Cztery gwiazdki
(Four Christmases)
Seth Gordon
‹Cztery gwiazdki›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Cztery gwiazdki |
Tytuł oryginalny | Four Christmases |
Dystrybutor | Warner Bros |
Data premiery | 12 grudnia 2008 |
Reżyseria | Seth Gordon |
Zdjęcia | Jeffrey L. Kimball |
Scenariusz | Matt Allen, Caleb Wilson |
Obsada | Reese Witherspoon, Vince Vaughn, Robert Duvall, Kristin Chenoweth, Jon Favreau, Mary Steenburgen, Sissy Spacek, Dwight Yoakam, Tim McGraw, Skyler Gisondo |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | USA |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Jak odwiedzić każdego z rozwiedzionych rodziców młodej pary w czasie świąt Bożego Narodzenia? Tym bardziej, że są to aż cztery nowe rodziny. Z takim właśnie wyzwaniem zmierzą się bohaterowie filmu.
Utwory powiązane
Mam! Mam! Czepiają się mnie ostatnio znajomi, że wszystko mi się podoba, że jak nie „dobre”, to co najmniej „nie takie złe”, a więc mam, znalazłem – zły film. NIe dość, że niezbyt zabawny, to jeszcze cyniczny. Mamy bohaterów wolnych od tradycyjnego etosu rodziny, co wiedzą czego chcą, a czego nie. Ona nie marzy o karmieniu piersią, on nie chce zasadzać drzewa, oboje unikają rodzinnych imprez choinkowych, bo wolą dobrą zabawę. W postaci prostackich żarcików następuje wyczerpujący dowód na poparcie ich racji, a na koniec ni z gruchy ni z pierduchy okazuje się, że oboje w głębi duszy są dobrymi i głupimi Amerykanami. I Że jednak on to drzewo, a ona tą piersią… Masakra i żenada.
Punkt wyjścia jest obiecujący i w pierwszej połowie właściwie nie ma się do czego przyczepić (poza tym, że mogłoby być śmieszniej, ale to dotyczy niemal każdego kom-romu). Niestety, w końcówce przypomina o sobie najsłynniejszy one-liner Leszka Millera. I fakt, że tekst z piosenki Miki („No hope, no love, no glory, No Happy Ending”) w hollywoodzkim scenariuszu nie ma racji bytu.
Niesmaczny i nieśmieszny produkcyjniak zaskakujący tylko ilością zacnych aktorów, którzy dali się namówić na występ. A Vince Vaughn powinien odstawić hamburgery, bo z roli na rolę jest go coraz więcej.
WO – Wojciech Orliński [5]
Film boleśnie dotknął strajk scenarzystów, który uniemożliwił rozwinięcie głównych wątków – i to widać. Pomysł o sympatycznej parze, która przez całe lata wykręcała się skutecznie od świętowania Bożego Narodzenia ze swoimi rodzinami, jest nawet zacny, ale zrealizowano go na poziomie etiudy. Mamy stereotypową rodzinę rednecków, stereotypowe obraz kobiet, co to „sfiksowały, bo chłopa nie miały”, a na koniec stereotypowo umoralniający happy-end, który nie wynika z fabuły. W efekcie nawet nie wiadomo, o czym jest ten film – że święta są okropne, ale jednak trzeba się przez to przebijać, bo… bo tak nas zapewnia dostojnie siwowłosy John Voight? Mało przekonujące.