Klasyka kina radzieckiego: Kto ukradł „Wybawiciela Rosji”? [Władimir Mieńszow „Szyrli-myrli” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Ot, zagwozdka! Dlaczego film nakręcony w połowie lat 90. XX wieku, a więc prawie cztery lata po rozwiązaniu Kraju Rad, znalazł się w kolekcji „Klasyka kina radzieckiego”? Niedorzeczność? Tylko pozorna. W obrazie Władimira Mieńszowa występuje bowiem plejada aktorów, którzy wielką popularność zdobyli w poprzednim systemie. Poza tym „Szyrli-myrli” w stylistyce i tematyce nawiązuje do dzieł powstałych w Związku Radzieckim.
Klasyka kina radzieckiego: Kto ukradł „Wybawiciela Rosji”? [Władimir Mieńszow „Szyrli-myrli” - recenzja]Ot, zagwozdka! Dlaczego film nakręcony w połowie lat 90. XX wieku, a więc prawie cztery lata po rozwiązaniu Kraju Rad, znalazł się w kolekcji „Klasyka kina radzieckiego”? Niedorzeczność? Tylko pozorna. W obrazie Władimira Mieńszowa występuje bowiem plejada aktorów, którzy wielką popularność zdobyli w poprzednim systemie. Poza tym „Szyrli-myrli” w stylistyce i tematyce nawiązuje do dzieł powstałych w Związku Radzieckim.
Władimir Mieńszow ‹Szyrli-myrli›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Szyrli-myrli | Tytuł oryginalny | Ширли-мырли | Dystrybutor | Filmostrada | Data premiery | 29 października 2018 | Reżyseria | Władimir Mieńszow | Zdjęcia | Wadim Alisow | Scenariusz | Władimir Mieńszow, Witalij Moskalienko, Andriej Samsonow | Obsada | Walerij Garkalin, Wiera Alentowa, Igor Ugolnikow, Siergiej Batałow, Inna Czurikowa, Armen Dżigarchanian, Leonid Kurawlow, Nonna Mordiukowa, Oleg Tabakow, Oleg Jefremow, Liubow Poliszczuk, Rołan Bykow, Władimir Mieńszow, Aleksander Pankratow-Czornyj, Wsiewołod Sanajew, Andriej Zwiagincew | Muzyka | Timur Kogan | Rok produkcji | 1961 | Kraj produkcji | Rosja | Cykl | Klasyka Kina Radzieckiego | Czas trwania | 143 minuty | Gatunek | komedia, musical, sensacja | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Pierwsza połowa lat 90. ubiegłego wieku to był najgorszy okres w dziejach filmu rosyjskiego. Masowo plajtowały kina, rodzima produkcja została ograniczona do minimum, nawet najwięksi twórcy przeżywali kryzys artystyczny i ekonomiczny. Rosja próbowała odnaleźć się w nowym systemie polityczno-gospodarczym i nic a nic jej to nie wychodziło. Wciąż silna była też nostalgia za tym, co, jak się zdawało, bezpowrotnie minęło – za poczuciem bycia światowym mocarstwem, z którym musiały liczyć się nawet Stany Zjednoczone. Odebranie tego przekonania było dla wielu mieszkańców dawnego Związku Radzieckiego źródłem upokorzenia. Jak w tej sytuacji odnalazł się aktor i reżyser Władimir Mieńszow? Nie był przecież pierwszym lepszym twórcą. Wszak za swój drugi (po „Zgrywie” z 1976 roku) pełnometrażowy film – melodramat „ Moskwa nie wierzy łzom” (1979) – otrzymał statuetkę Oscara. Potem nakręcił jeszcze liryczną tragikomedię „ Miłość i gołębie” (1984), po czym – jako reżyser – zamilkł na całą dekadę. Dopiero w połowie lat 90. postanowił zabrać głos i zrealizował „Szyrli-myrli” – sensacyjną komedię ubraną w kostium musicalu, która, jak można sądzić, miała być w pewnym sensie odtrutką na traumę związaną z upadkiem Kraju Rad. Film, którego fabuła miała spory, jak na tamte czasy, rozmach, kosztował prawie 3,5 miliona rubli. Dzisiaj byłaby to kwota śmiesznie niska, ale ponad dwadzieścia lat temu niewielu autorów mogło liczyć na taki budżet. Za scenariusz obrazu odpowiadał sam Mieńszow, które pomogli dwaj twórcy bez większych osiągnięć w kinematografii – Witalij Moskalienko (pracujący głównie dla telewizji) oraz Andriej Samsonow (dzisiaj już niemal całkowicie zapomniany). Tytuł nawiązywał natomiast do potocznego wyrażenia określającego coś nonsensownego lub błahego. Trochę chyba na przekór, bo to, o co toczyła się gra, wcale nie było takie błahe. Otóż pewnego dnia Rosję wzdłuż i wszerz obiega sensacyjna wiadomość, że w kominie wulkanicznym gdzieś w Jakucji odnaleziono największy na świecie diament. Minerał, szybko okrzyknięty „Wybawicielem Rosji”, jest tak cenny, że – jak ogłasza w telewizji prezydent kraju – po jego sprzedaży stanie się możliwe nie tylko