Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 22 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

‹20. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
CyklWarszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy
MiejsceWarszawa
Od7 października 2004
Do18 października 2004
WWW

20. WMFF - relacja czwarta

Esensja.pl
Esensja.pl
Konrad Wągrowski
Morgan Spurlock postanowił przez 30 dni żywić się tylko produktami McDonalds, ja, jak przystało na festiwalowego widza, postanowiłem jednego dnia obejrzeć maksymalną ilość, czyli 6 filmów. Sprawdźcie, jakie były wyniki tego szokującego eksperymentu.

Konrad Wągrowski

20. WMFF - relacja czwarta

Morgan Spurlock postanowił przez 30 dni żywić się tylko produktami McDonalds, ja, jak przystało na festiwalowego widza, postanowiłem jednego dnia obejrzeć maksymalną ilość, czyli 6 filmów. Sprawdźcie, jakie były wyniki tego szokującego eksperymentu.

‹20. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
CyklWarszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy
MiejsceWarszawa
Od7 października 2004
Do18 października 2004
WWW
Mila z Marsa (Mila ot Mars, Bułgaria, reż. Zornitsa Sophia)
Warszawa, kino „Relax”, godzina 9:00. Nie wykluczam, że jest pierwszy bułgarski film, jaki w życiu widziałem. Jeśli tak, to początek jest zupełnie przyzwoity. „Mila z Marsa” jest interesującą formalnie opowieścią o dziewczynie uciekającej od współczesnego, mrocznego świata do enklawy – górskiej wioski gdzieś na granicy bułgarsko-greckiej, zamieszkałej już jedynie przez groteskowych, ale dość sympatycznych starych ludzi. Mila pochodzi z sierocińca, szansą na wyrwanie się stamtąd stał się lokalny przestępca, który zabrał ją jako swą kochankę. Po serii upokorzeń Mila ucieka od Aleksa i znajduje spokój (choć nie od razu) w miejscu zapomnianym przez Boga i ludzi. Temat mało odkrywczy, ale realizacja – z serią retrospekcji, dobrą ilustracją muzyczną, odkrywaniem zupełnie nowego, dziwnego świata – interesująca. Choć zakończenie może odrobinę zbyt sztampowe.
Zimne światło (Kaldaljos, Islandia, reż. Hilmar Oddson)
Warszawa, kino „Luna” godzina 11:00. Islandzkie kino oglądamy przeważnie po to, aby zobaczyć zapierające dech w piersiach pejzaże lodowej wyspy. I tu znajdziemy je – głównie w postaci majestatycznej, groźnej góry. Sam film jest opowieścią o lawinie w dwóch wątkach – gdy główny bohater był dzieckiem, mającym wizje nadchodzącej katastrofy i jako dorosły, próbujący sobie poradzić z tragiczną przeszłością. Pobrzękują tu echa „Pikniku pod Wiszącą Skałą” – tajemniczości i grozy, jaką budzi w nas natura. Jak przystało na kino z północy, nie obejdzie się bez odrobiny mistyki. Film do obejrzenia, ale w pamięci na długo nie pozostanie.
Teraz (A tout de suite, Francja, reż. Benoit Jacquot)
Warszawa, kino „Silver Screen”, godzina 13:30. Nie wiem skąd pokutujące przekonanie (z pewnością nie tylko w kinematografii francuskiej), że widza można zainteresować historią idiotki, która robi głupoty i przez cały film niczego się nie nauczy. Młoda dziewczyna zakochuje się w chłopaku. On sam od początku sprawa wrażenie - zarówno wyglądem jak i zachowaniem – kompletnego, wybaczcie, palanta. Na domiar złego okazuje się być przestępcą, okradającym banki i zabijającym ludzi. Dziewczynie to nie przeszkadza, jej miłości nie zniszczy nawet fakt porzucenia jej przez młodego bandytę, gdy zaczyna mu być kulą u nogi. I tak do końca filmu. Na litość, Bonnie i Clyde mieli chociaż jakiś urok osobisty! A tu ktoś każe mi się wzruszać losami pary antypatycznych durni. Nie ze mną takie sztuczki, Jacquot.
