Chodzi o dobre historie i ciekawych bohaterówKarolina Ćwiek-Rogalska, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Kubalski, Konrad Wągrowski, Kamil Witek O rywalizacji komiksowo-filmowych uniwersów, ich spójnościach i niespójnościach, ewolucji superbohaterów, wykorzystanych i niewykorzystanych pomysłach na gatunkowe historie i o sposobach na dobry film superhero rozmawia redakcja Esensji.
Karolina Ćwiek-Rogalska, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Kubalski, Konrad Wągrowski, Kamil WitekChodzi o dobre historie i ciekawych bohaterówO rywalizacji komiksowo-filmowych uniwersów, ich spójnościach i niespójnościach, ewolucji superbohaterów, wykorzystanych i niewykorzystanych pomysłach na gatunkowe historie i o sposobach na dobry film superhero rozmawia redakcja Esensji. Konrad Wągrowski: Zacznę od prostego pytania. DC Comics czy Marvel? Superman i Batman czy Iron Man i Hulk? Jakub Gałka: Ha, pytanie tylko pozornie proste. DC ma dwóch najbardziej kultowych superbohaterów, w tym tego bodaj najciekawszego i najbardziej mrocznego, ale drugi plan nigdy mi się nie podobał. Marvel ma dużo większą różnorodność i ciekawe pomysły na bohaterów, ma rozmach, no i ma mutantów. A jeszcze trudniej zrobi się jak powiesz, że oczekujesz odpowiedzi w kontekście filmowym, bo wtedy w samym Marvelu okaże się, że mamy cztery osobne uniwersa, z których jedno jest świetne (X-Meni), drugie w większości bardzo dobre (Avengersi), a trzecie już średnio ciekawe (Spider-Man), o czwartym nie wspominając (Fantastyczna Czwórka). A DC? No cóż, poza Batmanem praktycznie nie istnieje, chociaż najnowszy „Superman v Batman” ma już wprost prowadzić do Justice League of America. Karolina Ćwiek-Rogalska: No właśnie, trudno się zdecydować, bo ile płaszczyzn, tyle wyborów, dokonywanych ciągle na nowo. Jeśli chodzi o uniwersa filmowe, to zdecydowanie Marvel, który wysforował się głównie dzięki błędom popełnianym przez ludzi odpowiedzialnych za kręcenie obrazów spod szyldu DC. Batmany, chociaż nie wszystkie, dają radę, ale Supermany, poza najstarszymi, wydają się kręcić w dziwnym kierunku. Zobaczymy, co będzie. Częściowo zdaje się, że problem jak zwykle spoczywa w pieniądzach i w prawach do sfilmowania danych komiksów, rozprzedanych tu i ówdzie, stąd to wspomniane przez Jakuba średnio ciekawe uniwersum Spider-Mana. Natomiast kolejne „fale” Marvelowskiego uniwersum wydają się coraz ciekawsze. Dużym rozczarowaniem był dla mnie chyba jedynie serial o agentach S.H.I.E.L.D. Michał Kubalski: Jeśli idzie o filmy, to zdecydowanie Marvel, zwłaszcza że trzy z wymienionych przez Kubę uniwersów są możliwe do połączenia (Avengers+Fantastic4+Spider-Man) – w komiksach były łączone, Spider-Man nawet na jakiś czas stał się członkiem Fantastic4. W komiksach – jednak wolę Batmana. Jakub Gałka: W komiksach do tej grupy wymienionej przez Ciebie dołączali też mutanci, choćby w takich crossoverach jak „Onslaught”. Zresztą, w komiksowych crossoverach pomiędzy obu wydawnictwami nie tylko po stronie Marvela wszystkie „podgrupy” brały udział, ale też DC sięgało do swoich bohaterów w pewnym sensie ulokowanych na obrzeżach „głównego nurtu” – jak Lobo czy Kapitan Marvel. Batmana akurat ciężko przebić – jest bez wątpienia jednym z najbardziej interesujących bohaterów komiksów, czy raczej: bohaterem ciekawie opowiadanym. Ale mam też wrażenie, że oba wydawnictwa ukierunkowują się na nieco inne tematy. W pewnym okresie DC to dla mnie były ambitne komiksy o rozterkach i odpowiedzialności jednostek („Powrót Mrocznego Rycerza”, „Kingdom Come”), a Marvel to zakrojone na szeroką, kosmiczną wręcz skalę fantastyczne epopeje o inwazjach kosmitów czy zakrzywianiu rzeczywistości przez nad-boskie istnienia. Oczywiście to wrażenie łatwo obalić jako złudne, podając np: przykład istotnego społecznie „Civil War” czy dramatycznego „Weapon X” po stronie Marvela, albo rozbuchanego „Zero Hour” po stronie DC. Zresztą: prawda jest taka, że oba wydawnictwa są bardzo podobne – praktycznie każdy ma przecież swojego odpowiednika o podobnych mocach (np: Aquaman-Namor, Quicksilver-Flash itp.) – a w obu pewnie 90% treści stanowi głupawa nawalanka co i rusz zmartwychwstających bohaterów. Konrad Wągrowski: Patrząc z perspektywy kombatanckiej, wydaje się, że w Polsce w dawniejszych latach to zdecydowanie DC miało przewagę – Superman i Batman byli bardziej