Hot Fuzz: Ostre psy
(Hot Fuzz)
Edgar Wright
‹Hot Fuzz: Ostre psy›

WASZ EKSTRAKT: 80,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Hot Fuzz: Ostre psy |
Tytuł oryginalny | Hot Fuzz |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 8 czerwca 2007 |
Reżyseria | Edgar Wright |
Zdjęcia | Jess Hall |
Scenariusz | Edgar Wright, Simon Pegg |
Obsada | Simon Pegg, Nick Frost, Martin Freeman, Bill Nighy, Stuart Wilson, Timothy Dalton, Jim Broadbent, Paddy Considine, Olivia Colman, Edward Woodward, Kenneth Cranham, David Bradley, Cate Blanchett, Steve Coogan, Peter Jackson |
Muzyka | David Arnold |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | Wielka Brytania |
Czas trwania | 121 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia, sensacja, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Jeden z czołowych londyńskich policjantów, posterunkowy Nicholas Angel, zostaje przeniesiony do sennej wioski Sandford. Pilnując okolicy i nadzorując ogrodowe festyny, co ma zastąpić mu wielkomiejskie akcje, Angel walczy ze sobą, usiłując dostosować się do sytuacji. Co więcej, jego partnerem zostaje Danny Butterman, prostacki, choć dobroduszny młody posterunkowy.
Teksty w Esensji
Utwory powiązane
Filmy

Jakby to opisać? Odpowiednie wydaje się: super-mega-extra-czadowy wypasior. Porównywanie Simona Pegga i Edgara Wrighta do Pythonów (które można gdzieniegdzie znaleźć) wydaje się być oczywiście nietrafione, jako, że absurd nie jest tu krojony wcale zbyt grubo. A skoro potwierdzam jedną tezę notki tetryka Sochy, to podważę inną. „Zachowawczość” tego filmu jest jego najlepszą stroną. Ta ’zachowawczość’ to precyzyjny scenariusz, przemyślane cytaty (nota bene: także z Pythonów), konsekwentnie wykończone wszystkie gagi i przede wszystkim pełna „powaga w zabawie”. Czyli: mimo to, że film jest komedią i parodią, nikt nie czuje się tu zwolniony z profesjonalnego wygrania całego numeru do ostatniej nuty, z takim samym namaszczeniem, jakby odgrywał dramat Bergmana.
MC – Michał Chaciński [8]
Dowód na to, że jak się chce nakręcić świetny film, trzeba rozpocząć od świetnego scenariusza. Jasne, że są tu tradycyjne dla Pegga odwołania do popkultury, jaja z brytyjskich tradycji i pastiszowe przeróbki gatunków filmowych. Ale wszystko siedzi w kapitalnie precyzyjnym scenariuszu, w którym jeśli w pierwszym akcie pojawia się łabędź, to w ostatnim musi wystrzelić. Leciutko, ale to leciutko znużył mnie tylko nadmiar rozwałek w końcówce. Poza tym najlepsza komedia roku.
Świetne. Co prawda przez pierwszą połowę – bawiąc się skądinąd nieźle – jeszcze się zastanawiałem, dlaczego cały świat tak się tym filmem zachwycił, ale już druga połowa rozwiała me wątpliwości. „Hot Fuzz” skonstruowano bowiem tak przebiegle, że niemal każda scena bądź dialog, które z początku wydają się zbędne czy mało zabawne, później okazują się mieć znaczenie dla fabuły, intrygi, gagu. W efekcie dostajemy rzecz zdumiewająco spójną, a zarazem wielopoziomową – znalazło się tu miejsce na parodię hollywoodzkiego kina akcji spod znaku Michaela Baya, pastisz angielskich kryminałów w stylu Agathy Christie, bardzo pomysłowe gore, spore nawiązanie do oryginalnego „Kultu” z Edwardem Woodwardem (gra tu małą rolę!) oraz błyskotliwą satyrę na „wieś sielską, anielską”. Napisałem „świetne”? FUCKING BRILLIANT!
Yarp! Yarp! Yarp! Przepis na komedię roku? Oto składniki: inteligencja, czarny humor, pomysłowa realizacja, świetne wyczucie parodiowanych gatunków, radosna niepoprawność polityczna (pokażcie mi inny film, w którym szlachetny stróż prawa łamie z kopa nos staruszce, a my mu jeszcze – o zgrozo – kibicujemy…), do tego gore w większej dawce niż w dwóch częściach bayowskiej „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” razem wziętych plus najlepszy komediowy duet gruby/chudy od czasów Laurela i Hardy’ego.
