Najlepsze filmy II kwartału 2013Po raz kolejny (aż trudno nam się doliczyć) wybieramy filmy kwartału. Tym razem wyniki są co najmniej zaskakujące...
EsensjaNajlepsze filmy II kwartału 2013Po raz kolejny (aż trudno nam się doliczyć) wybieramy filmy kwartału. Tym razem wyniki są co najmniej zaskakujące... ![]()
Wyszukaj / Kup 1. Stoker Jeśli wielbiciele twórczości Park Chan-wooka obawiali się, że południowokoreański reżyser straci na charakterze przy przeprowadzce z azjatyckiego gruntu filmowego na amerykański, to martwili się na próżno. „Stoker” to esencja stylu reżysera – z wysmakowanymi obrazami, precyzyjnymi ujęciami, nieoczywistą historią wchodzącą głęboko w psychologię bohaterów i brakiem bezpośredniości w prowadzeniu narracji. Chociaż to chyba najbardziej dopieszczony w warstwie wizualnej film Park Chan-wooka, to „Stoker” nie cierpi na syndrom przerostu formy nad treścią. Co najważniejsze, film nie pozwala się tak łatwo włożyć do określonej szufladki gatunkowej. Zaczyna się niczym odmierzany hitchcockowskim napięciem thriller, aby potem przeistoczyć się w kryminał i psychologiczną opowieść o wyzwoleniu totalnym, bez brania pod uwagę ograniczeń społecznych i arbitralnie narzuconych zasad postępowania. Czytaj pełną recenzję „Stokera”. Niemoc kontra zdecydowanie ścierają się u Refna w festiwalu przemocy. Reżyser sprytnie ją intensyfikuje, podszeptując sugestie wyobraźni widza. W tym, jak i w sposobie prowadzenia kina zemsty, „Tylko Bóg wybacza” przypomina azjatyckie odwety filmowe, również okrutne i pełne napięcia, ale spokojne i powolne. Dopełnieniem dla historii, którą snuje Refn, jest ścieżka dźwiękowa pełniąca ważną rolę w budowaniu atmosfery, tak samo jak miało to miejsce w „Drive”. Tym razem specyficznego charakteru filmowi przydają tajskie piosenki miłosne i elektroniczna muzyka Cliffa Martineza. Jedyne, czego po seansie nowego filmu Andrzeja Jakimowskiego nie musimy sobie wyobrażać, to nieograniczone możliwości kina. O ile bowiem głównym budulcem świata (nie)przedstawionego jest właśnie imaginacja, o tyle magia samego kina w trakcie seansu namacalnie ujawnia swoją moc. Jakimowski robi rzecz rzadko w kinie spotykaną – i na pierwszy rzut oka niemożliwą. Za pomocą obrazu opowiada nam o niewidzeniu. Historia niewidomego pedagoga, który przybywa do ośrodka dla niewidzących w słonecznej Lizbonie, by uczyć młodych (także niewidomych) trudnej sztuki orientowania się w przestrzeni jedynie za pomocą fal dźwiękowych, zachwyca pomysłowym scaleniem treści i filmowej formy, w którą zostaje ubrana. Czytaj pełną recenzję „Imagine”. W tym intrygującym studium podświadomości, ludzkiej obsesji i siły perswazji Boyle odnajduje się znakomicie. Gdy trzeba – łamie linearność fabuły, przyspiesza tempo, sieje zamęt i hamuje bieg akcji by dać oddech przed następnym zwrotem. Z prawdziwym kunsztem operuje obrazem, dzięki czemu widz nie ma już pewności, czy to, co ogląda na ekranie jest rzeczywistością, czy może kolejną próbą odwrócenia uwagi od pożądanej prawdy, która niemalże od samego początku leży przed naszymi oczami. Jednocześnie Boyle kilkoma umiejętnymi manewrami ucieka od gatunkowej wtórności. Dlatego nawet jeśli ma się wrażenie podobieństwa „Transu” do „Memento” czy „Incepcji” (ach, ta wspaniała scena cofania palca na samym końcu) to wynika ona bardziej ze sztywnych ograniczeń gatunku niż z braku własnej inwencji. Twórcy „Slumdoga” udało się jednakże przede wszystkim wyważyć wartki i soczysty thriller, nie odzierając go z założonej na początku mocnej psychologicznej warstwy. Mimo że w ostatecznym rozrachunku „Trans” zawiewa nieco trywializmem, to pełna nagość prześlicznej Rosario Dawson skutecznie rekompensuje małe rozczarowanie finałem. Co jak co, ale z pewnością nie będzie to wspomnienie, które męska część widowni będzie kiedykolwiek chciała wyprzeć z własnej pamięci… Czytaj pełną recenzję „Transu”. Historia o romantyku Jessiem i neurotyczce Celine staje się swoistą przeciwwagą dla „Niewinnych czarodziejów” Andrzeja Wajdy. W filmie z 1954 roku nieumiejętność wyjścia poza schematy wyrafinowanej gry