Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj
(In Bruges)
Martin McDonagh
‹Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj›

WASZ EKSTRAKT: 80,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj |
Tytuł oryginalny | In Bruges |
Dystrybutor | Best Film |
Data premiery | 29 lutego 2008 |
Reżyseria | Martin McDonagh |
Zdjęcia | Eigil Bryld |
Scenariusz | Martin McDonagh |
Obsada | Colin Farrell, Brendan Gleeson, Ralph Fiennes, Zeljko Ivanek, Clémence Poésy, Jérémie Renier, Thekla Reuten |
Muzyka | Carter Burwell |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | Belgia, Wielka Brytania |
Czas trwania | 107 min |
Parametry | Dolby Digital 5.1; format: 1,85:1 |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia, sensacja |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Po spartaczeniu roboty w Londynie, podrzędni zabójcy, Ray i Ken, zostają wysłani do Brugii przez swojego bezwzględnego szefa Harry’ego. Podczas gdy Ken korzysta z okazji i rozkoszuje się pięknymi plenerami, porywczy i nieroztropny Ray wyrusza na poszukiwanie przygód. Wdaje się w spór z przejeżdżającymi turystami, rozpoczyna romans z miejscową pięknością, imprezuje z opryskliwym karłem...
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Filmy

Nareszcie film w duchu Tarantino, który nie tylko daje się oglądać bez uczucia zażenowania, ale wręcz niewiele ustępuje dziełom Mistrza! Aktorstwo pierwszorzędne, dialogi wyśmienite, klimat też niezgorszy, fabuła… no, fabuła trochę kulawa, ale musiałbym być skończonym durniem, żeby wymagać od absurdalnej czarnej komedii żelaznej logiki. Szkoda jedynie, że ryzykowny pomysł fabularny z początku filmu od razu stawia bohatera Gleesona na straconej pozycji, jeśli idzie o empatię widza. Z duetem Travolta/Jackson z wiadomego filmu sympatyzowałem bez najmniejszych oporów, z duetu Farrell/Gleeson obojętny nie był mi tylko ten pierwszy, przez co i emocje proporcjonalnie mniejsze.
WO – Wojciech Orliński [6]
Świetna obsada, ale – mam ostatnio coraz częściej ten problem – pękły mi kołki do zawieszania niewiary. No sorasy, nie możemy zakładać, że policja tak sprawnie chwyta sprawcę byle pobicia, a jednocześnie zupełnie jest bezradna wobec przypadku zbrodniczego syndykatu, działającego na taką skalę jak w tym filmie (a bohaterowie nawet nie próbują udawać, że np. konspirują się z rozmowami telefonicznymi czy starają się unikać świadków).
KS – Kamila Sławińska [9]
Czarna gangsterska komedia inaczej: owszem, jest trochę krwawo-absurdalnego zabijania, ale pod koniec okazuje się, że ci, co giną, wszyscy giną po coś. Ci, co przeżyją, czegoś się uczą. To już mnie ujęło, bo w dzisiejszym zalewie jatek dla samych jatek film nie tylko z akcją, ale i z sympatycznym i nienachalnie podanym przesłaniem to rzadkość. A jeśli jeszcze dodać znakomite aktorstwo, świetny dialog, piękne zdjęcia i Petera Dinklage’a – pozostaje zapytać z angielska: what’s not to like?
KW – Konrad Wągrowski [7]
Niech głupawy polski tytuł nikogo nie odstraszy od obejrzenia jednego z ciekawszych filmów sensacyjnych i jednej z ciekawszych czarnych komedii ostatnich miesięcy (inna sprawa, że tytuł oryginalny chyba naprawdę spowodowałby totalne niezauważenie tego filmu u nas). Z jednej strony mamy tu przecież naprawdę oryginalny i odważny koncept na postać głównego bohatera – uczono nas już czuć sympatię do płatnych morderców (Leon), ale tu twórcy idą o krok dalej i stawiają naprawdę duże wyzwanie przyzwyczajeniom widza. A to tylko jeden z bohaterów – bo, przyznajmy, ich galeria jest niezwykle malownicza (a na dodatek role są koncertowo zagrane). Z drugiej strony chyba głównym atutem jest dość niesamowity klimat owego miasteczka, jaki udało się uzyskać. Cóż, to też przy okazji najbardziej oryginalny film promujący turystykę… Ale do Brugii mam ochotę pojechać, czyli efekt został osiągnięty.
Kryminał czarnym humorem podszyty. Dwaj mordercy zwiedzają średniowieczną Brugię. Rozrywka jak na ludzi tej profesji dosyć wyrafinowana. I czekają, niczym Beckettowscy bohaterowie, na telefon od tajemniczego mocodawcy. Collin Farrell gra spragnionego prostych rozrywek, zwariowanego Raya, a partnerujący mu Brendan Gleeson – zrównoważonego, prawie zdyscyplinowanego i doświadczonego Kena. Surrealistyczna sytuacja wyjściowa owocuje szalonymi konsekwencjami. Popłynie sporo krwi i wydarzy się wiele nieprzewidzianych rzeczy. Martin McDonagh, diabelsko zdolny dramaturg, ulubieniec teatralnej publiczności (m.in. „Czaszka z Connemary” i „Porucznik z Inishmore”), doskonale odnalazł się w filmowym świecie jako scenarzysta i reżyser. Oby tak dalej.
Pani Kamilo, to nie był Peter Dinklage tylko Jordan Prentice