Lupus #1
(Lupus)
Frederik Peeters
‹Lupus #1›

Opis wydawcy
Zdobywca polskiej edycji nagrody Alph - Art, Frederik Peeters, autor znanego komiksu "Niebieskie Pigułki" tym razem przedstawia nam historię science fiction.
Lupus i jego przyjaciel Tony kupują własny kontenerowiec i ruszają w długą, kosmiczną podróż po galaktyce. W czasie ich pełnej przygód drogi muszą się zmierzyć z różnymi niespodziewanymi wypadkami i niebezpieczeństwami, ale prawdziwe problemy zaczną się gdy wezmą na pokład autostopowiczkę, Saanę. Sensacyjna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji historia Peetersa to także opowieść o relacjach międzyludzkich i przyjaźni.
Teksty w Esensji
Komiksy – Recenzje

Komiksy – Prezentacje

Utwory powiązane
Zbójcerze o komiksie [6.67]
Głęboki zawód sprawił mi Peeters tym komiksem. Owszem to ten sam rysunek, który można nie lubić, ale w "Niebieskich pigułkach" sprawdził się doskonale. Owszem to ta sama nostalgiczna, pełna przemyśleń narracja, której celem jest nie tyle posuwanie akcji do przodu, ile zadawanie pytań, sięganie do najgłębszych pokładów ludzkich emocji. Ale niestety jest to też komiks, któremu brakuje spójności i, jak dla mnie, wielce nieprzekonywujący. Fatalny uważam początek, po prostu głupi i nieinteresujący, trochę lepszy środek, ale nadal to takie tam bimbanie, i nieco lepszy koniec. I co najgorsze, banalne to wszystko jakieś jest.
Nie zgadzam się, że ten komiks jest niespójny. Obrazuje on bowiem (konsekwentnie i w uporządkowany sposób) relację między najbliższymi przyjaciółmi, choć o tak bardzo odmiennych charakterach. Sztafaż sf nie jest tu wcale istotny, bo najważniejsze są przemyślenia i refleksje, przede wszystkim zaś niesamowity zmysł obserwacji Peetersa, który potrafi on przełożyć później na język komiksu. Rysunek trafia w moje gusta, a niektóre kadry są wręcz doskonałe (ale jest ich raczej niewiele). Nie wgniotło mnie w fotel jak "Niebieskie pigułki", ale podobało mi się i mogę polecić. Choć jak pisze zbójcerz Artur, trochę się tu banału wkrada. Ale czy tworzenie komiksu obyczajowego (czy też quasi obyczajowego) nie polega właśnie na opowiadaniu banalnych historii wyjętych z życia?
KW – Konrad Wągrowski [7]
Nie mój rodzaj komiksu - ale muszę przyznać, że coś w sobie ma. Dokładnie ten rodzaj grafiki, którego w komiksach nienawidzę (w którym nawet piękne kobiety są brzydkie) i do którego się nie przyzwyczaję, ale jednak jest to w pełni rekompensowane przez nie błahą treść, dającą mocno do myślenia i zachęcającą do czekania na następne tomy.