Kelnerka
(Waitress)
Adrienne Shelly
‹Kelnerka›

Opis dystrybutora
Jenna jest nieszczęśliwą w małżeństwie kelnerką z zapadłej mieściny na południu Stanów Zjednoczonych, która nieoczekiwanie zachodzi w ciążę. Jej jedyną nadzieją na szczęście okazuje się romans z żonatym lekarzem...
Sitcom i telenowela idą tutaj łeb w łeb i nie jest to dobre zestawienie, owocujące przedstawieniem realnych problemów w kompletnie nierealny sposób. Gloryfikacja zdrady małżeńskiej, dzięki której bohaterka przechodzi przyspieszony, choć mocno spóźniony kurs dojrzewania, też wydaje mi się nie do końca w porządku. Feministki powinny być tym filmem zachwycone, ja na szczęście nie jestem jedną z nich.
Twórcze rozwinięcie powiedzenia „przez żołądek do serca”. Byłoby całkiem nieźle, gdyby scenarzystki i reżyserki w jednej osobie za bardzo nie poniosło w stronę telewizyjnych powiastek rodem z Hallmarku. Postać burakowatego męża głównej bohaterki jest szyta tak grubymi, feministycznymi nićmi, że odbiera przyjemność obcowania z tą, skądinąd sympatyczną i apetyczną historyjką.
KW – Konrad Wągrowski [6]
Z bliżej, he, he, niewiadomych powodów ostatnio filmy, w których pointą są narodziny córeczki, cieszą się moją niekłamaną sympatią. Ale i bez tego mogę stwierdzić, że „Kelnerka” to dzieło udane, wymykające się schematom komedii romantycznej. Bo w sumie nie tak często pojawia się wątek romansu między mężatką w zaawansowanej ciąży i jej żonatym lekarzem ginekologiem. Wątek, który wbrew pozorom nie kończy się… – ech, nie będę zdradzał szczegółów. Ale niesztampowa końcówka to kolejny atut „Kelnerki” (do wad na pewno trzeba zaliczyć niezachęcający tytuł). Nie jest to też kino błahe – wątek drugiej szansy, choć może niezbyt oryginalny, jest ujęty całkiem poważnie. Powodów do śmiechu dostarczą zaś udane postacie drugoplanowe. W sumie sympatyczne kino Sundance’owe, z niezbyt sympatyczną, tragiczną historią, jaka wydarzyła się poza planem.