Monsunowe wesele
(Monsoon Wedding)
Mira Nair
‹Monsunowe wesele›

Opis dystrybutora
Przy okazji zbliżającego się wesela Aditi i Hemanta przybywają do Delhi ich krewni z różnych zakątków świata, między innymi ze Stanów Zjednoczonych, Australii i Dubaju. Podczas gorączkowych przygotowań do uroczystości wychodzą na jaw nadzieje, obawy, długo skrywane tajemnice i sekrety rodzinne, które sprawiają, że szykowana ceremonia staje pod znakiem zapytania.
Utwory powiązane
‹11'09''01›
–
Youssef Chahine,
Amos Gitai,
Alejandro González Iñárritu,
Shohei Imamura,
Claude Lelouch,
Ken Loach,
Samira Makhmalbaf,
Mira Nair,
Idrissa Ouedraogo,
Sean Penn,
Danis Tanović
‹Zakochany Nowy Jork›
–
Fatih Akin,
Yvan Attal,
Allen Hughes,
Shunji Iwai,
Wen Jiang,
Shekhar Kapur,
Joshua Marston,
Mira Nair,
Natalie Portman,
Brett Ratner,
Randall Balsmeyer
MC – Michał Chaciński [6]
Komedio-dramat w trochę bardziej egzotycznych szatach. Pomimo wschodniej lokalizacji całość tematycznie i realizacyjnie bardzo przypomina pierwsze filmy z kręgu Dogmy i niedawne dokonania młodych Szwedów. Czyli mamy liczną grupę bohaterów, która przeżywa i zabawne i dramatyczne perypetie w związku z jakąś uroczystością. Ani fabularnie, ani formalnie nie jest to nic odkrywczego, ale ogląda się bardzo dobrze i, dla odmiany od większości Dogmy, po wyjściu z kina nikt nie powinien być zdołowany.
Bollywood trochę bardziej na poważnie i bardziej uniwersalnie, czyli egzotyczna opera mydlana z kawałkiem mózgu. Ograne przez Disneya już setki razy, ale – ze względu na lokalizację – wdzięczne.
KS – Kamila Sławińska [9]
Zachwycający film! Tak promieniuje z niego radość życia, że jego niesamowitą energią można by obdzielić co najmniej tuzin anemicznych, tanio-sentymentalnych produkcji z Hollywood czy Europy. Mira Nair zachowała tu trochę z żyłki dokumentalistki, ale przy tym potrafi ładnie zbalansować trafną obserwację i zainteresowanie szczegółem ze znakomitym poczuciem ładu i kompozycji w pozornym chaosie wielu postaci i wątków, współistniejącym w bajecznie kolorowych scenografiach. Być może fakt, że nieznane zachodnim widzom twarze indyjskich aktorów nie przywodzą skojarzeń z dziesiątkiem innych filmów sprawia, że całą historia sprawia wrażenie autentycznej i budzi szczere emocje. Przy tym film jest nie tylko barwny, egzotyczny i zabawny – jest też niegłupi i skupia się dużo bardziej na bohaterach niż na kapiącej od kwietnych girland scenerii. Jeśli Pundżab naprawdę jest pełen ludzi tak potrafiących cieszyć się życiem, to ja już zaczynam się pakować.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Bardzo przyjemna opowieść miłosna, w egzotycznej scenerii, mająca jedną ogromną zaletę: potrafi pokazać, jak bardzo odmienne kultury są od siebie odległe i jak bardzo jednocześnie w wielu aspektach bliskie.