Salt
Phillip Noyce
‹Salt›

Opis dystrybutora
Evelyn Salt, agentka CIA, podejrzewana jest o współpracę z rosyjskim wywiadem. Kobieta próbuje oczyścić się z zarzutów, jednocześnie ukrywając się przed tymi, którzy są przekonani, że jej zadaniem jest dokonać zamachu na prezydenta.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Zastanawiam się, czy w pierwotnej wersji scenariusza, napisanego dla Toma Cruise’a, była ta scena, w której Salt ściąga majtki i zarzuca je na kamerę? Tak czy inaczej, cieszę się, że Jolie to zagrała.
BH – Błażej Hrapkowicz [6]
Sensu tu za grosz, reżyserskiego profesjonalizmu – sporo. Noyce dostał absurdalny scenariusz, pełen scen, w których zamiast Angeliny Jolie mógłby wystąpić Leslie Nielsen (zadziwiająco często na Salt czekają wieszaki z odzieżą, która akurat w tym momencie – a to fart! – przydaje się do kamuflażu). Nadając tekstowi oprawę zgodną ze współczesnymi trendami w kinie akcji – kamera z ADHD, epileptyczny montaż, fragmentaryczne kadrowanie – reżyser zadbał o hektyczną akcję. Zwłaszcza pierwsze 20 minut po ucieczce Salt nie daje chwili wytchnienia. Później tempo zwalnia, pojawiają się puste pasaże, które ratuje grający na pełnym spokoju Olbrychski i utrzymana właściwie do końca tajemnica, o co tak naprawdę chodzi Salt. To oczywiście nie klasa precyzyjnego, drobiazgowego, przywiązanego do detalu Paula Greengrassa (wcześniejsze dokonania Noyce’a też stawiam wyżej), ale pozycja solidna.
MO – Michał Oleszczyk [7]
Wydmuszka na sterydach: akcja pędzi na łeb, na szyję i w zasadzie nic więcej w filmie nie ma. Angelina Jolie potwierdza renomę seksownego lodołamacza, Daniel Olbrychski dotrzymuje jej kroku – a mój wewnętrzny dwunastolatek nie potrzebuje nic więcej.
WO – Wojciech Orliński [6]
Nie rzuciło mnie na kolana, ale jako czysta rozrywka jest całkiem zabawne. Momentami fabuła ociera się o taki idiotyzm, że rzeczywiście (sąsiad ujął to bardzo celnie) spodziewamy się wkroczenia Leslie Nielsena. Ale zawsze wtedy coś huknie albo coś gruchnie, i to odwraca uwagę. Ale zaraz zaraz, dlaczego nikt nie pochwalił Lieva Schreibera, pamiętnego Cottona Weary z trylogii „Krzyk"? Zawsze wierzyłem w potencjał tego aktora, wreszcie ma okazję się nim wykazać.
Fabuła dość jednoznacznie kontrastuje tu z wyreżyserowanym swego czasu przez Noyce’a dyptykiem przygód innego agenta CIA, Jacka Ryana. „Czas patriotów” i „Stan zagrożenia” opierały się na akceptowalnych realiach, podczas gdy „Salt” bliżej jest do żeńskiej wersji jednej z wybuchowych przygód Bonda. Rzecz w tym, że korzystając z popisowych niedorzeczności (Salt niestraszne wysokości, logika i prawa fizyki), reżyser zawstydza panoszących się w Hollywood kolegów po fachu, którzy nad podobnym rozgardiaszem rzadko panują.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Ja generalnie jestem naprawdę wyrozumiały wobec kina akcji i dużo bzdur mogę wybaczyć, jeśli rekompensuje mi to frajda naparzanki. Tutaj jednak punkt przegięcia został przekroczony – idiotyzm scenariusza powala (zastanówcie się choćby, jaki w ogóle sens ma scena z dekonspiracją Salt przez Olbrychskiego), rozwałka jest momentami fajna, ale wiele lepszych widziałem. I tak po seansie zostają w pamięci tylko wspomniane przez tetryka Piotra majtki Angeliny.