WO – Wojciech Orliński [9]
Gdybym jeszcze miał za mało powodów, by kochać (serduszka) Simona Pegga (serduszka), wyczytałem w Wikipedii, że tematem jego pracy dyplomowej była „Marksistowska analiza popularnych filmów lat 70. i dyskursu hegemonicznego”, a dziennikarzowi Guardiana – który zwrócił na to uwagę – dodał, że „świadomość kondycji ponowoczesnej jest źródłem mojej metody komicznej”. Orgazm w gacie! Ubawiłem się też z malutkich cameo różnych gwiazd brytyjskiej komedii, grających w „The Office” i takich tam.
KS – Kamila Sławińska [10]
Absolutny nokaut, bomba i sensacja. Od czasu „Snatch” pierwsza komedia kryminalna, która oferuje brawurową akcję pełną nieoczekiwanych zwrotów, pełnokrwiste postacie, angielski humor pierwszej klasy, satyrę społeczną bez prawienia kazań – a nade wszystko dialogi, których chciałoby się w całości nauczyć na pamięć. Czyli mniej więcej to, co zachwycało w „Shaun of the Dead” – tylko więcej, intensywniej, szybciej, śmieszniej, lepiej i z większym budżetem. Czy ktoś potrzebuje więcej rekomendacji?
Ktoś porównał autorów odpowiedzialnych za ten film do Pythonów. To tak jakby porównać Kabaret Otto do Kabaretu Starszych Panów. „Hot fuzz” ma świetne sceny (bójka w miniaturowej replice głównego miasteczka, w którym dzieje się akcja filmu), ale zdecydowanie słabe sekwencje. Ile można w końcu śmiać się z grubego policjanta, fana „Bad Boysów” (maniakalne oglądanie sensacji na DVD jakoś nie namieszało mu zbytnio pod sufitem, na co szczerze liczyłem) czy gorliwego służbisty skazanego na banicję (nawet jego natręctwa są letnie). Wbrew pozorom to kino dość zachowawcze: miesza sprawnie gatunkowymi kliszami, ale raczej nimi nie potrząsa; otwiera ścieżki za którymi mogło by czyhać choćby niespodziewanie krwawe kino gore, ale zaraz je zamyka. No i jeszcze to cieplarniane zakończenie z afirmacją prowincji. Chyba jednak wolę nie mające umiaru filmy Brooksa czy filmy z Leslie Nielsenem. Zamiast ostrych psów wybieram hot-dogi!
MW – Michał Walkiewicz [8]
„Hot Fuzz” jest jak Królowa Matka, przebijająca silikonowe piersi Królowej Balu. Edgar Wright i Simon Pegg wrzeszczą z oka tego komediowego cyklonu, że kloaka nigdy nie zastąpi angielskiego „loo”, zaś era przyzwoitych amerykańskich parodii gatunków skończyła się wraz ze „Strasznym filmem”. Jest tu właściwe wszystko: świetne aktorstwo, drobiazgowo przemyślany scenariusz, cały przekrój komediowych konwencji z miłosnym wyznaniem w stronę parodii, odwołania do brytyjskiej klasyki, ironiczny dialog z amerykańskim kinem akcji. Początkowo zaliczyłem dobraną na zasadzie decorum wizualną stronę filmu in plus (wszak maniakalna osobowość głównego bohatera znajduje odbicie w rewelacyjnym montażu), ale to właściwie powtórka z „Wysypu żywych trupów”, gdzie podobny styl również dominował (nie będąc uzasadnionym). Czas pokaże, czy panowie Wright i Pegg potrafią inaczej. Póki co – czapki z głów!
KW – Konrad Wągrowski [9]
Najmilsze zaskoczenie roku. Film zwyczajnie wymiata. O ile „Wysyp zywych trupów” był niezły, z wieloma świetnymi pomysłami i kilkoma nieco mniej trafionymi, to już „Hot Fuzz” tych samych twórców jest po prostu wyborny i nie da się przyczepić do niczego. Świetny, niezwykle precyzyjny scenariusz. Kapitalne pomysły komediowe – oryginalne, niebanalne, ciekawie, zręcznie podane. Absolutnie pierwszorzędny angielski czarny humor. Współczesny agresywny montaż tylko dodający dynamiki. Znakomite sceny akcji (choć oczywiście podane ironicznie). Świetne postacie (Broadbent i Dalton obsadzeni nieco wbrew swemu emploi), wyborne dialogi (zwracam np. uwagę na dziewczynę, której każdy tekst jest aluzją seksualną). A rzecz przy tym wcale nieprzewidywalna, bardzo inteligentna i pokazująca wielką (i odwzajemnioną!) miłość do kina rozrywkowego, jaką prezentują twórcy. Sam nie wiem, czy za nisko nie oceniłem…