Krew i whiskey
(Cassidy: Blood & Whiskey)
Steve Dillon, Garth Ennis
‹Kaznodzieja #8: Krew i whiskey›

Opis wydawcy
Ciąg dalszy przygód wampira z Irlandii, byłego kaznodziei i dziewczyny, która pracowała jako zabójczyni dla mafii. Ta niezwykła trójka poszukuje Boga, który ukrywa się gdzieś na Ziemi. Cassidy zawsze wiedział, że jest inny niż reszta ludzi. I sądził, że jest jedyny… Do momentu gdy nie spotkał takiego jak on – wampira. Czy uda mu się jednak znaleźć wspólny język z pobratymcem? A Jesse i Tulip odpoczywają po dramatycznej wizycie w Europie. Nowy Jork to idealne miejsce, by upić się w kilku barach i odświeżyć stare znajomości…
Teksty w Esensji
Komiksy – Recenzje

Komiksy – Publicystyka

Utwory powiązane
Zbójcerze o komiksie [7.50]
Dobry album, ciekawie się czytający, intrygujący. Plastycznie akceptowalny, ale mocną stroną albumu są przede wszystkim fabuły poszczególnych części. Ennis opowiada ciekawie, nie sili się na wyrafinowanie, ale prowadzi proste historie z dużym ładunkiem emocji.
Powrót do formy. Historia sprawna i dobrze się czytająca. Dużo humoru i bluzgów. Tulip ma fajną koleżankę, która mogłaby pojawiać się częściej. Cassidy szaleje tu i ówdzie, pokazując na czym polega fantazja, ale i swoiste "trzeźwe" spojrzenie na rzeczywistość. Pojawia się też poważny problem. No i Starr wraca. Rysunki Dillona można lubić albo nie. Ja nie lubię.
KLC – Krzysztof Lipka-Chudzik [7]
Jeszcze tylko jedna retrospekcja (tym razem z udziałem ulubieńca dziewcząt i chłopców, Cassidy’ego) i nareszcie wracamy do głównego wątku. Najbardziej lubię w „Kaznodziei” te sekwencje, w których absolutnie nic się nie dzieje – nikt nie walczy ze Świętym od Morderców, nikt nie rozwala Masady w drebiezgi, tylko wszyscy siedzą przy piwie i gadają o duperelach. I tak właśnie jest w albumie „Krew i whiskey”. Jesse dostaje za swoje od Tulip, ta ostatnia wymyka się na babskie ploty z przyjaciółką, a Cass po pijaku robi z siebie totalnego wała. Oczywiście to tylko cisza przed burzą, bo Święty i Herr Starr nie rezygnują z zamiaru dorwania wielebnego Custera. Niemniej jednak czyta się znakomicie.
Powrót do głównej osi fabularnej, i bardzo dobrze, bo w tym tkwi siła i moc tego komiksu.
Tym, którzy czytają serię nie trzeba polecać, tym, którzy zniesmaczyli się „poboczami” polecam gorąco.
Starr rządzi!