znani, pojawiały się filmy o tym pierwszym, później filmy i serial o tym drugim. Marvel przebijał się inaczej, bardziej przez zeszyty komiksowe, z założenia mniej popularne od filmów. Piotr „Pi” Gołębiewski: A jednak to właśnie Marvel dłużej i w większej ilości wydawnictw utrzymywał się u nas na rynku za czasów, kiedy głównym potentatem komiksów był TM-Semic. DC miało w zasadzie tylko Batmana, Supermana i przez moment Zieloną Latarnię. O tyle, o ile ten pierwszy jest bezdyskusyjnie jednym z najciekawszych superbohaterów, to drugi przynudzał, bo w sumie co ciekawego może być w niezniszczalnym gościu o nadludzkich mocach, do tego o kryształowym sumieniu. Poza tym zawsze bawiło mnie, że bysiora z mięśniami atlety po założeniu okularów każdy brał za nieudacznika i strachliwego dziennikarzynę. Co zaś się tyczy Latarni, to po niezłym wejściu, potem było już średnio. Z drugiej strony po stronie DC stoi Lobo i cała seria wydawnicza Vertigo, komiksów dla dojrzałego czytelnika („Sandman”, „Kaznodzieja”, „Saga o potworze z bagien”, „Baśnie”). Nie zapominajmy również o tym, że to DC wydało „Strażników”. Wydaje mi się, że universum Marvela, w którym funkcjonują Avengers, FF, Spider, X-Meni i inni jest ciekawsze od DC, z kolei ci drudzy wygrywają odważnymi, pojedynczymi seriami, które jednak nie tworzą wspólnego świata. I tak samo jest z filmami – generalnie lepsze są marvelowskie (choć i tu trafiały się ewidentne wpadki), ale to jednak „Watchmeni” i „Mroczny rycerz” przodują w naszym rankingu. Kamil Witek: Myślę, ze Kuba poruszył ciekawy temat spójności uniwersum, którym – nie ma co ukrywać – w filmach przez lata nikt się nie przejmował. Niby Marvel produkując własne filmy uporządkował je dość gruntownie, ale z drugiej strony nie mając wszystkich swoich postaci u siebie, dalej ma problem z co rusz pojawiającymi się rozdźwiękami – patrz postaci Quicksilvera i Scarlet Witch, zapowiedzianych już w „Kapitanie Ameryce 2” jako villainów w „Avengers 2”, a którzy pojawili się także w najnowszych „X-menach”. Nie muszę dodawać, że nie jest to szczególnie przemyślany zabieg, i należy traktować jeden i drugi występ w kategorii dwóch postaci, zresztą powrót Quicksilvera zapowiedziano już w „X-men: Apocalypse”. Aczkolwiek mimo tego filmowo o wiele bardziej wyrównany poziom ma Marvel. DC Comics zaliczyło za dużo wpadek i ma naprawdę mnóstwo pracy przed sobą, aby dogonić konkurencję. Plus, jeśli nie zaryzykuje np. z wprowadzeniem osobnego filmu z Lobo, czy też w „Batman vs Superman” nie wplecie w dalszym planie innych bohaterów, to „Justice League of America” może być dla wielu widzów po prostu filmem trochę od czapy. Dlatego szacunek dla Marvela za wprowadzenie skutecznie i umiejętnie na ekran tylu bohaterów, bo przedtem w sukces np. „Thora” jakoś szczególnie nie wierzyłem. Michał Kubalski: Takich nieciągłości fabularnych u Marvela można się dopatrzyć więcej – jak już zauważono w internecie, gdyby zamiast odesłać Quicksilvera do maminej piwnicy wysłać go do Paryża, to cała akcja z powstrzymaniem Mystique czy demaskacją Traska zajęłaby dosłownie sekundy. Ale wtedy nie byłoby połowy najnowszego filmu o mutantach… Ale po części wynika to z prostego przełożenia: więcej filmów, więcej postaci, więcej reżyserów – więcej nielogiczności i dziwnych zmian (Emma Frost i Sabretooth w X-Menach). A teraz jeszcze będziemy mieli Strażników Galaktyki, którzy muszą się jakoś wpisać w uniwersum Marvela, skoro w komiksach do ich składu dołącza Iron Man. Karolina Ćwiek-Rogalska: Wrócę może na chwilę do tego, co może być ciekawego w Supermanie. Można zauważyć, że przecież Kapitan Ameryka, wychowany przed wojną i mający wszystkie sztandarowe cechy kogoś, kto nagle budzi się w naszej rzeczywistości historycznej, też nie jest specjalnie nie-kryształowy i pociągająco mroczny. A jednak Marvelowi udało się wycisnąć z tej postaci o wiele więcej niż DC, które krąży wciąż wokół chrystianicznego rysu Supermana (nawet w najnowszej ekranizacji pewnych cech negatywnych nabiera Jonathan Kent, co odciąża Clarka niemal do końca filmu). Jakub Gałka: Ale co właściwie jest złego w chrystianicznym rysie? To jest właśnie to – odpowiadając na pytanie Piotra – co może być ciekawe w tej postaci. Dopiero z boskimi mocami idzie prawdziwa odpowiedzialność, a nie z umiejętnością strzelania pajęczyną czy zbudowaniem latającej zbroi. Jeżeli