spłacenie wszystkich długów, jakie zaciągnięto w ostatnich latach, ale na dodatek każdy z obywateli państwa będzie mógł spędzić trzy lata na Wyspach Kanaryjskich. Nie ma się co dziwić, że wszystkich ogarnęła diamentowa gorączka. Jakiż więc jest szok, gdy okazuje się, że podstępem w posiadanie minerału wchodzi nad wyraz pomysłowy złodziej Wasia Krolikow, któremu udaje się wystrychnąć na dudków zarówno władze państwowe (z najwyższymi dowódcami wojskowymi, którzy byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo diamentu), jak i ojca chrzestnego mafii Kozulskiego (planującego sprzedaż „Wybawiciela Rosji” kolekcjonerowi ze Stanów Zjednoczonych). W efekcie Wasia staje się wrogiem publicznym numer jeden. Polują na niego i policja, i mafia. On ma jednak za oręż spryt i… niebywałe szczęście. „Szyrli-myrli” Mieńszowa to zawadiacka komedia sensacyjna w stylu takich klasycznych radzieckich dzieł, jak „ Brylantowa ręka” (1968), „ Złote cielę” (1968) czy „ Dwanaście krzeseł” (1971). Fabuła filmu skonstruowana jest w taki sposób, aby widz stał po stronie przestępcy, który ma wszystkie cechy czyniące go człowiekiem sympatycznym. Na dodatek, co w społeczeństwie postkomunistycznym było istotnym elementem narracji, znakomicie wychodziło mu ośmieszanie władz, a nade wszystko – milicji. Oprócz wątku sensacyjnego scenarzyści zadbali również o to, by przedstawić szerszy portret ówczesnych Rosjan – zagubionych w nowej rzeczywistości, szukających tożsamości narodowej i etnicznej (to czasy, kiedy wielu obywateli pochodzenia żydowskiego emigrowało do Izraela), łatwo poddających się radykalnym ideologiom (vide poparcie dla prawicowych polityków pokroju Władimira Żyrinowskiego czy Eduard Limonow). By wyśmiać wszelkie nacjonalizmy, Mieńszow multiplikuje Krolikowa, przydając mu braci bliźniaków, z istnienia których Wasia – Wielkorus i homofob – dotąd nie zdawał sobie nawet sprawy. Wiąże się to oczywiście z pewną tajemnicą z jego przeszłości, której rozwikłanie pozwala reżyserowi na przemienienie filmu w musicalową farsę. Dzięki temu sporo się dzieje, akcja pędzi na złamanie karku, a gag goni gag. Widać, że reżyser, znany dotąd z powściągliwości, tym razem postanowił sobie pofolgować. Może też z tego powodu „Szyrli-myrli” nie doczekało się początkowo zbyt wielu pozytywnych ocen. Wartość tego filmu rosła z czasem, gdy okazało się, że stanowi on – co prawda bardzo krytyczny i wykrzywiony, ale jednak przekazujący wiele prawdy – portret rosyjskiej rzeczywistości czasów politycznego przełomu.  Wartością dodaną dzieła na pewno są muzyka i piosenki Timura Kogana (rocznik 1943), który zasłynął jako twórca oper, baletów, musicali i pieśni do wierszy poetów tak zwanego „Srebrnego Wieku” (czyli końca XIX i pierwszych dekad XX wieku). Napracował się również i na pewno zasłużył na pochwałę operator Wadim Alisow, z którego usług wcześniej parę razy korzystał Eldar Riazanow („Garaż”, „ Dworzec dla dwojga”, „Gorzki romans”). Główną rolę, a w zasadzie cztery różne role, reżyser powierzył Walerijowi Garkalinowi (moskwianinowi z rocznika 1954), znanemu wówczas przede wszystkim jako artysta musicalowy (był absolwentem Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych na wydziale estradowym i przedstawień masowych). Zagrał całkiem sporo ról filmowych, ale żadna – poza „Szyrli-myrli” – nie zapisała się w historii. Także cztery role – małżonek Garkalina – zagrała Wiera Alentowa („ Droga bez końca”). W tropiących Krolikowa milicjantów-nieudaczników wcielili się Igor Ugolnikow („ Salut 7”) i Siergiej Batałow („ Czas pionierów”), w ciotkę Wasi, Praskowię Aleksiejewną – Inna Czurikowa („ Początek”, „ Kurier”), natomiast w Kozulskiego – Armen Dżigarchanian („ Utracone imperium”). Poza tym w epizodach można na ekranie zobaczyć gwiazdy kina tej miary, co Leonid Kurawlow („ Iwan Wasiljewicz zmienia zawód”, „ Afonia”) w roli amerykańskiego ambasadora, Oleg Tabakow („ Moskwa nie wierzy łzom”) jako przestępca Suchodriszczew, Nonna Mordiukowa („ Oni walczyli za Ojczyznę”), Rołan Bykow („ Próba wierności”), Oleg Jefremow i Wsiewołod Sanajew. Rolę prezydenta Władimir Mieńszow przeznaczył dla siebie. 
|