Wielki podryw
(Heartbreakers)
David Mirkin
‹Wielki podryw›

Opis dystrybutora
Max (Sigourney Weaver) i Page (Jennifer Love Hewitt) to wytrawne oszustki, duet matki i córki, które doszły do perfekcji w naciąganiu kolejnych facetów. Niestety, podczas "urabiania" zdziwaczałego magnata tytoniowego Williama B. Tensy, Page poznaje sympatycznego chłopaka i popełnia niewybaczalny błąd - zakochuje się w nim. Nagle moralność i sumienie przypominają jej o sobie. Matce i córce po piętach depcze mściwy eks, mają trupa w bagażniku, a ich chytry plan rozpada się na kawałki.
Lekka, miła komedyjka, o której już w trakcie seansu wiadomo, że po wyjściu z kina nic nie zostawi w naszej pamięci. No, może nie nic – kaszel Hackmana i minispódniczki Hewitt pamiętam do tej pory. Sympatyczne patrzydełko na raz.
Weaver i Hackman – dla tej pary warto "Wielki podryw" zobaczyć, bo wyczyny starych wyjadaczy miejscami naprawdę śmieszą. Wątek córki jest już jednak słabszy, bardziej banalny i nudnawy. Z motywu pary oszustek udało się twórcom odgrzać lekkostrawne danie, choć po seansie pozostaje niedosyt, że z takiej ekipy i pomysłu można było wycisnąć więcej.
KS – Kamila Sławińska [6]
Zgaduję, że roczny poślizg w stosunku do amerykańskiej premiery związany był z klapą filmu w amerykańskim box office. Szkoda, bo wbrew pozorom to całkiem przyzwoita komedyjka ze znakomitą obsadą. Może nic szczególnie błyskotliwego, ale zawsze miło zobaczyć, jak komediowy talent Sigourney Weaver i Gene Hackmana zostaje wykorzystany. Nawet zapiekła antypatia do Jennifer Love Hewitt nie przeszkadzała mi w dobrej zabawie, a to już coś musi znaczyć.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Jestem za. Bardzo fajny, dobrze wymyślony film. Ekstremalnie poprawne rzemiosło na każdym poziomie filmu - scenariusz, reżyseria, gra itp. Dawno nie widziałem tak równego filmu. I dlatego mi się podobał.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Nazwałbym 'Heartbreakers' filmem bezpiecznym. Jest nakręcony według sprawdzonego przepisu na komedię romantyczną i nie ma w nim jakiegokolwiek ryzyka, odejścia do kanonu, zaskoczenia (może poza rolą Gene Hackmana), czegokolwiek. Można obejrzeć nie bez przyjemności (choć lepiej chyba we własnym telewizorze), a w trakcie seansu zastanawiać się, co też w tym filmie warto by poprawić - zaostrzyć dialogi, dodać zwroty akcji, usunąć sztampowe wyznania miłosne, nieco skrócić...