Nasi (Svoi, Rosja, reż. Dmitrij Meschijew)
Warszawa, kino „Silver Screen”, godzina 16:00. Rosyjski dramat wojenny. Z pewnością takie określenie niektórych, pamiętających dawne epickie, kręcone z rozmachem filmy, zachęci, innych, myślących głównie o nachalnej propagandzie, zniechęci. Mnie zaciekawiło. Informator festiwalowy mówi coś o „rosyjskim Szeregowcu Ryanie”, to jednak nie jest najlepsze porównanie. Scena batalistyczna w „Naszych” jest tylko jedna, niezła, na początku (być może budżet nie pozwolił na więcej), potem otrzymujemy bardziej psychologiczne kino wojenne, dramat ludzkich postaw. Choć akcja toczy się w 1941 roku, w pierwszych miesiącach wojny, to Niemcy pojawiają się właściwie tylko na początku i końcu filmu. Reszta – to rozgrywki między samymi Rosjanami. Mamy wśród nich interesującą galerię postaci – czekista, dowódca-Żyd, młody snajper, jego ojciec, kułak, skazany niegdyś na zesłanie, obecnie z mianowania Niemców starosta wioski, grupa kolaborujących z Niemcami lokalnych milicjantów. Co w tym filmie najbardziej interesujące, to fakt bardzo niejednoznacznego ukazania postaw. Nie ma już szlachetnych bolszewików i złych faszystowskich popleczników. Obie strony mają swoje racje, obie czasem ich nie miewają. Wojna to po bardzo trudny czas i nie ma co liczyć na moralną jednoznaczność i proste decyzje. Dobre kino z rewelacyjną rolą Bohdana Stupki, jako wiejskiego starosty.
Mgły wojny: jedenaście lekcji z życia Roberta S. McNamary (The Fog of War: Eleven Lessons from the Life of Robert S. McNamara, USA, reż. Errol Morris)
Warszawa, kino „Luna”, godzina 18:30. Oscarowy dokument Errola Morrisa. Kawał historii Ameryki i świata – opowiadający o swych doświadczeniach Robert S. McNamara był statystykiem pracującym w dowództwie lotniczym w czasie Drugiej Wojny Światowej (współdecydował m.in. o formie nalotów na japońskie miasta), następnie pracował w zakładach Forda, po czym został Sekretarzem Obrony w rządach prezydentów Kennedy’ego o Johnsona, kiedy to aktywnie uczestniczył w politycznych decyzjach dotyczących kryzysu kubańskiego i wojny wietnamskiej. Wchodzimy za kulisy światowej polityki (na tyle, na ile McNamara może być szczery), poznając na ile musi być ona mieszanką ideologii i cynizmu. Nieprzypadkowo chyba większa część filmu poświęcona jest wojnie wietnamskiej (McNamara był zwolennikiem wycofania amerykańskich doradców, ale później popierał działania prezydenta Johnsona), gdyż te doświadczenia wydają się być bardzo na czasie w kontekście konfliktu irackiego (o którym w filmie ani słowo nie pada – ale widzowie nie potrzebują tego do skojarzeń, nie potrzebowała też zapewne Akademia Filmowa). Dobra realizacja, wiele interesujących faktów i komentarzy, garść refleksji – gratka dla interesujących się historią współczesną.

