Powrót
(Возвращение)
Andriej Zwiagincew
‹Powrót›

Opis dystrybutora
Intymna opowieść o konfrontacji pomiędzy powracającym do domu po długiej nieobecności ojcem i jego dwoma synami.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Filmy

MC – Michał Chaciński [9]
Dawno nie miałem w kinie tak intrygująco sprzecznych odczuć podczas seansu. I dawno nie czułem takiej przyjemności w zadawaniu pytań po filmie. Zwiagincew nakręcił wieloznaczną historię, w której każda z postaci jest wiarygodna, realistyczna i jednocześnie symboliczna. Kim jest ojciec? Z jednej strony rozpaczliwie bezradnym rodzicem, który nie potrafi nawiązać kontaktu z synami. Z drugiej – symbolem surowego, ale kochającego Boga? Tęsknoty za autorytetem? Rosyjskiej schizofrenii, w której dusza próbuje współistnieć z okrucieństwem? Bogactwo symboli religijnych (wieczerza, ofiara, wina i kara, bunt i posłuszeństwo) i intrygująca stylistyka (coś jakby zmieszać Lyncha z Bergmanem i Tarkowskim) zapowiadają mi co najmniej kilka kolejnych seansów.
Biblijna przypowieść, inicjacja w dorosłość, alegoria historii Rosji czy prolynchowska metafizyka? A może wszystko po trochu? „Powrót” stawia mnóstwo pytań bez odpowiedzi. I w tym głównie tkwi jego siła. Jak wiadomo, filmy można interpretować jednoznacznie. Dzieła sztuki już dowolnie. Kim więc był ojciec? Na ile sposobów można zinterpretować tytuł? Co było w tej kasetce? Jakim cudem rosyjscy chłopcy są tryliard razy lepszymi aktorami od naszych? Kiedy następny film Zwiagincewa? Czemu o czwartej nad ranem, zamiast iść spać, sięgam po następną paczkę fajek, spisuję tę notkę i nie potrafię – sześć godzin po projekcji – przestać myśleć o „Powrocie”?
KS – Kamila Sławińska [9]
Nazywanie Zwiagincewa nowym Tarkowskim to chyba taktyka zazdrosnej konkurencji, pragnącej zniechęcić wojujących antywangkarwajowców do wyprawy do kina. Tymczasem reżysera „Powrotu” łączy z Tarkowskim tylko narodowość… OK, może jeszcze specyficzny wizualny minimalizm, który okazuje się niesamowicie poetycki. W debiutanckim filmie młodego Rosjanina jest więcej dramatu, niż Tarkowskiemu udało się zmieścić w całości jego oeuvre. Jasne: tempo tu nie ma nic wspólnego z kinem akcji, ale film prawie od pierwszego ujęcia łapie widza za gardło – i już nie puszcza. Po trochu za sprawą genialnej gry aktorów (dwaj dziecięcy aktorzy w głównych rolach fenomenalni, a i pozostałe role znakomite), po trochu dzięki reżyserowi, który dozuje informacje o swoich bohaterach nad wyraz umiejętnie, niczego nachalnie nie tłumacząc. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam rodzinny dramat zrealizowany z takim mistrzostwem. Kiedy w końcu dochodzi do finałowej konfrontacji, emocjonalny kop jest tak porażający, że zapominamy o nawet o tym, co też mogło być w zakopanej na bezludnej wyspie kasetce.
KW – Konrad Wągrowski [9]
W zasadzie to nie moje kino – jest jak najdalsze do komercyjnych widowisk, kultury masowej, ale jak się okazuje, swą rolę spełnia doskonale. „Powrót” to jeden z tych filmów, które po seansie kwitujemy prostym „niezłe”, „ciekawe” i wydaje nam się, że to już koniec naszej przygody z tym filmem, ale następnego dnia powraca on ze zdwojoną siłą. I niewykluczne, że za tydzień-dwa moja ocena będzie jeszcze wyższa. Im więcej myśle o filmie Zwiagincewa, tym bardziej widzę, że każda ze scen ma znaczenie, że ilość tropów przy całkowitym braku prostych odpowiedzi, jakie podrzuca nam reżyser, jest oszałamiająca. Kim był ojciec i gdzie spędził 12 lat? Dlaczego tak traktuje synów – czy uważa to za dobre wychowanie i chce nadrobić stracony czas, w intensywniejszej formie przekazując im swoim zdaniem najistotniejsze prawdy, czy też jego postępowaniem nie kieruje żaden konkretny cel? Czy to opowieść o potrzebie miłości, o życiowych postawach, czy filozoficzno-religijny traktat? I jeszcze te niesamowite zdjęcia i wspaniałe aktorstwo…