Złodziej życia
(Taking Lives)
D.J. Caruso
‹Złodziej życia›

Opis dystrybutora
Specjalna agentka FBI prowadzi bardzo skomplikowane śledztwo w sprawie nieuchwytnego od 20 lat mordercy. Ten niebezpieczny psychopata nie tylko brutalnie morduje swoje ofiary, lecz także przejmuje ich osobowości.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
Solidny thriller o zagęszczonym, konsekwentnie mrocznym klimacie. Niepokojąca muzyka Glassa trzyma w napięciu do samego końca, mimo iż scenarzysta wskazuje nam mordercę zadziwiająco wcześnie. Caruso nie eksperymentuje z formą jak w „Salton Sea”, ale kilka scen ścina krew w żyłach i na długo zapada w pamięć (wepchnięcie chłopaka pod samochód, wbicie nożyczek w brzuch ciężarnej kobiety). Angelina śliczna i zmysłowa jak zawsze, a Ethan o chłopięcej buzi wiarygodny w roli psychola. A że fabuła tu i ówdzie pokancerowana, schematyczna, z logiką na bakier? Jak mawia tetryk Wojtek: „dreszczowce mają dreszczyć”. Dobrze mawia.
KS – Kamila Sławińska [4]
Zaczyna się bardzo intrygująco. Niestety, od połowy filmu już każdy widz z IQ powyżej 70 domyśla się, kto jest mordercą, a reszta jest już tylko niekończącym się czekaniem, kiedy agent specjalnej troski Angelina Jolie też na to wpadnie. Ani ładne zdjęcia, ani momentami znakomity Ethan Hawke, ani nawet muzyka Glassa nie są w stanie zamienić tej miernoty w coś więcej.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [3]
Z tych trzech punktów wszystkie trzy są za ładnie eksponowane wdzięki Angeliny, którą (autopromocja) właśnie widziałem w Cannes i... eeech. Sam film - straszliwa porażka zasługująca na jedyneczkę.