Ogród Luizy
Maciej Wojtyszko
‹Ogród Luizy›
Opis dystrybutora
Wrażliwa osiemnastolatka, niemogąca odnaleźć się w dzisiejszym świecie oraz młody gangster. Oboje spotykają się w szpitalu psychiatrycznym. Ona została skierowana tam przez rodziców, nowobogackich kołtunów, którzy nie byli w stanie zaakceptować jej nadwrażliwości. On przebywa w szpitalu na obserwacji. Znajomość ta przeradza się później w trudne uczucie...
Utwory powiązane
Filmy

Nic nadzwyczajnego, ale ostatnio z uczuciem ulgi przyjmuję każdy polski film, który nie jest komedią romantyczną obsadzoną gębami wypromowanymi w „Tańcu z gwiazdami” czy „Jak oni śpiewają”. Tutaj przynajmniej aktorsko jest bez zastrzeżeń – przede wszystkim Dorociński i Żurek potwierdzają swój potencjał. A że schematy, uproszczenia, czarno-biały podział świata i tak dalej? Jak dla mnie bajkowa konwencja to usprawiedliwia.
Niektórzy pastwią się nad tym filmem surowo, bo ponoć haniebnie lansuje prostacki fantazmat, w którym kobieta jest wyłącznie ubezwłasnowolnioną istota astralną. Rozumiem ten klucz interpretacyjny, ten dyskurs – co nieco czytałem nawet o modnych ostatnio filmoznawczych teoriach odkrywających na nowo, że kino pragnieniem stoi. Mimo wszystko, wbrew zaleceniom strukturalistów, oglądając „Ogród Luizy” rozdzieliłem znaczące od znaczonego. Po tej prostackiej metodologicznej operacji wyszło mi, że dawno nie widziałem w Polsce równie profesjonalnie napisanego i zrealizowanego filmu.
MW – Michał Walkiewicz [5]
Wprawdzie Maciej Wojtyszko to jeden z filarów mojego dzieciństwa (psychodela spod znaku „Trzynastego piórka Eufemii” i „Tajemnicy Szyfru Marabuta”), ale nie mogę przymknąć oka na wszystko, co w „Ogrodzie Luizy” nie jest Marcinem Dorocińskim albo Patrycją Soliman. Ładna aktorska para taszczy tę historię na swoich barkach, uginając się pod ciężarem rzeczywistości z pogranicza tabloidu i bajki dla potłuczonych. Jakoś się to wszystko zapina w końcu i pozostaje w nawiasie współczesnej baśni o księciu z wąsem i księżniczce ze zrytym czerepem, ale tak naprawdę strawne są tylko niektóre partie filmu.
Baśniowo, ale z wyczuciem. Kino międzygatunkowe – trochę melodramatu, trochę filmu gangsterskiego, ale bez „jazdy po bandzie”, z przymrużeniem oka i dystansem. Szkoda, że Maciej Wojtyszko tak rzadko robi filmy fabularne – ten udał mu się bardzo. Historia bandziora (znakomita, wyrazista i lekko ironiczna rola Marcina Dorocińskiego) zakochanego w eterycznej i wrażliwej pensjonariuszce zakładu dla psychicznie chorych (Patrycja Soliman, tytułowa postać z „Jasminum” Kolskiego). Można właściwie uznać „Ogród Luizy” za zapis męskiego snu o kobiecie idealnej. Pełne światła, nieco odrealnione zdjęcia dopełniają całości.