stone
‹World Trade Center›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | World Trade Center |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 6 października 2006 |
Reżyseria | Oliver Stone |
Zdjęcia | Seamus McGarvey |
Scenariusz | Andrea Berloff |
Obsada | Nicolas Cage, Maria Bello, Maggie Gyllenhaal, Michael Pena, Jay Hernandez, Connor Paolo, Patti D'Arbanville, Armando Riesco, Nicholas Turturro, Donna Murphy, Nicky Katt, Arthur J. Nascarella, William Mapother, Stephen Dorff, Gary Stretch, Viola Davis |
Muzyka | Craig Armstrong |
Rok produkcji | 2006 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 129 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Ekipa Port Authority Police Department z centralnego Manhattanu pojechała do World Trade Center. Pięciu ludzi, wśród nich John McLoughlin i Will Jimeno, weszło do środka budynków i zostało uwięzionych pod gruzami, gdy zawaliły się wieże. W cudowny sposób McLoughlin i Jimeno przeżyli, ale zostali pogrzebani pod betonowymi płytami...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Gdy po pierwszym kwadransie Cage i Pena legli pod gruzami, moja żona spojrzała na mnie i spytała z lekkim przestrachem: „To już?”. Pokiwałem tylko smutnie głową: „Tak, już” – oto skończył się film Olivera Stone’a o 11 września i przez następne dwie godziny mieliśmy oglądać hallmarkową lekcję patriotyzmu, gdzie pośród puszczane na przemian obrazki przywalonych policjantów i płaczących żon wetknięto tylko jeden żywszy wątek nawiedzonego komandosa-zielonoświątkowca. Dotrwałem do końca, obudziłem żonę, wyszliśmy z kina i… jak mam, kurczę, ją teraz przekonać, by obejrzała ze mną „JFK” na DVD?
WO – Wojciech Orliński [5]
Dopiero oglądając ten film uświadomiłem sobie jak trudno jest pokazać tragedię 9/11. Przecież jeszcze przed nią to wszystko w kinie już widzieliśmy - tragedie w przestworzach, walące się wieżowce, apokalipsę w centrum handlowym. Pewnie to zresztą Al-Kaida brała pod uwagę w swoich planach - chcieli nas wystraszyć właśnie tym, czego się boimy najbardziej. Stone wyznaczył sobie trudne zadanie i chwalebnie poległ na polu walki. Historia przysypanego strażaka niby jest w ogólnych zarysach prawdziwa, ale przecież i tak wiele detali pozmieniano (strzał w filmie pokazany jako samobójczy był w rzeczywistości strzałem w powietrze dla zwrócenia uwagi ratowników, marines przeszukujący gruzy był Czarny itd.), więc nie mamy ani poczucia autentycznej rekonstrukcji wydarzeń ani dobrego kina.
KS – Kamila Sławińska [5]
Stone zawsze był postrzegany zwierz polityczny - co zapewne zaszkodziło filmowi, po którym spodziewano się, że jego twórca powie w nim głośno coś z tych rzeczy, o których wszyscy w Ameryce myślą, a nikt nie śmie głośno mówić z obawy, że zaraz go okrzykną sabotażystą, podkopującym morale wojenne narodu. Nic z tego: niemal w każdej scenie WTC widać dokładnie, że główną ambicja twórców było, by nie obrazić nikogo. Mimo niesamowitej, prawdziwej historii, rozmachu realizacyjnego, ładnie zarysowanych postaci, ujmujących momentów pełnych autentycznego humoru (który nierzadko jest naturalną, ludzką odpowiedzią na niemożliwe do ogarnięcia. straszliwe okoliczności!) ta opowieść brzmi fałszywie. Może dlatego, że - z nadmiaru dobrych chęci - reżyser nie mógł się opanować i wszystko wyłożył widzom jak chłop krowie na miedzy, co gorsza - w narracji z offu. Zaprawdę, piękne to i prawdziwe, że miłość, dzięki której bohaterowie przetrwali długie godziny piekła, jest mocniejsza niż nienawiść i potężniejsza niż śmierć; tylko takie rzeczy, najprostsze i najważniejsze, każdy musi odkryć dla siebie, po swojemu dostrzec i przeżyć - a nie usłyszeć od Nicka Cage’a.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Ładnie skręcony katastroficzny wyciskacz łez. Niestety. Bo przecież bez straty dla filmu można spokojnie zastąpić policjantów górnikami, a ruiny WTC kopalnią i otrzymamy dokładnie taki sam film - o chęci przetrwania, determinacji poszukiwaczy, nieśmiałej nadziei rodzina... Tak, ale jak sam tytuł mówi, ten film miał opowiadać o jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym wydarzeniu bieżącego stulecia! Tymczasem ani o przyczynach, ani o reakcjach na sam zamach, ani o skali zdarzenia, jego wpływie na mentalność nowojorczyków nie dowiemy się nic. Co więcej - koncentrując się na dwóch rodzinach, których mężowie przeżyli, film zakłamuje rzeczywistość, bo jednak było aż 3000 rodzin, które nie miały tego szczęścia. Oczywiście bardzo miło ogląda się w jednym filmie Marię Bello i Maggie Gyllenhaal, ale jednak nie o to chodziło.