Nowe Horyzonty 2014 w 20 odsłonachKonrad Wągrowski Niby program się kurczy (cóż, być może dlatego, że kilka lat temu został rozdmuchany naprawdę szeroko), niby odpadają elementy muzyczne, ale jednak nadal festiwal Nowe Horyzonty ma swoją moc. Z jednej strony konkurs główny, czyli propozycja dla wytrawnych filmomaniaków (ja nie jestem wystarczająco wytrawny), z drugiej ciekawe retrospektywy (w tym roku m.in. Ken Russell, nowa fala i hołd dla kaset VHS), ale przecież także panorama kina światowego, z tytułami nagradzanymi na festiwalach (głównie Cannes) na czele. I jak co roku na nich właśnie się skoncentrowałem.
Konrad WągrowskiNowe Horyzonty 2014 w 20 odsłonachNiby program się kurczy (cóż, być może dlatego, że kilka lat temu został rozdmuchany naprawdę szeroko), niby odpadają elementy muzyczne, ale jednak nadal festiwal Nowe Horyzonty ma swoją moc. Z jednej strony konkurs główny, czyli propozycja dla wytrawnych filmomaniaków (ja nie jestem wystarczająco wytrawny), z drugiej ciekawe retrospektywy (w tym roku m.in. Ken Russell, nowa fala i hołd dla kaset VHS), ale przecież także panorama kina światowego, z tytułami nagradzanymi na festiwalach (głównie Cannes) na czele. I jak co roku na nich właśnie się skoncentrowałem. Ocena: 90% Andriej Zwiagincew zabłysnął w genialnym „Powrocie”, później nieco rozczarował „Wygnaniem”, poprawił swe notowania „Eleną”, by znów zachwycić nagrodzonym w Cannes „Lewiatanem”. I jest to nagroda ze wszech miar zasłużona. „Lewiatan” to naprawdę doskonałe kino. Opowieść o rozgrywce o pewną nadmorską posiadłość na dalekiej północy, w której po jednej stronie z początku staje jej właściciel wspierany przez swego kolegę z wojska, obecnie wziętego moskiewskiego prawnika, a z drugiej strony lokalny mer i działające na jego korzyść służby państwowe, sprawdza doskonale jako thriller, jako obraz współczesnej Rosji, jako zawoalowana krytyka Putinowskich rządów, jako swego rodzaju przypowieść. Zwiagicew jest mniej symboliczny niż w „Powrocie” (oprócz przewijającego się co jakiś czas szkieletu tytułowego potwora, będącego dość jasnym symbolem), stawia na konkretną, spójną, współczesną opowieść. Liczba interpretacji jest jednak bardzo szeroka – mamy tu wszak nie tylko krytykę władzy, ale także rosyjskiego zatomizowanego społeczeństwa, działalności Cerkwi, poszukiwanie przyczyn takiego stanu rzeczy… Nie ma zaś w filmie Zwiagincewa krzty nadziei, jego pesymizm jest wręcz przytłaczający. Dodatkowego kontekstu dostarcza fakt, że film wybitnie antyrządowy, bezwzględnie krytyczny wobec Rosji, doczekał się współfinansowania z ministerstwa kultury. Lewiatan jest najwyżej tak potężny, że nie przejmuje się tymi, którzy w jakikolwiek sposób próbują się mu przeciwstawić. Ocena: 90% Turecki reżyser Nuri Bilge Ceylan dwa lata temu zachwycił wszystkich pięknym i wieloznacznym „Pewnego razu w Anatolii”, w tym roku zaprezentowałw Cannes „Zimowy sen” i zgarnął główną nagrodę. Całkowicie zasłużenie, bo znów stworzył film wyjątkowy, piękny i mądry. Nie ma w nim może tego pewnego uroku tajemnicy i mistyki, który przewijał się przez „Pewnego razu w Anatolii”, „Zimowy sen” to opowieść bardziej stojąca na ziemi, ale dotykająca całego zestawu tematów związanych z ludzką kondycją, wyborami, przemijaniem, pragnieniami i ich zderzeniami z rzeczywistością. Cała, blisko 200-minutowa opowieść rozpisana jest na szereg niezwykle naturalnych dialogów, między