Blade: Wieczny łowca II
(Blade II)
Guillermo del Toro
‹Blade: Wieczny łowca II›

Opis dystrybutora
Blade to postać komiksowa stworzona w stajni Marvel Comics. Pół człowiek, pół wampir gotowy walczyć ze swoimi braćmi, którzy pragną zawładnąć ludzką rasą.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [6]
Guillermo Del Toro w dalszym ciągu zgrabnie balansuje w ramach kina grozy między tanimi, bardziej 'osobistymi' produkcjami, a droższą, wyrobniczą robotą w Hollywood. 'Blade 2' przyzwoicie kontunuuje to, co rozpoczął niezły pierwszy film i dodatkowo wprowadza typowe zainteresowania Del Toro, bardzo pokrewne Cronenbergowi - walkę z uzależnieniem, dziwaczne mutacje, fascynację ciałem. Do tego dorzuca kilka dobrych scen akcji. Zasadniczy problem filmu widzę w tym, że jak na horror, zupełnie brak tu strachów. A szkoda, bo Del Toro pokazał w poprzednich filmach, że potrafi doskonale wprowadzić i utrzymać atmosferę grozy. W czasie seansu doskwierał mi jej brak. Ale w kategorii komiksowych nawalanek to i tak górna półka.
Fabularnie gorszy niż część pierwsza, za to nadrabia wizualnie – del Toro ma większą wyobraźnię od Norringtona i umiejętniej buduje fascynująco mroczny klimat. W sumie rzadki przypadek sequela w pełni dorównującego oryginałowi. Obie części to jak dla mnie najlepsze filmowe komiksy od czasu „Batmanów” Burtona.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [9]
Jatka wręcz idealna. Przy tym filmie pierwszy 'Blade' to grzeczne kino dla małych dziewczynek. Jeśli ktoś lubi Snipesa, baletowe walki, wiaderka czerwonej farby i podobne pierdoły to film dokładnie dla niego (i dla mnie). A osoby które wymagają od filmu głębi, niezmanierowanych kreacji, logicznej i wiarygodnej fabuły niech trzymają się na duży dystans.
KW – Konrad Wągrowski [3]
Film niestety równie nudny jak część pierwsza, a na dodatek w miare efektowne walki wręcz zostały zastąpione przez mało widowiskowe strzelaniny. Dodatkowo naprawdę trudno się identyfikować z kimkolwiek z bandy wampirów, półwampirów i superwampirów. Podobała mi się jedynie końcowa scena ze wschodem słońca, ale to za mało, aby uzasadnić prawie dwie godziny ganiania wampirów po kanałach.