słów i gestów dowodziła szkodliwej sztuczności konwencji, a także ograniczenie i dramat wewnętrzny młodych warszawiaków. Scenariusz Jerzego Skolimowskiego stawiał pytania o atrakcyjność i konieczność masek: czy przypadkiem nadmiar konwencji umieszczonej w ramach rzeczywistości nie zamienia emocjonującego kokietowania w komedię – uwłaczającą samym aktorom miłosnego dramatu. Linklater odwraca te pytania i stawia inne odpowiedzi. Zastanawia się, czy konwencja może być odtrutką na bolączki uczuciowego zgorzknienia. To optymista, jakich mało. Jego bohaterowie najpierw podejmują ryzyko, dają się poznać (nam oraz swojej drugiej połówce) takimi, jacy są naprawdę, by dopiero po tym odkryciu w pełni świadomie przyjąć lekarstwo na niesnaski dnia codziennego – odegrać najlepszą romantyczną komedię, jaką dane jest nam oglądać w kinie. Czytaj pełną recenzję „Przed północą”. We „W ciemność. Star Trek” znajdziemy wszystko, czego możemy się spodziewać – ziemski prolog, wyskok do Strefy Neutralnej, epizod z nieocenionymi Klingonami (jak się wymyśliło im cały język, to żal ich nie wykorzystywać), pojedynek w kosmosie, sztuczki, podstępy, teleportacje, torpedy i fazery (także nastawione na ogłuszanie). Tempo filmu jest oszałamiające, zwroty akcji liczne, aktorzy bardzo dobrze czują się w swych rolach, nie braknie humoru, głownie – jak każe tradycja – dzięki zderzaniu logiki Spocka z żywiołowością Kirka i Uhury, oraz dzięki komentarzom Scotty’ego i McCoya. Abrams jest rzemieślnikiem pierwszej klasy i „W ciemność” jest doskonałą filmową rozrywką. Nie da się ukryć, że „Drugie oblicze” (tytuł oryginalny jest bardziej poetycki: „The Place Beyond the Pines” – „Miejsce ze świerkami) to kawał bardzo dobrej roboty filmowej. Dwa pierwsze wątki (trzeci, choć nie psuje filmu, odstaje jednak poziomem) są poprowadzone wzorcowo. Wyraziści protagoniści, jasno postawione problemy, scenariusz zakładający stopniową logiczną eskalację i wzrost napięcia, wiarygodność psychologiczna, trzymające w napięciu sceny akcji i kina sensacyjnego, dobre dialogi. Ryan Gosling kopiuje tu nieco swe wcześniejsze role zamkniętych w sobie samotników, ale do swej postaci pasuje (przy talencie tego aktora oczekiwałbym od niego jednak wyjścia poza schematy), Bradley Cooper po raz kolejny udowadnia, że nie jest tylko przystojniakiem, ale wiarygodnym odtwórcą ról dramatycznych, nadaje swej postaci głębię i dwuznaczność. Film jest po prostu dobrym, wciągającym a momentami poruszającym kinem. Nie należy tylko nastawiać się na wielkie prawdy i ważne rozważania o ludzkiej kondycji. Reboot jednej z najsławniejszych, a zapewne najbardziej uwielbianej straszącej trylogii świadomie odwołuje się do dorobku Raimiego (najdalszy od dendrofilii stosunek z drzewem jest – pasjonaci trylogii nie powinni więc narzekać), mieszcząc z sobie morze gratek nie tylko dla miłośników serii, ale i gatunku w ogóle. Wcale nie wtórna całość jest zgrabna, lecz bardziej zdaje się, o ironio, książkowa. „Martwe zło” ponownie staje się encyklopedią motywów i schematów znanych horroromaniakom i przez to niestety nie zaskakuje. Książkowość wzięto sobie za motyw przewodni nie tylko dosłownie, ale i w sposób przenośny. Czekający na krwawą, lecz nie bezmyślną sieczkę powinni wyjść z kina zadowoleni. Ci kinomani, którzy oczekiwali zaskoczenia i serca podskakującego do gardła tak wysoko, jak jeszcze się nie zdarzyło, wyjdą z kina szczęśliwi, lecz nie w pasjonackim, długotrwałym szale strachu. Czytaj pełną recenzję „Martwego zła”. Francois Ozon zazwyczaj polaryzuje, ale jego ostatniemu filmowi "U niej w domu" nie można wiele zarzucić. To zgrabnie skonstruowana opowieść o opowiadaniu ze świetnym aktorstwem i niejednoznacznymi wnioskami. Fabrice Luchini znowu błyszczy na ekranie jako nauczyciel francuskiego w prestiżowym liceum, który daje się wciągnąć w poważną w konsekwencjach grę w pisanie powieści ze swoim zdolnym uczniem. Czy to, co o rodzinie kolegi pisze chłopak, jest prawdą czy owocem bujnej wyobraźni autora? Ozon również bawi się z widzem, podrzucając sugestie i tropy, każąc zastanowić