Rezerwat
Łukasz Palkowski
‹Rezerwat›

Opis dystrybutora
Komedia obyczajowa osadzona w realiach współczesnej Pragi - hermetycznego świata leżącego na prawym brzegu Wisły. Historia opowiada o trójce pozornie niezwiązanych ze sobą osób. Ich niejednoznaczne postawy i wybory zaowocują zderzeniem trzech odmiennych światów. Tak zwany kodeks praski stanie się fundamentem pod dekalog przyszłych postaw bohaterów.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Filmy

MC – Michał Chaciński [7]
Znudzony powszechnym głaskaniem Palkowskiego, napiszę tylko, że to normalny film – taki, jakie powinny być normalne filmy bez większych ambicji. Czyli z jakoś tam sensownie wymyślonymi postaciami (szkoda, że główna rola zagrana kiepawo), z jakąś tam fabułą i z przemyślanymi dialogami. Do obejrzenia w dowolnej chwili. Fajnie, że co pewien czas coś takiego się zdarza. Wszelkie możliwe nagrody dla filmu są jednak głównie dowodem masakrycznej mizerii całej reszty naszego kina.
„Rezerwat”, jeśli podejść do niego z odpowiednią rezerwą, prezentuje się całkiem przyzwoicie. Przynajmniej na tle mizerii polskiego kina. Rezerwa jest konieczna, bo jeśli nastawimy się na obraz realistyczny, nie na bajkę, może nam to zepsuć seans. Zaś jeśli wykażemy się dobrą wolą i pogodzimy z faktem, że polski lump najwyraźniej już zawsze będzie miał twarz Ediego, możemy nawet przyjemnie spędzić te dwie godziny. A potem wyjść z kina i zapomnieć o całej sprawie.
Zgadzam się ze wszystkimi zastrzeżeniami tetryka Wałka. Chciałbym jednak dołożyć swoje. Mnie najbardziej powaliła tu pokoleniowa sztafeta fotografów z Pragi. Stary to taki Cartier-Bresson, który nie zrobił kariery, bo brat mu się rozpił i posprzedawał wszystkie aparaty. Średni, choć ma już dobrze po 30-ce, ciągle nie wie, że jak się robi foto-reportaż, to trza fotografować człowieka, Ale w końcu i on pokaże na co go stać. Robi fryzjerce taką sesję fotograficzną, że uwiecznia prawie jej duszę. Serio. A młody? Młody jest po prostu geniuszem, tylko jest za mało kochany.
MW – Michał Walkiewicz [4]
Należą się Palkowskiemu wyjaśnienia ze strony każdego, kto ocenia jego film słabo, bo to kino zabawne, dobrze zagrane i porządne realizacyjnie. Dopracowane na etapie scenariusza i poprowadzone pewną reżyserską ręką. Co więc nie zagrało? Nie mogę przepracować kontrastu na którym Palkowski rozgrywa tę historię. Cienie praskich przodków wędrują od zakładu fotograficznego do kamienicy pełnej zniszczonych życiorysów, ciągnąc za sobą słoneczną smugę. Wszystko jest proste, szczere i wewnętrznym blaskiem oślepia bezwzględnych dorobkiewiczów ze folderowej Warszawy. Nikt nie dostaje wpierdol, każdy uczy się życia, ale jaki rezerwat, tacy mieszkańcy. Szkoda, że znam tylko rezerwaty gorszego sortu. Walizki spakowane, już ruszam na Pragę.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Podchodziłem do „Rezerwatu” trochę jak pies do jeża, a tu proszę – jaka miła niespodzianka. Nad wyraz sprawnie (jak na polskie kino) opowiedziana historia. Nad wyraz ciekawe (jak na polskie kino) postacie. Stalowa, na której boję się zaparkować samochód na dłużej niż 3 minuty, tu wygląda na swój sposób ślicznie i nęcąco. Fajnie, że ktoś się bierze za takie opowieści, fajnie, że wykorzystuje tak ciekawe miejsca jak warszawska Praga. Uczciwie mówiąc, gdyby to był film czeski, rumuński, holenderski, francuski czy jakikolwiek inny, uznałbym go za banał. Ale prawie 30 lat mieszkałem na Pradze (co prawda południowej, ale zawsze) i dlatego jakoś bliższa memu sercu ta historia.
Często używane wobec tego filmu określenie „praska ballada” bardzo do niego pasuje. Bardzo dobry, bezpretensjonalny debiut fabularny. Nie oklepany temat – prawobrzeżna Warszawa dawno w filmie nie gościła – choć niestety stereotypowo ujęty. Zgodnie z zasadą „nie to złoto, co się świeci”, mamy więc bandziorów o gołębim sercu i prawych cwaniaczków (w przeciwieństwie do elegancików z tej bardziej wytwornej części stolicy). Trzeba docenić, że film „chroni od zapomnienia” to, co ulatuje wraz z mijającym czasem, czyli praskie klimaty. Ale to nie jest jego jedyny atut, bo jest ich jeszcze kilka: w miarę wartka akcja; dobre, pełne humoru dialogi; świetnie zarysowane, pełnokrwiste postaci i ciekawe, wystylizowane zdjęcia. Ale prawdziwe odkrycie – i za to Łukaszowi Palkowskiemu stokrotne dzięki – to Sonia Bohosiewicz, która gra Hankę, fryzjerkę. Zagrała świetnie, wycieniowała swoją rolę, wycyzelowała. Jej bohaterka zaskakuje, wzrusza i bawi.