Włamanie na śniadanie
(Bandits)
Barry Levinson
‹Włamanie na śniadanie›

Opis dystrybutora
Wszystko zaczyna się od dość nietypowego napadu na bank. Dwóch przestępców kłóci się, a następnie mierzy do siebie z rewolwerów. Wszystkiemu, jak się szybko okazuje, winna jest pewna rudowłosa kobieta, znudzona gospodyni domowa, która marzy o przygodzie z dreszczykiem. W życiu rabusiów pojawia się w najmniej spodziewanym momencie i przewraca je do góry nogami - nie tylko rozkochując w sobie obu, ale także dołączając do ich szajki.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [6]
Niezły pomysł w niezłym wykonaniu. Problem filmu tkwi tylko w dwóch elementach. Po pierwsze, materiał nadaje się na 90-minutowy seans i rozdmuchanie opowieści do 2 godzin chwilami niepotrzebnie męczy (cały ostatni napad przed kulminacją jest w filmie zupełnie niepotrzebny). Po drugie, jeśli ktoś zorientował się w połowie filmu, że ogląda nową wersję 'Butcha Cassidy i Sundance Kida', to później opowieść przestaje już zaskakiwać i myśl, że zakończenie jest pewnie powieleniem pomysłu z 'Żądła', nasuwa się sama. Ale na wielkie brawa zasłużyli na pewno aktorzy (ze szczególnym wskazaniem na Thorntona), którzy ożywili historię w bardzo zgrabny sposób. Na wiarygodnym pokazaniu takiego trójkąta można było się łatwo wyłożyć, a wyszło to w filmie całkiem przekonująco. Ogólnie, przyzwoita rozrywka.
Lekka, sympatyczna komedia kryminalna, która mogłaby być co prawda i śmieszniejsza, i krótsza, i lepiej zakończona, ale wszelkie niedostatki z powodzeniem rekompensuje czworo wspaniałych bohaterów: Cate Blanchett, Billy Bob Thornton i Bruce Willis na ekranie oraz Bonnie Tyler na soundtracku.
WO – Wojciech Orliński [9]
Numer jeden na liście 'najdurniejszych polskich tytułów roku'. Co za kretyn wymyślił tę rymowankę? To może odstraszać widzów z kin. A tymczasem 'Bandits' to znakomita, inteligentna komedia sensacyjna - polecam zwłaszcza miny i monologi Thorntona, peruki i przebrania głównych bohaterów, doskonale sportretowane stany maniakalno-depresyjno-neurotyczno-anankastyczno-obsesyjno-kompulsywno-analno-retentywne Blanchett i Thorntona, samochody (piękna kolekcja klasyki!), świetną muzykę. Jakby Ocean's Eleven, ale lepsze.
KS – Kamila Sławińska [7]
Jak tu nie kochać Barry Levisona, skoro potrafi docenić tak cudowny scenariusz i dobrać do niego tak idealnie pasujących do roli aktorów! Bruce Willis i Billy Bob Thornton grają tak, jakby urodzili się, żeby porywać dyrektorów i obrabiać banki. Płomiennowłosa Kate Blanchett fałszuje tak potwornie, wykonując utwory Bonnie Tyler, że na chwilę zapomina się, że ta pani na pewno umie śpiewać, bo ja w szkole aktorskiej uczyli. Bardzo błyskotliwy, przezabawny i na dodatek zaskakujący film, który nie tylko ogląda się z przyjemnością pierwszy raz – ale ma się ochotę na jeszcze.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Nic nie poradzę, że mam słabość do Willisa. Kiedy widzę go w jakimś filmie od razu ocena dzieła skaczę mi o kilka punktów. A samo dzieło, też jest niegłupie - wreszcie Bruce ma równorzędnege partnera do ogrywania, a do tego świetna ścieżka dźwiękowa, parę niezłych żartów i przebrań. Słowem - sympatyczne wakacyjne oglądadełko, dla tych, którzy nie wystraszą się żenującego polskiego tytułu.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Dobra komedia sensacyjna w starym stylu. Schemat z 'Butcha Cassidy i Sundance Kida', choć oczywiście z happy endem. Wspólnicy odpowiednio skontrastowani, kobieta wprowadza właściwe zamieszanie, dużo dobrego humoru i fajnej muzyki. Trzeba przyznać, że Thornton i Blanchett kradną Willisowi cały show. Bruce chyba już na krzywej opadającej, a szkoda.