Klątwa skorpiona
(The Curse of the Jade Scorpion)
Woody Allen
‹Klątwa skorpiona›

Opis dystrybutora
Nowy Jork, lata 40. XX wieku. C.W. Briggs jest jednym z najlepszych inspektorów wykrywających przestępstwa ubezpieczeniowe. Chwali się wszystkim, iż potrafi wniknąć w umysł każdego zbrodniarza. Wskutek klątwy sytuacja ulega jednak odwróceniu: od tej chwili przestępca może wejść w umysł Briggsa. Za sprawą hipnotyzera Voltana - po usłyszeniu słowa "Konstantynopol" detektyw staje się złodziejem klejnotów.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [7]
Zgrabny, zabawny i trochę 'inny' film Allena. Woody znowu zasłużył na brawa za lekką zmianę image - ani nie fajtłapa, ani nie rozdzierany problemami intelektualista, tylko pogodzony z życiem, sarkastyczny detektyw. Scenariusz też bardziej wiarygodny i spójny niż w poprzednim filmie. A już dialogi w 'Klątwie' to moim zdaniem najlepsze kawałki tekstu, jakie wyskoczyły z maszyny Allena od kilku lat. Tylko jeden grubszy zgrzyt - relacje Woody'ego z kobietami młodszymi o kilka stuleci powoli wyglądają na ekranie jak scenki z 'Walking with Dinosaurs'.
Anemiczna komedia bez wdzięku i bez punchline’ów. Potwierdza się, że Allen jest śmieszny wtedy, kiedy próbuje być poważny, a wtedy, kiedy próbuje być śmieszny, zazwyczaj śmieszny nie jest. Jedyne, co mogę dobrego powiedzieć o „Klątwie skorpiona”, to to, że jest lepsza od „Celebrity”.
WO – Wojciech Orliński [7]
Ostatnio recenzje z filmów Woody Allena ciągle chcę zaczynać od słów: 'nie jest to najlepszy film Allena, ale można się pośmiać'. Ze 'Skorpionem' jest tak samo. Fabuła mogłaby być trochę mniej przewidywalna, sytuacje gagowe trochę bardziej zaskakujące, dialogi Allena i Helen Hunt trochę bardziej zróżnicowane... ale oczywiście da się wytrzymać.
KS – Kamila Sławińska [7]
Bardzo zabawny, stylowy, lekki film. Można by pomyśleć, że z wiekiem Woody Allen przestaje okrutnie naśmiewać się z przywar bliźnich: raczej dobrotliwie chichocze nad ludzkimi słabościami, dostrzegając w nich jednak jakiś urok. Może nie powoduje to płodzenia arcydzieł na miarę ‘Manhattanu’, ale widzowie nie mają powodu narzekać. Zwłaszcza, że Woody potrafi tchnąć nowe życie w nieco niefortunnie ostatnio obsadzaną Helen Hunt (która gra tu bez dwóch zdań najlepszą swoją rolę od czasu oscarowego ‘Lepiej być nie może’) i zwykle dość drętwą Charlize Theron. Jak to u Allena, są w filmie przezabawne dialogi, wdzięczna jazzowa muzyka i wszystko, co potrzebne, by zapewnić widzowi rozrywkę na naprawdę przyzwoitym poziomie.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [8]
Allen znowu śmieszy. Kiedy usiłować spoważnieć i bergmanił to jakoś do mnie nie docierało. Teraz, kiedy strzela puentami i bawi się konwencją, to jest to co lubię w nim najbardziej. Też bym na jego miejscu napisał w scenariuszu, że całuję się z Theron...
KW – Konrad Wągrowski [7]
Zabawny film o świetnych dialogach. Jeśli ktoś szuka prawd o życiu, czy głębokich treści, to ich tu na pewno nie znajdzie, a i seksualnych frustracji tym razem, jak na Allena, niewiele. Ale można się miło odprężyć, podobnie jak na 'Drobnych cwaniaczkach'. I nie zgadzam się, że 60-letni Allen wygląda źle przy Charlize Theron. Allen, niezależnie od wieku, zawsze wygladał źle przy każdej kobiecie, co nie przeszkadza mu i w prawdziwym życiu też być z kobietą o trzydzieści kilka lat młodszą.