Samotny mężczyzna
(A Single Man)
Tom Ford
‹Samotny mężczyzna›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Samotny mężczyzna |
Tytuł oryginalny | A Single Man |
Dystrybutor | Gutek Film |
Data premiery | 14 maja 2010 |
Reżyseria | Tom Ford |
Zdjęcia | Eduard Grau |
Scenariusz | Tom Ford, David Scearce |
Obsada | Colin Firth, Julianne Moore, Nicholas Hoult, Matthew Goode, Jon Kortajarena, Paulette Lamori, Ryan Simpkins, Ginnifer Goodwin, Teddy Sears, Lee Pace |
Muzyka | Abel Korzeniowski |
Rok produkcji | 2009 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 99 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Historia George′a Falconera, profesora w średnim wieku, który próbuje odnaleźć się po śmierci swego długoletniego partnera, Jima. Jeden z jego studentów wydaje się być wyjątkowo zainteresowanym osobą George′a.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
Filmy

Rzeczywiście, pięknie uszyty film. Tu powinna nastąpić seria zastrzeżeń, ale darujmy sobie – mimo wszystko warto.
Pięknie sfotografowany, pięknie zagrany i pięknie smutny film, opowiadający w gruncie rzeczy bardzo uniwersalną historię. Kto, jak główny bohater, nie przeżył choć jednego dnia w głębokiej depresji, niech pierwszy założy glany i koszulkę Młodzieży Wszechpolskiej.
UL – Urszula Lipińska [8]
Właściwie, dziwnie się ten film ogląda. Mając kilkakrotnie wrażenie, że reżyser ambitnie bierze się za pomysły, które, to pewne, pozostawią tylko wspomnienie dobrych chęci zamiast dobrego filmu. Jednak Tom Ford w porę przestaje błogo kontemplować męskie ciała wijące się w morskich głębinach, żeby wykrzesać z tej historii coś dotkliwego. Z tak imponującą umiejętnością przykuwania uwagi do detalu (w obrazie i muzyce – weźmy choćby tykający zegar) i elegancji, łatwo było wszystko zagłaskać na śmierć. A tu te rozwiązania doskonale oddają rytm prozy Isherwooda i zarazem nie pozostawiają wątpliwości co do to autorskiego tonu filmu. Zresztą, z takimi aktorami chyba nie mogło być inaczej. Nie dziwi mnie, że Akademia nie przyznała Colinowi Firthowi Oscara. Gołym okiem widać, że zasłużył przynajmniej na dwa.
MO – Michał Oleszczyk [6]
Na końcu nie powinien pojawiać się napis „directed by”, ale raczej: „designed by Tom Ford”. Stylizacja każdej chusteczki do nosa i serwetki stołowej trochę dławi emocje. Poza tym znów dostajemy tu wizję gejów jako przeestetyzowanych, wyjętych z kontekstu społecznego „wrażliwców” – stereotyp, z którym chyba najtrudniej zerwać.
WO – Wojciech Orliński [8]
Parokrotnie tu już sygnalizowałem w notkach poświęconych filmom takim jak „Do diabła z miłością”, uwielbiam wzornictwo wczesnych lat 60. Te wszystkie budynki i samochody pożerałem wzrokiem tak, jak geje pożerać mogą te nagie ciała w basenie. Ale zafascynowało mnie w tym filmie połączenie obu wątków. To wzornictwo odwoływało się do przeczucia nowoczesności – że oto żyjemy w czasach przełomu, podróży kosmicznych, mózgów elektronowych i autostrad, które wtedy w USA były na mniej więcej takim etapie jak u nas. Obyczajowo świat jednak tkwił w XIX wieku razem z jego wiktoriańską heteronormatywnością. Za chwilę więc eksplodują te inne lata 60., te które obiecuje piosenka „Welcome To The Sixties” w musicalu „Lakier do włosów”. W filmie sygnalizuje to soulowe „Green Onions”, które Colin Firth wita początkowo z odrazą, ale potem daje się wciągnąć w szalony taniec Julianne Moore. Monolog bohatera o strachu przed mniejszością to zaś wspaniała riposta dla wszystkich palantów, którym przeszkadzają gejowskie parady.
Intrygujący debiut, który z przesadnej stylizacji czyni ciekawą zasadność, przynajmniej w kontekście tej akurat historii. Rola życia Colina Firtha!
KW – Konrad Wągrowski [8]
Mądre, smutne, nastrojowe, świetnie zagrane, bardzo poruszające – czego więcej trzeba?