Ściśle tajne
(Breach)
Billy Ray
‹Ściśle tajne›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Ściśle tajne |
Tytuł oryginalny | Breach |
Dystrybutor | Forum Film |
Data premiery | 11 maja 2007 |
Reżyseria | Billy Ray |
Zdjęcia | Tak Fujimoto |
Scenariusz | Adam Mazer, William Rotko, Billy Ray |
Obsada | Chris Cooper, Ryan Phillippe, Laura Linney, Caroline Dhavernas, Gary Cole, Dennis Haysbert, Kathleen Quinlan, Bruce Davison, Jonathan Potts, Mary Jo Deschanel |
Muzyka | Mychael Danna |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 110 min |
WWW | Strona |
Gatunek | thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Głównym bohaterem filmu jest Eric O′Neil, 26-letni asystent i pomocnik Roberta Hanssena, agenta FBI, który przez dwadzieścia lat równocześnie pracował dla amerykańskiego i radzieckiego wywiadu. O′Neil otrzymał od FBI zadanie zbierania informacji o działaniach swojego szefa. Hanssen został aresztowany w 2001 roku, gdy zostawiał materiały w tajnej skrytce w parku.
Utwory powiązane
Filmy

Ubogi krewny „Dobrego agenta”. Podobnie tylko skromniej i znacznie gorzej. Film stara się ratować tym, że scenariusz został oparty na faktach. To chyba niewystarczający powód, żeby go oglądać. Jeśli możecie wybierać, wybierzcie DeNiro.
Na Billy’ego Raya wypada zwrócić uwagę – facet w swym reżyserskim debiucie sprzed czterech lat potrafił zrobić aktora z Haydena Christensena, a teraz powtórzył ten wyczyn z Ryanem Phillippe. Ponadto udowodnił, że można nakręcić trzymający w napięciu thriller szpiegowski, rozgrywając go głównie we wnętrzach, przy użyciu świetnych dialogów oraz jednego wybitnego (Chris Cooper kładzie na łopatki całą obsadę „Dobrego agenta”) i kilku solidnych aktorów. Przy czym przybliżył nam złożony życiorys tajniaka, nie przekraczając dwóch godzin. Patrz pan, panie De Niro, i ucz się.
Billy Ray postanowił udowodnić, że robota agenta służb specjalnych to zajęcie niesympatyczne, nudne i niszczące morale. Udało się. „Ściśle tajne” jest nudne, a bohaterowie niesympatyczni. Ok, wiem, że tacy ludzie jak Eric O’Neill są potrzebni i służą dzielnie ojczyźnie, inwigilując kolegów z pracy, ale ani mnie ich motywacja ziębi, ani grzeje. IMHO żeby podjąć się takiej roboty, trzeba mieć w sobie coś z kutafona. I tyle. Wolę wyidealizowanych filmowych agentów w stylu Roberta Redforda z „Zawód szpieg” Tony’ego Scotta, którzy nadstawiają tyłka, żeby ratować kolegów, a nie ucha, żeby ich zadenuncjować. Niezależnie od moich wątpliwości, szacunek (i tetryczne punkty ekstra) dla Chrisa Coopera za fenomenalną autorską interpretację fraszki Kochanowskiego „Na nabożną”.
WO – Wojciech Orliński [7]
Mało się dzieje, ale całkiem fajne. Bardzo mi się podoba to, że jeśli już thriller szpiegowski oprzeć o autentyczne fakty to okazuje się, że zdrajcą nie jest osoba mówiąca z podejrzanym akcentem, tylko właśnie jakiś taki kutafon z gębą pełen frazesów o patriotyzmie, latający codziennie na mszę, na pierwszy rzut oka stuprocentowo daleki od jakiejkolwiek wrogiej ideologii. Bo i nie dla idei się zdradza.
KS – Kamila Sławińska [8]
Ci, co spodziewali się pikantnych szczegółów z życia Roberta Hanssena, najbardziej bezczelnego szpiega w amerykańskiej historii, będą rozczarowani – bo ten niespieszny, wymagający sporo cierpliwości snuj to nie sensacyjna historia szpiegowska, ale opowieść o cichej wojnie charakterów. Reżyser Billy Ray, który ma już na koncie podobny film o wielkim szwindlu i misternie przeprowadzonej demaskacji, w jakiś niepojęty sposób potrafi prze cały czas utrzymać napięcie i zainteresowanie widza, mimo, że przez większość 120-minutowego seansu oglądamy dwóch rozmawiających z sobą mężczyzn. Tak naprawdę cały film, cała jego masywna, solidna konstrukcja opiera się na jednym, na szczęście bardzo mocnym, elemencie – charyzmie postaci granej przez Chrisa Coopera. Na szczęście kto jak kto, ale Cooper potrafi wejść w skórę każdego dziwaka i użyć swego wielkiego talentu z taką subtelnością, że sam jego występ dostarcza niesamowitych emocji. Szkoda trochę, że Ryan Philippe naprzeciw Coopera wypada nieco blado; w tej roli widziałabym kogoś bardziej wyrazistego, na przykład Petera Sarsgaarda albo Jake’a Gyllenhaala. Tak czy inaczej, film wart uwagi – szczególnie jako alternatywa dla typowych, najczęściej głośnych i bezmyślnych, obrazów szpiegowskich.