się, czy kolejne wydarzenia zinterpretujemy jako fakt czy wymysł. Ale "U niej w domu" to nie tylko historia o procesie twórczym, wyobraźni i manipulacji, lecz również próba zbadania ludzkiej natury. Człowiek, znudzony codziennością i zasadami, szuka wrażeń i sensacji, uśpiony cywilizacyjnym dobrobytem - wydaje się mówić Ozon. Soderbergh pokazuje w „Panaceum” współczesny świat, smutny i szary, oparty na pieniądzach, manipulacji i szybkich rozwiązaniach. W tej rzeczywistości nawet ofiary depresji stanowią żyłę złota, ponieważ nikt nie ma czasu na to, żeby tracić go na walkę z chorobą. Liczą się pośpiech i zysk, przeszkody pokonuje się bez wysiłku, a rezultaty wszystkich działań muszą mieć wymierny charakter. W tak określonych ramach Soderbergh umieszcza historię, która rozpoczyna się niczym krytyka działalności i chciwości koncernów farmaceutycznych. Jednak szybko okazuje się, że reżyser nie zamierza prawić kazań, zresztą podobnie jak w „Contagion – Epidemii strachu”, w którym wnioski samodzielnie miała wyciągnąć publiczność. W „Panaceum” Soderbergh idzie jeszcze dalej, poświęcając potencjalny temat na ołtarzu filmowego suspensu. Wszystko zostaje zatem podporządkowane precyzyjnie skonstruowanej intrydze i odmierzanemu w lekarskich dawkach napięciu. Czytaj pełną recenzję „Panaceum”. ![]() 17 lipca 2013 |
Główny bohater filmu p.t. „American Psycho” w reżyserii Mary Harron wciąż wzbudza w publiczności wiele pytań i emocji. Ponadczasowa satyra cywilizacji oparta na podstawie książki Breta Eastona Ellisa pozostawia otwarte drzwi do interpretacji realizmu seryjnych morderstw.
więcej »Jerzego Gruzę kojarzymy przede wszystkim jako reżysera kultowych komedii telewizyjnych i kinowych z lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Należy jednak pamiętać, że był on również wziętym twórcą spektakli telewizyjnych, które nie zawsze miały na celu rozśmieszanie widza. Oparta na tekście Lucille Fletcher „Pomyłka, proszę się wyłączyć!” mogła go – dla odmiany – mocno wystraszyć.
więcej »Jak widać z poniższego obrazka, swego czasu Włosi rozgryźli sposób radzenia sobie w sytuacji, gdy w domu nie ma bieżącej wody…
więcej »Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz
Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz
Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz
Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz
Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz
Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz
Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz
Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz
Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz
Dekoracje waść niszczysz!
— Jarosław Loretz
20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
Śmiało dążyć tam, gdzie nikt dotąd nie dotarł…
— Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Styczeń 2014 (4)
— Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady
50 najlepszych filmów 2013 roku
— Esensja
11 najlepszych polskich filmów 2013 roku
— Krzysztof Spór
Najlepsze filmowe prezenty na Święta 2013
— Esensja
Esensja ogląda: Listopad 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak
Esensja ogląda: Lipiec 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Fundacje, trusty i zwykłe przekręty
— Marcin Mroziuk
Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Ostateczny Porządek
— Kamil Witek
Skywalker na sterydach
— Konrad Wągrowski
Jak radzić sobie z nienawiścią
— Sebastian Chosiński
Lisbeth Bond i najgorsi możliwi Rosjanie
— Sebastian Chosiński
Gdzie się podziały tamte strzykawki?
— Przemysław Ciura
Esensja ogląda: Styczeń 2017 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Grudzień 2016 (6)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Robak
Zmarł Leonard Pietraszak
— Esensja
50 najlepszych filmów 2019 roku
— Esensja
50 najlepszych filmów 2018 roku
— Esensja
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów dokumentalnych XXI wieku
— Esensja
20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja
Drugie oblicze po ang to nie miejsce za świerkami, a sosnami.