Kobieta-Kot
(Catwoman)
Pitof
‹Kobieta-Kot›

Opis dystrybutora
Patience Philips jest cichą, nieśmiałą, przepraszającą, że żyje kobietą. Pracuje jako projektantka w słynnej firmie kosmetycznej, która zamierza wprowadzić na rynek rewolucyjny krem przeciwko starzeniu. Patience przypadkiem odkrywa mroczny sekret swojej szefowej i od tego momentu już nic nie będzie takie same. Dziewczyna odkrywa w sobie drugą postać, Kobietę-Kota, będacą jej zupełnym przeciwieństwem. Kocia dzikość i niezależność sprawiają, że balansuje ona na cienkiej linii między dobrem a złem. Sprawy dodatkowo komplikuje policjant Tom Lone, który zakochany w Patience, jednocześnie nie potrafi się oprzeć fascynacji Kobietą-Kotem, która wydaje się być winna większości przestępstw, jakie ostatnio wydarzyły się w mieście.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Wywiady

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Filmy

Wcale nie taka tragedia jak owczym pędem zaoceaniczni krytycy ocenili. Owszem, głupie toto jak but, fatalnie zagrane, ale też dynamiczne jak cholera i słusznie potraktowane z przymrużeniem oka. Halle Berry nie ma klasy Michelle Pfeiffer, a film od „Powrotu Batmana” dzielą lata świetlne, niemniej z drugiej strony – nie jest tak toporny i nadęty jak „Vidocq”. Ot, lekkostrawny teledysk klasy B z ładną panią i kilkoma miłymi dla oka obrazkami.
KS – Kamila Sławińska [1]
Nie wiem, kim była ta osoba, która dwa lata temu dostała Oscara za główną rolę kobiecą – ale odmawiam dania wiary, że mogła to być ta sama Halle Berry, która jako Catwoman lata w lateksowym wdzianku i prezentuje poziom amatorskiej grupy teatralnej z Wąchocka. Infantylna historia, fatalna reżyseria (Pitof już po Vidoq trafił na moją czarną listę), montaż dowodzący, że nikt z aktorów nie ma pojęcia o walce scenicznej... Co tu dużo gadać - kotostrofa.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [5]
Szedłem z nastawieniem - "Najgorszy film sezonu" i może dlatego było lepiej
niż podejrzewałem. A poza tym jeśli to ma jakieś komiksowe korzenie i Halle
Berry to nie może być tak do końca złe...
KW – Konrad Wągrowski [3]
Bezczelny skok na kasę. Bierzemy kolejnego komiksowego bohatera (tym razem odpryskową po Batmanie Catwoman) i kręcimy film bez żadnego ryzyka fabularnego. W efekcie powstaje dziełko beznadziejnie przewidywalne, nudne i monotonne (duża też rola niezmiennej muzyki), fatalnie zagrane przez laureatkę Oscara, ale i resztę ekipy, tragicznie wyreżyserowane (Pitof nie ma pojęcia jak uzyskać płynność na ekranie), a montaż powoduje torsje. Atutem powinno być skąpe wdzianko tytułowej kocicy, ale Halle Berry widzieliśmy już bardziej roznegliżowaną w "Swordfish" i "Monster's Ball".