Na fali
(Surf's Up)
Ash Brannon, Chris Buck
‹Na fali›

Opis dystrybutora
Pingwin Cody Maverick po raz pierwszy wchodzi do głównej ligi zawodów surferskich. Podąża za nim ekipa filmowa, która chce udokumentować doświadczenia młodego sportowca. Cody opuszcza zatem swój rodzinny dom w Shiverpool, na Antarktyce i wyrusza na wyspę Pen Gu, aby wziąć udział w Wielkim Memoriale Surfera Big Z.
Utwory powiązane
Filmy

Surfujące pingwiny muszą umrzeć? Niekoniecznie – „Na fali” to pomysłowa i całkiem zabawna animacja, choć formę mockumentary doceni tylko część dorosłych i starszej młodzieży – obecna na moim seansie liczna reprezentacja dzieciaków przez całe 80 minut zaśmiała się może 2-3 razy – kiedy jakiś pingwin się przewrócił albo dostał czymś w twarz. Kurde, napisałem „w twarz”, nie „w dziób”? Ano właśnie – przez cały seans nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że oglądam po prostu komedię o surferach, którzy pingwinami są tylko tak przy okazji, bo przecież równie dobrze mogliby być ludźmi bądź jakimikolwiek innymi zwierzakami, tyle że to pingwiny są akurat… na fali. No cóż, tak czy siak, wyrachowanie producentów nie zmąciło jednak ani kreatywności scenarzystów, ani kunsztu speców od CGI (animacja wody jest perfekcyjna), ani przyjemnie laidbackowego klimatu całości (przede wszystkim – wiwat kurczak!).
WO – Wojciech Orliński [7]
Najfajniejszy film z dotychczasowych animowanych filmów o pingwinach. Podobno nie wszystkie dzieci rozumieją konwencję „mockumentary” (fikcyjnego dokumentu), ale… po prostu nie idźcie na to ze wszystkimi dziećmi.
KS – Kamila Sławińska [7]
OK, może moim ulubionym filmem animowanym z udziałem pingwinów ciągle pozostają „Wściekłe gacie”, ale trudno odmówić humoru i uroku tej produkcji. Najbardziej ujęła mnie pomysłowa konwencja niby-reportażu/reality show, poniekąd ściągnięta z aardmanowskich „Creature Comforts”, ale w tym wydaniu świeża, zabawna i nośna — szkoda tylko, że chwilami wydaje się, że w realizację tego pomysłu włożono więcej zaangażowania niż w utrzymanie wyrównanego tempa. Wizualnie rzecz jest przepiękna: jak wspomnę, ile problemów mieli kiedyś artyści 3D z symulacjami wody, to teraz przecieram oczy ze zdumienia. Nie mówiąc już o tym, że film, w którym mówiący głosem Jona „Napoleon Dynamite” Hedera kurczak z Wisconsin wygrywa zawody surfingowe, musi zdobyć serca niedorajdów takich jak ja, co zawsze chcieli pofikać na falach, ale mają do tego dwie lewe nogi.