Wojciech Smarzowski
‹Wesele›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWesele
Dystrybutor SPI
Data premiery15 października 2004
ReżyseriaWojciech Smarzowski
ZdjęciaAndrzej Szulkowski
Scenariusz
ObsadaMarian Dziędziel, Tamara Arciuch, Bartłomiej Topa, Wojciech Skibiński, Iwona Bielska, Maciej Stuhr, Lech Dyblik, Paweł Wilczak, Tymon Tymański, Andrzej Mastalerz, Iwona Wszołkówna, Elżbieta Jarosik, Tomasz Sapryk
MuzykaTymon Tymański
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania109 min
ParametryDolby Digital 5.1, DTS 5.1 - polski; format: 16:9 (4:3)
Gatunekdramat, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wesele (Polska, reż. Wojciech Smarzowski)
Warszawa, kino „Relax”, godzina 21:00. Nie mogło być lepszego filmu na ostatni tego dnia. I właśnie takich filmów w Polsce nam trzeba! „Wesele” to z pewnością jedna z najlepszych polskich komedii, jakie mogliśmy zobaczyć w ostatnim dziesięcioleciu. Znakomite tempo, dobre żarty, mocno umiejscowione w naszej obyczajowości, bezlitosne ostrze satyry. Film rozwija się wraz z wiejskim weselem, śledzimy rozterki i problemy (niemałe) ojca panny młodej, który tej nocy będzie musiał załatwić więcej spraw niż może się spodziewać – ale sam w to się wpakował dzięki swej chęci pokazania się i udowadniania całej wsi swej pozycji. Dobre komediowe aktorstwo (obawiam się, że Polacy mają wrodzoną umiejętność doskonałego udawania pijanych ludzi), celne obserwacje, galeria niezwykle barwnych, ale dziwnie znajomych postaci, forma nieco groteskowa, ale od dawna nie widziałem, aby polski reżyser potrafił tak doskonale bawić, w takim tempie, przez całe dwie godziny. Wyspiański? Jaki Wyspiański? To przecież współczesna komedia, a nie kolejny narodowy dramat.
koniec
17 października 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Stirlitz versus Hans Kloss
Sebastian Chosiński

19 IX 2023

Hans Kloss czy Max Otto von Stirlitz – który z nich narodził się wcześniej? Ten pierwszy zadebiutował w spektaklu teatralnym w styczniu 1965 roku, temu drugiemu Julian Siemionow przydał niemiecką tożsamość dopiero w wydanej dwa lata później powieści „Major Wicher”. Na słynne „Siedemnaście mgnień wiosny” trzeba było czekać jeszcze rok. A na dwuczęściowe przedstawienie polskiego Teatru Sensacji „Stirlitz” autorstwa Andrzeja Zakrzewskiego – kolejne cztery.

więcej »

Z filmu wyjęte: Peregrynacje wyssane z palca
Jarosław Loretz

18 IX 2023

Myśleliście, że blaszana kosmiczna furgonetka albo UFO z ogrodowego parasola to szczyt dziadostwa budżetowego? Ha! Poznajcie statek na budżecie zerowym. Serio, nic nie kosztował.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Korupcja na szczytach władzy
Sebastian Chosiński

12 IX 2023

W latach 80. XX wieku Wiaczesław Browkin wyspecjalizował się w przedstawieniach telewizyjnych, które prezentowane były najczęściej w ramach „Teatru Politycznego”. Czy to oznacza, że tym samym definitywnie odszedł od postaci komisarza Maigreta? Niekoniecznie. Znalazł bowiem taką powieść Georges’a Simenona, która pozwoliła mu połączyć oba wątki – kryminalny i polityczny. Tak powstał, mający premierę w czerwcu 1987 roku, spektakl „Maigret u ministra”.

więcej »

Polecamy

Peregrynacje wyssane z palca

Z filmu wyjęte:

Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz

Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz

E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz

Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz

Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz

Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz

Pracownik idealny
— Jarosław Loretz

Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz

Interpol muzealny
— Jarosław Loretz

Gdy w domu brakło kombinerek
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk

Idąc i patrząc
— Sebastian Chosiński

Esensja ogląda: Czerwiec 2014 (1)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Splot faktów - pętla
— Gabriel Krawczyk

Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak

Esensja ogląda: Czerwiec 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Marzec 2013 (3)
— Jarosław Loretz, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.