połączyć to z poczuciem niezrozumienia i odmienności, to robi się z tego naprawdę ciekawy materiał. Oczywiście nie wykorzystany do końca, bo przy tak skrojonym kryształowym charakterze Supermana mało jest miejsca np: na irytację słabością Ziemian i chęć wzięcia ich w karby. Superman jest Chrystusem, ale chciałoby się, żeby przy swoich możliwościach był Zbawicielem schodzącym z krzyża i gromiącym swych wrogów (a nie ich oszczędzającym), a owieczki biorącym za mordy… Michał Kubalski: Moim zdaniem Kapitana Amerykę ratuje (zwłaszcza w Avengersach) jego wieloletnia nieobecność w „naszym” świecie. To dosłownie człowiek z innej epoki, jego zachowania i standardy tak silnie kontrastują z rzeczywistością Anno Marveli 2012, że są interesujące i paradoksalnie świeże (poza tym, że są świetną okazją do generowania komizmu). Tymczasem Superman od pojawienia się na Ziemi żyje w tej samej rzeczywistości, co my, więc jego staromodność czy kryształowość jest… dziwna. |
Primo : Marvel mógłby z okazji rebootu uniwersum porządnie nakręcić Dark Phoenix Saga [zresztą przy okazji w komiksach pojawiają się tam epizodycznie avangers, spider-man, fantastic four i nawet Doctor Strange]
Duo: Mam nadzieję że kiedyś połączą w filmie Avangers i X-menów
Triple: Spider-man ssie - coś z tym trzeba zrobić
ps. "Thor spotyka Kapitan Amerykę" - genialne opowiadanie i genialny pomysł na film. Rzucałbym pieniędzmi w ekran gdyby ktoś postanowił to nakręcić...
Harry Carmichael, który naprawdę nazywał się Leopold Horace Ognall, nie miał w Polsce Ludowej takiego szczęścia, jak inni klasyczni twórcy brytyjskiej powieści detektywistycznej. Nie tłumaczono jego powieści – a byłoby z czego wybierać! – choć jedna z nich stała się kanwą przedstawienia zaprezentowanego w ramach Teatru Sensacji „Kobra”. Spektakl nosił tytuł „Czy pan nie rozumie? To pomyłka!”.
więcej »O ileż prościej by było, gdyby zamiast wyciągać z ziemi jakieś skraweczki i okruszki – po prostu znajdować ładne, pełne pozostałości z dawnych epok…
więcej »Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Marzenie archeologa
— Jarosław Loretz
Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz
Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz
Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz
Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz
Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz
Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz
Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz
Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz
Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz
The Amazing You-Tube
— M. Fitzner
50 najlepszych komiksów wydanych przez TM-Semic
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Superbohaterowie drugiego planu. Suplement do rankingu
— Konrad Wągrowski, Jarosław Loretz, Kamil Witek
Superbohater i „ci drudzy”
— Karolina Ćwiek-Rogalska
Komiksowe Top 10: Maj 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Legendy i ich legendy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pink Floyd w XXI wieku: Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Dekada TM-Semic: Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pink Floyd w XXI wieku: Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
"zwłaszcza że trzy z wymienionych przez Kubę uniwersów są możliwe do połączenia (Avengers+Fantastic4+Spider-Man) – w komiksach były łączone, Spider-Man nawet na jakiś czas stał się członkiem Fantastic4."
W zasadzie gdyby nie rozmnożenie Scarlet Witch i Quicksilvera (choć i to da się zwalić na różne epoki tego samego świata - vide kolejni aktorzy grający te same role w kolejnych odsłonach X-Men), to i mutantów dałoby się w to włączyć, W końcu (w komiksach):
1. spotykali się parę razy ze Spider-manem,
2. kostiumów dostosowujących się do mocy dostarczył im Reed Richards,
3. w/w rozdwojona parka, ale i Beast czy Wolverine byli zarówno X-menami jak i Avengerami.
Ba, w komiksach nawet DC z Marvelem się często spotykały* (zresztą nie tylko, Hellboy zaliczył crossover z Batmanem, a Batman ze Spawnem np.).
* DC vs. Marvel, JLA/Avengers, Superman vs. the Amazing Spider-Man, Superman and Spider-Man, The Uncanny X-Men and The New Teen Titans, Batman/Captain America, Superman/Fantastic Four
W zasadzie wiec i w kinie wszystko jest możliwe... o ile wytwórnie na to pójdą... Sky is the limit...