Kasta Metabaronów #7: Ojco-Matka Aghora
Juan Gimenez, Alexandro Jodorowsky
‹Kasta Metabaronów #7: Ojco-Matka Aghora›

Opis wydawcy
Dalszy ciąg kosmicznej sagi o rodzie najpotężniejszych wojowników w galaktyce. Na świat przychodzi kolejny Metabaron. Niestety poród nie przebiega zgodnie z planem. Rodzą się syjamskie bliźniaki, które posiadają jeden mózg. Stalogłowy podejmuje decyzję – mózg chłopca znajdzie się w ciele dziewczynki. Teraz Aghora będzie musiał/musiała udowodnić ze jest prawdziwym metabaronem…
Teksty w Esensji
Komiksy – Recenzje

Utwory powiązane
Zbójcerze o komiksie [5.00]
Widać, po tym albumie, że Jodorovsky zapędził się w kreśleniu swych
chorych wizji gdzieś, skąd nie wiedział jak wyjść. Wreszcie znalazł rozwiązanie i to doprawdy dość rozpaczliwe. Nie chcę się w tę historię wierzyć, pełna jest kretynizmów, które mit metabaronów sprowadzają do wyssanej z palca bzdury. Choć Gimenez próbuje dorównać swym rysunkiem szaleńczym wizjom scenarzysty (i trzeba przyznać, że wychodzi mu to dobrze), to nie zmienia to faktu, że jest to słaby album. Całkiem dobrze nadaje się do oglądania za sprawą rysownika (choć wymagana jest oczywiście pewna wytrzymałość), ale czyta się naprawdę słabo. Polecam tylko fanom cyklu. Inni mogą tej części nie znieść.
Graficznie jest nadal świetnie. Treściowo już niekoniecznie. Jodo powiela sam siebie. W kółko jacyś najeźdźcy chcą zniszczyć świat, oczywiście endogwardia (czy jak jej tam) nie daje rady, więc w końcu do akcji wkracza znienawidzony metabaron, dla którego zniszczenie miliardów wrogów to jak splunięcie. i tu niby wszystko gra tylko, że na patetyczną nutę. Ale sama historia rodu kastaków jest tak sztampowo idiotycznie głupia i nieprawdopodobna, że wysiadają wszelkie ośrodski odporności na debilizm. Do tego bohaterowie posługują się tym ohydnym paleosreoslangiem, który powoduje natychmiastowy wzrost poziomu adrenaliny w organizmie. No i głupkowate gadki robotów o wypustkach, pocieraniu tychże etc. Jodo weź się opamiętaj!! (albo utop;-))
KW – Konrad Wągrowski [6]
To nie chodzi o to, że dalsze części "Kasty Metabaronów" są gorsze od pierwszych. Nie, problem w tym, że są one takie same. Spółka Jodorowsky Gimenez cały czas powiela te same pomysły, a przy takim podejściu musi przyjść w końcu pewnego rodzaju zmęczenie czytelnika. Oczywiście graficznie jest to interesujące, czyta się dobrze, ale nie wystarczy do historii wprowadzić osobę zapładniającą samą siebie, aby uzyskać efekt oryginalności. Następny album, na który powinna przypaść historia obecnego barona, powinien być już ostatnim, ale pewnie me oczekiwania nie zostaną spełnione.