Egzorcysta: Początek
(Exorcist: The Beginning)
Renny Harlin
‹Egzorcysta: Początek›
Opis dystrybutora
Bohaterem filmu będzie ojciec Merrin, a akcja filmu rozgrywać się będzie w Afryce w czasie II wojny światowej, na długo przed wydarzeniami przedstawionymi w filmie "Egzorcysta". Poznamy młodość ojca Merrina i jego pierwsze spotkanie z diabłem.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [3]
Niezły przykład katastrofy, na jaką można liczyć kiedy facet nie mający pojęcia o horrorze bierze się za pomysł tak trudny jak horror egzystencjalny. "Egzorcysta" jako opowieść o utracie wiary, o uczciwości przed samym sobą i o odkryciu, że zasadnicze decyzje podjęte wcześniej w życiu mogły być błędne, wymagał jednak kogoś takiego jak Paul Schrader, a nie Renny Harl(equ)in. A tak, zamiast metafizycznej rozprawki wyszedł mętlik, z którego reżyser widzi tylko jedno wyjście: hałasować na ekranie. Szkoda, bo Skarsgaard świetny, Skorupko... no jak to Skorupko, a na zdjęcia Storaro aż miło popatrzeć (co za połączenie: zdjęcia Skorupko w wykonaniu Storaro!). Wszystko to jednak na nic się nie składa. Marność znaczy się.
Harlin potrafi kręcić świetne kino akcji („Szklana pułapka 2”, „Długi pocałunek na dobranoc”), ale na horrorze metafizycznym zna się tak, jak Lara Croft na odprawianiu egzorcyzmów. I właśnie Lary mi tu zabrakło, bo scenariusz zawierający nietypowe odkrycie archeologiczne, obrzydliwców z szatańskim trądzikiem, lojalnego murzyna, komputerowe hieny i wszystko to, czego nie powinien zawierać prequel „Egzorcysty” – był pisany wyraźnie pod nią.
KW – Konrad Wągrowski [3]
Nie chodzi nawet już o to, że nie ma większego sensu kręcić prequel filmu sprzed 30 lat i nawet nie o to, że reżyseria Renny'ego Harlina jest fatalna, a film epatuje najbanalniejszymi filmowymi chwytami. Główny problem w tym, że "Egzorcysta: Początek" jest przez większą swą część filmem śmiertelnie nudnym.