Superhero
(Superhero Movie)
Craig Mazin
‹Superhero›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Superhero |
Tytuł oryginalny | Superhero Movie |
Dystrybutor | SPI |
Data premiery | 6 czerwca 2008 |
Reżyseria | Craig Mazin |
Zdjęcia | Thomas E. Ackerman |
Scenariusz | Craig Mazin |
Obsada | Drake Bell, Sara Paxton, Christopher McDonald, Leslie Nielsen, Kevin Hart, Marion Ross, Ryan Hansen, Keith David, Jeffrey Tambor, Nicole Sullivan, Sam Cohen, Tracy Morgan, Regina Hall, Marisa Lauren, Craig Bierko, Richard Tillman, Simon Rex, Pamela Anderson, John Getz, Michael Papajohn, Kurt Fuller, Craig Mazin, Kimberly "Lil' Kim" Jones |
Muzyka | James L. Venable |
Rok produkcji | 2008 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 85 min |
WWW | Strona |
Gatunek | akcja, komedia, SF |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Rick Ricker jest klasowym pośmiewiskiem. Ofermowaty i nieatrakcyjny podkochuje się w blond piękności Jill Johnson, która, rzecz jasna, nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Podczas szkolnej wycieczki do muzeum Rick zostaje ukąszony przez zmutowaną genetycznie ważkę. Niebawem odkrywa, że w wyniku tego zajścia posiadł nadnaturalne zdolności - niezwykłą siłę, szybkość oraz zdolność chodzenia po ścianach.
Utwory powiązane
Filmy

Nigdy nie zrozumiem tych kolesiów od „dawno się tak nie uśmiałem i teraz bardzo się tego wstydzę” (polecam recenzję Jakuba Sochy na Stopklatce). Zawsze mi się to kojarzy z jakąś taką zaściankowo-mezaliansową sytuacją typu „kochana Marysieńko, twoje towarzystwo raduje mą duszę, ale zrozum waćpanna, że ożenek nie wchodzi w grę, bom ja szlachcic, ty chłopka i co by powiedziała Pani Matka?!”. Otóż ja mam głęboko w dupie, co by powiedziała Pani Matka czy też Państwo Środowisko Krytyczne, toteż uśmiałem się kilka razy na „Superhero” szczerze i bezwstydnie, choć oczywiście bliżej temu do „Epic Movie” niż „Scary Movie”, o „Nagiej broni” nie wspominając.
KS – Kamila Sławińska [1]
Niby wiedziałam, w co się pakuję, ale nawet zły smak ma swoje granice. Wytrzymałam do momentu, kiedy następuje wyjątkowo niesmaczna scena ze Stephenem Hawkingiem. Potem już tylko wstydziłam się za wszystkich, którzy wzięli udział w tym przedsięwzięciu, i za siebie, że dałam się na to nabrać.
Nigdy nie zrozumiem tych kolesi, którzy jak komuś raz dziennie nie przywalą swoją zajebiście wyrafinowaną frazą, to zaraz czują się źle. Zawsze kojarzy mi się to po prostu z frustracją. Ale luz, jakoś ją trzeba rozładować, choć, jakby co, mogę szybko podesłać lepsze sposoby. W tym wszystkim szkoda tylko, że Piotr Dobry nawet nie kłopocze się, by dobrze mnie zacytować. Otóż, nie napisałem w Stopklatce, że bardzo mi wstyd, tylko, że jest mi wstyd trochę. To chyba co innego – naprawdę, spokojnie z tym trochę wstydem mogę żyć. A teraz z innej beczki: czy szanowny tetryk naprawdę myśli, że rzeczywiście jest mi wstyd z tego powodu, że zaśmiałem się na jakimś filmie z jakiegoś prostackiego dowcipu? A może zna Pan takie pojęcie jak ironia? I tak przy okazji, to gdzież to środowisko, przed którym niby się tak kryguję i którego tak się lękam? To jakaś chora, spiskowa teoria, którą snuje ktoś, kto chyba utracił kontakt z rzeczywistością. Używając tej retoryki, można by zaryzykować stwierdzenie, że tak kąśliwa riposta mogła zostać wygenerowana tylko pod wpływem innego środowiska. Tylko którego?
MW – Michał Walkiewicz [1]
Opuściłem seans, kiedy babiczka Człowieka-Ważki zaczęła pierdzieć przez bite kilkanaście minut, ale chciałem już wcześniej, po lekkim jak kowadło żarcie ze Stephenem Hawkingiem… Ech… Gdzie się podział Frank Drebin?
KW – Konrad Wągrowski [2]
Ocena „2” oznacza ilość momentów, w których zaśmiałem się na tej komedii. Dałbym setkę, gdybym liczył momenty, w których wymyśliłem lepszy dowcip, niż to co zobaczyłem na ekranie. Ja wiem, że odpowiednio puszczony bąk, czy walnięcie po łbie może być śmieszne, ale gdy oglądamy kolejny już film, w którym cały humor się do tego sprowadza, to naprawdę dobrze już nie jest. Szkoda tylko nazwisk Zuckera, Leslie Nielsena i w epizodzie Roberta Haysa (niezapomniany Ted Striker z „Czy leci z nami pilot?”) do takiego szitu.