Ali G
(Ali G Indahouse)
Mark Mylod
‹Ali G›

Opis dystrybutora
Wielka Brytania. Ali G nieświadomie daje się wplątać w intrygę uknutą przez wicepremiera dybiącego na stanowisko swojego szefa. Plan spala jednak na panewce, a Ali G nie tylko nie pociąga premiera na dno, ale przeciwnie - okrzyczany "głosem młodego pokolenia" - zyskuje coraz większe poparcie elektoratu.
Utwory powiązane
Filmy

MC – Michał Chaciński [7]
Jako że uważam się za osobnika o obleśnym, złośliwym i niepoprawnym politycznie poczuciu humoru, rechotałem na Alim G w głos. Wyśmienita satyra m.in. na idiotów naśladujących modę na naśladowanie innych idiotów, którzy nie naśladują już nikogo, bo brak im do tego minimum wiedzy i wykształcenia, a jedynym, czym mogą się pochwalić przed światem jest ich 'gangsta life in da ghetto, jo madafaka'. A najfajniejsze jest to, że Ali G śmieje się tak, jak kiedyś Monty Python - ze wszystkich dookoła - i to w sposób inteligentny, choć kamuflowany kretynizmem. Much respetc dla tego pana, czyli szacuken. A dodatkowo, wielkie gratulacje dla tłumacza filmu, podpisanego jako Zbigniew Perwert.
Niepotrzebnie, cholera, przed samym filmem zapuściłem sobie trailer, w którym producenci, nie wiedzieć czemu, skondensowali wszystkie najzabawniejsze sceny z filmu. Toteż podczas seansu niespecjalnie się bawiłem, ale i nie nudziłem – gdyby nie fakt, że za produkcję tegoż odpowiadają Brytyjczycy, chciałoby się rzec: przeciętna amerykańska parodia. Tym razem dostaje się kulturze hiphopowej, choć twórcy nie wykazali się specjalnym polotem – przeważnie walą z grubej rury prymitywnymi dowcipasami i dawno już ogranymi przytykami. „CB 4” to to nie jest.
WO – Wojciech Orliński [7]
Odstraszała mnie od tego filmu jego hiphopowość - bo prawdę mówiąc, nie trawię tej subkultury. Ku mojemu głębokiemu pozytywnemu zaskoczeniu - ten film to jej złośliwa i inteligentna parodia. Erotyczny sen głownego bohatera to najlepsze podsumowanie tego całego 'jou madafaka', jakie można wymyślić.