John Q
(John Q.)
Nick Cassavetes
‹John Q›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | John Q |
Tytuł oryginalny | John Q. |
Dystrybutor | Warner Bros |
Data premiery | 24 maja 2002 |
Reżyseria | Nick Cassavetes |
Zdjęcia | Rogier Stoffers |
Scenariusz | James Kearns |
Obsada | Kevin Connolly, Denzel Washington, Ray Liotta, Robert Duvall, James Woods, Anne Heche, Eddie Griffin, Kimberly Elise, Laura Harring, Daniel E. Smith |
Muzyka | Aaron Zigman |
Rok produkcji | 2002 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 116 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, sensacja |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
John Q. Archibald to przeciętny facet, pracuje w fabryce i opiekuje się swoją rodziną. Jego żona Denise i mały synek Michael są jego całym światem. Kiedy Michael zaczyna chorować, sytuacja staje się dramatyczna, konieczny jest natychmiastowy przeszczep serca, na który Johna Q. nie stać, a jego ubezpieczenie zdrowotne nie obejmuje operacji tego rodzaju. Jon przysięga, że zrobi wszystko, by uratować swego syna. Michael nie ma za dużo czasu, a John Q. nie ma zbyt wielu możliwości - pozostaje mu tylko ryzyko. Bierze jako zakładników ludzi będących w szpitalnej izbie przyjęć.
Utwory powiązane
Filmy

Dobra, ja wiem, że się tu mną manipuluje, że mało subtelnie gra na emocjach. Jednakże po pierwsze – uwielbiam tematykę typu „zbuntowana jednostka przeciwko systemowi”, a po drugie – uwielbiam Denzela Washingtona. Aha, i jeszcze lubię, gdy przez plan przewija się tuzin gwiazd, a tu nawet w najmniejszych rólkach pojawiają się znane nazwiska. Zresztą co ja się będę tłumaczył – polecam.
WO – Wojciech Orliński [9]
Jeśli kogoś nie wzruszy, to go zanudzi. Mnie akurat wzruszył. Niektóre teksty brzmią jak publicystyka ('w tym kraju 50 mln ludzi nie ma ubezpieczenia zdrowotnego'), ale wzruszeni to gładko przełkną bez popijania. Niewzruszeni pewnie będą gniewnie grzechotać popcornem. Ich problem.
KS – Kamila Sławińska [4]
Żywy dowód na to, że o ile dobrej sztuce nie szkodzi ładunek publicystyki, to samą publicystyką dzieła sztuki zrobić się nie da. Szkoda Denzela i szkoda pomysłu - co mogło być małym, kameralnym dramatem o bezradności człowieka w konfrontacji z bezdusznym systemem, stało się napuszonym, przesadzonym produktem, który z każdą chwilą mniej przekonująco manipuluje emocjami widza. Gdzie wystarczyłoby coś tylko zaznaczyć – reżyser wali między oczy, dopowiada do ostatniego przecinka, słowem – traktuje widza jak matoła. To drażni – a gdyby nie to, mógłby to być całkiem przyzwoity, niegłupi film.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [4]
Stereotyp goni stado stereotypów. Klisza za kliszą. Słowem - nudnawo. Czego nie widzieliśmy w 'Negocjatorze' to było w 10 innych filmach o przetrzymywaniu zakładników w słusznej sprawie. Nuda.
KW – Konrad Wągrowski [5]
A ja się nie wzruszyłem. Może dlatego, że metody, które zastosowali twórcy aby widza wzruszyć, oparte były na najbardziej ogranych i przewidywalnych pomysłach, postacie schematyczne, a publicystyka nachalna. Poza tym Polakowi trudno jest uwierzyć, że służba zdrowia w Stanach Zjednoczonych, może być w gorszym stanie niż u nas...