Zgon na pogrzebie
(Death at a Funeral)
Frank Oz
‹Zgon na pogrzebie›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Zgon na pogrzebie |
Tytuł oryginalny | Death at a Funeral |
Dystrybutor | Forum Film |
Data premiery | 23 listopada 2007 |
Reżyseria | Frank Oz |
Zdjęcia | Oliver Curtis |
Scenariusz | Dean Craig |
Obsada | Matthew Macfadyen, Keeley Hawes, Andy Nyman, Ewen Bremner, Daisy Donovan, Alan Tudyk, Jane Asher, Peter Vaughan, Peter Dinklage |
Muzyka | Murray Gold |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | Niemcy, USA, Wielka Brytania |
Czas trwania | 90 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Głównymi bohaterami historii są członkowie pewnej dysfunkcjonalnej angielskiej rodziny, którzy spotykają się na pogrzebie seniora rodu. W smutnej uroczystości bierze też udział mężczyzna, który domaga się sporej sumy za utrzymanie w tajemnicy wielkiego sekretu zmarłego. Jego dwaj synowie postanawiają zrobić wszystko aby tajemnica nie wyszła na jaw.
Utwory powiązane
Nowa układanka ze starych klocków. Klocki pogrzebowo-pomyłkowe są ciągle jare, więc ogląda się miło i przyjemnie – dobry, klasyczny klimat. Ale w moim odczuciu im głębiej w ten las, tym akcja bardziej siada, a „finałowa katastrofa” robi wrażenie zastępczej. Trochę tak, jakby ktoś wyłączył nam telewizor przed końcem, ale nie zorientowaliśmy się, bo akcja robiła się coraz rzadsza.
No cóż, ze śmiechu niestety nie umarłem. Z nudów na szczęście też nie, aczkolwiek pod koniec seansu nieco zacząłem się o to obawiać. Powody? Szkodzący w nadmiarze slapstick i sporadycznie tylko należyty timing żartów. Chociaż w sumie i tak dobrze, że wyreżyserował ten film Yoda, nie Jar-Jar.
WO – Wojciech Orliński [8]
Pitolicie, jakby was zafelisowało. „Brakuje mu mocnego kręgosłupa fabularnego"? Przecież wszystko w spójny sposób rozwija się aż do finałowej gigantycznej katastrofy. Że „każda z tych postaci w trakcie krótkiego filmu będzie miała jedną, góra dwie komediowe sceny"? Przecież tu jest kilkunastu bohaterów. Jakby dać każdemu z nich pięć scen, to wyjdzie nam „Wojna i pieprzony pokój”, a nie mieszcząca się w granicach normalnego kinowego formatu czarna komedia.
Może i się mylę, raczej na pewno się mylę, ale nie przypominam sobie, żebym ostatnio oglądał komedię w stylu „Zgonu za pogrzebie”. Darek ma rację, że mogłoby to wszystko trwać krócej, ale mnie tam i tak się podobało.
MW – Michał Walkiewicz [5]
Niezły pomysł, słabe rozwinięcie. Film ma charakter wyraźnie skeczowy i brakuje mu mocnego kręgosłupa fabularnego. Samo ogrywanie motywów pogrzebowych przestaje bawić dość szybko, chociaż wywodzi się z dobrej, „pythonowskiej” (pythonicznej?) szkoły (mówię tu o samej tematyce żartów, bo ich poziom bywa różny i raczej rzadko jest to humor absurdalny).
KW – Konrad Wągrowski [5]
Pogrzeb w gronie nadętych Angoli to z pewnością jedna z najlepszych scenerii dla czarnej komedii. W dodatku w tę scenerię wrzuca się tu kilkanaście niezwykle barwnych postaci z ogromnym potencjałem komediowym. Tyle że każda z tych postaci w trakcie krótkiego filmu będzie miała jedną, góra dwie komediowe sceny, o lepszym (naćpany narzeczony) lub gorszym (wujek na kiblu) poziomie. Marnotrawstwo pomysłu wręcz koncertowe.