Pokuta
(Atonement)
Joe Wright
‹Pokuta›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Pokuta |
Tytuł oryginalny | Atonement |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 8 lutego 2008 |
Reżyseria | Joe Wright |
Zdjęcia | Seamus McGarvey |
Scenariusz | Christopher Hampton |
Obsada | Keira Knightley, James McAvoy, Romola Garai, Brenda Blethyn, Vanessa Redgrave, Saoirse Ronan, Gina McKee, Jérémie Renier, Anthony Minghella |
Muzyka | Dario Marianelli |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | Francja, Wielka Brytania |
Czas trwania | 130 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
W pewien upalny ranek 1935 roku trzynastoletnia Briony Tallis jest przypadkowym świadkiem sceny miłosnej pomiędzy młodym Robbinem a swoją starszą siostrą. Wyobraźnia dziewczynki podsuwa jej różne interpretacje tego wydarzenia, co prowadzi do tragedii. Następuje rozkład rodziny, a niewinny człowiek trafia do więzienia.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Jeśli miał być to film o sztuce, to rzeczywiście w pewnym sensie jest – tyle że o złej sztuce. Napompowane obrazki sprawdzają się tylko w rozleniwionej i „nagrzanej” części wiejskiej – później już tylko długa i pstrokata droga w dół.
MC – Michał Chaciński [5]
Nie kupuję „Pokuty”. Jasne, ukłon w stronę roboty technicznej itd. Jednak cały film to wykoncypowany konstrukt, w którym bardziej liczą się pomysłowe figury niż faktyczne emocje. Do tego wkurza mnie, że po bardzo ciekawym zagęszczeniu sytuacji w pierwszej części historia wypuszcza się w wydumane niby-filozoficzne rejony dywagacji o winie, karze i odkupieniu na poziomie egzaltowanego nastolatka. Poza tym jak jeszcze raz zobaczę Keirę wydymająca usta zamiast grać, puszczę chyba kinematograficznego pawia.
Rozczarowanie. Bardziej niż poprzedni film Wrighta, energiczną i poruszającą „Dumę i uprzedzenie”, „Pokuta” przypomina „Wieczór” Lajosa Koltaia. Też jest świetnie obsadzona, ma ładny soundtrack, śliczne aż do granic przyzwoitości zdjęcia. I też jest, niestety, emocjonalnie martwa.
Nierówny film. Pierwsza część – trochę w klimacie „Niebiańskich istot”, bardzo dobra, niepokojąca, ze świetnym chwytem pokazywania kluczowych zdarzeń z dwóch punktów widzenia i z pomysłowym motywem muzycznym wykorzystującym stukot maszyny do pisania. Potem już Wright leci melodramatową sztampą rodem z „Angielskiego pacjenta”.
Wydłużony spacer bohatera po plaży w Dunkierce może i urodziwy scenograficznie, ale zdecydowanie przynudza.
KS – Kamila Sławińska [7]
Będę zapewne należeć do mniejszości – ale ani trochę nie podobała mi się scena ewakuacji Dunkierki. Za to zachwyciły mnie wszystkie aktorki w roli Briony, od młodziutkiej Saoirse Ronan po stara już, lecz ciągle intrygującą Vanessę Redgrave. Urzekł mnie tez motyw muzyczny ze stukotem maszyny do pisania, śliczna i tragiczna Knightley, piękne zdjęcia McGarveya – a nade wszystko główny problem, pięknie przedstawiony i nie do końca rozwiązany, w filmie i w życiu: jak naprawić fatalny błąd, który jest nie do naprawienia?
Cóż, jako melodramat ten film się nie sprawdza. Jako refleksja nad sztuką też nie bardzo. Ale i tak najbardziej ze wszystkiego denerwowały mnie w „Pokucie” zdjęcia – artystowski kicz na całego.
MW – Michał Walkiewicz [5]
„Pokuta” jest piękna jak kolorowy rajski ptaszek, imponująco zrytmizowana, z wdziękiem przeplata porządki literatury i filmu. Jest też wyprana z emocji i mechaniczna niczym kukułka wyskakująca z zegara w arystokratycznym salonie. Nie ziębi, nie grzeje, nie, nie, nie…
KW – Konrad Wągrowski [7]
Tak właściwie to nie wiem nadal, jak ocenić „Pokutę”. Pierwsze wrażenie brzmiało: taki „Angielski pacjent” – film bardzo ładny, ale pusty. Drugie wrażenie było nieco lepsze – pierwsza, wiejska część to jednak kawał dobrego kina. Po pierwsze – wprowadza widza stopniowo w temat i nastrój opowieści, bez prostych chwytów i przedwczesnego odkrywania kart, budząc zainteresowanie i intrygując. Po drugie – ciekawie rozgrywa motyw tego, jak niektóre wydarzenia mogą być odmiennie postrzegane przez różne osoby (powtarzając dwukrotnie niektóre sceny, by ukazać, jak mogą być odbierane przez różne postacie). Po trzecie – świetnie to wszystko sfilmowane i zagrane (zwłaszcza przez młodą Sairse Ronan). Po czwarte – intrygujące motywy muzyczne, sprzężone z innymi odgłosami, np. dźwiękiem maszyny do pisania. Po piąte – sama fabuła jest po prostu ciekawa. Dalej niestety gorzej. Co z tego, że scena w Dunkierce jest kapitalnie nakręcona, skoro nie wnosi nic do samej opowieści? Co z tego, że mam piękny zwrot akcji, skoro nie wzbudza on emocji? Zabrakło mi jednak w tym filmie tych elementów, które mi obiecano – zabrakło mi wzruszeń, zabrakło mi spojrzenia na rolę twórcy, zabrakło mi przede wszystkim tytułowej pokuty. Choć kino to ładne.
Opowieść o bezmyślności, miłości i próbie odkupienia winy, zrealizowana elegancko, z rozmachem i dużą wrażliwością. Pierwsza część filmu, rozgrywająca się w posiadłości rodziców Cecylii i Briony, jest naprawdę świetna. Narasta napięcie, podskórnie czuje się, że wydarzy się coś ważnego i złego. Dziecko podglądające świat dorosłych zamiast trzymać się z boku, wkracza na scenę w najmniej oczekiwanym momencie. Reżyser pokazuje niektóre wydarzenia oczami różnych bohaterów. Zmienia się też perspektywa czasu. Potem filmowy czar pryska. Zaczyna się solidny, akademicki, bardzo starannie zrealizowany melodramat z wojną w tle. Warto zwrócić uwagę na muzykę Dario Marianellego, w której w ciekawy sposób wykorzystał stukot maszyny do pisania.