podstarzałym właścicielem malowniczego hoteliku (niegdyś aktorem, obecnie pragnącym spisać historię tureckiego teatru), jego młodą żoną, zgorzkniałą siostrą i rodziną podnajemców, borykającą się z problemami finansowymi. Rozmowy odsłaniają charaktery bohaterów, ale też zderzają ze sobą ich postawy, uzasadnienia podejmowanych decyzji, nie dając widzowi łatwych odpowiedzi i zachęcając do własnych przemyśleń. Bardzo mądre, pięknie sfilmowane, z cudną zimową scenerią i ciepłymi tureckimi wnętrzami. Chce się wracać do tego filmu. ![]()
Wyszukaj / Kup Sils Maria (Clouds of Sils Maria, reż. Olivier Assayas) Ocena: 80% „Sils Maria” to kolejny film obecny na festiwalu spośród nagrodzonych w Cannes. Juliette Binoche gra starzejącą się aktorkę, która dostaje propozycję zagrania innej roli w spektaklu, który przyniósł jej sławę 20 lat temu i w towarzystwie swej oddanej asystentki (zadziwiająco tu nieirytująca Kirsten Stewart) wyrusza w piękne szwajcarskie góry, by przygotowywać się u roli. Dowiaduje się przy tym, że jej dawną postać tym razem została powierzona młodej utalentowanej skandalistce (świetna Chloë Grace Moretz). W tle przewinie się też relacja aktorki ze zmarłym właśnie autorem sztuki, powracająca historia dawnego romansu z charyzmatycznym aktorem, złożona relacja między bohaterką i jej asystentką. Ładny, elegancki film, z jednej strony mówiący o przemijaniu i naszym akceptowaniu tego faktu, z drugiej analizujący, jak zmienia się świat kultury i mediów, bez banalnych deklaracji. Inteligentne kino do dalszych rozważań i dyskusji. ![]()
Wyszukaj / Kup Zrywa się wiatr (The Wind Rises/Kaze tachinu, reż. Hayao Miyazaki) Ocena: 80% „Zrywa się wiatr” to ostatni już podobno film Hayao Miyazakiego i zdaje się, że również ostatnie dzieło wytwórni Ghibli (jedna ze smutniejszych wieści tego roku). Uczciwie mówiąc, nie jest to dzieło na miarę „Księżniczki Mononoke” czy „Spirited Away”, ale nie można też filmowi odmówić uroku i głębi. Tym razem Miyazaki pozostawił swe dotychczasowe baśniowe opowieści, by przedstawić luźno opartą na faktach historię życia słynnego konstruktora lotniczego Jiro Horikoshi, twórcę m.in. słynnego myśliwca Zero, który tak napsuł krwi Amerykanom w czasie II wojny światowej. Miyazaki nie byłby sobą, gdyby nie wplótł jednak do filmu sceny fantastyczne – tym razem będą to sny bohatera, w których wyjaśnia on swą fascynację awiacją, ale też ma wizję wojennego wykorzystania swych dzieł. Film, jak zwykle przepiękny wizualnie (scena trzęsienia ziemi jest naprawdę niesamowita), nie daje prostych odpowiedzi, jak zwykle zresztą u Miyazakiego. Jiro pchany jest do pracy swą ogromną pasją, ale z jednej strony cierpi na tym jego życie prywatne (mamy tu ładną, delikatną historię miłosną – zupełnie zresztą fikcyjną), a z drugiej strony musi zdawać sobie sprawę, że jego dzieła zostaną wykorzystane do zabijania. Czy więc warto było? Kim więc właściwie był Horikoshi? Na te pytania widz musi odpowiedzieć sobie sam. Ocena: 80% „Dziewczynka z kotem” (w pierwszej wersji programu tytułowana bardziej zgodnie z oryginałem „Odrzucona”), debiut reżyserski Asii Argento, córki słynnego twórcy włoskiego kina grozy Dario Argento to największe zaskoczenie festiwalu. Opowieść o nieszczęśliwym dzieciństwie córki włoskiego aktora i pianistki jest nieskomplikowana, ale przejmująca, w dużej mierze dzięki znakomitej grze młodziutkiej Giulii Salerno w roli Arii, ale także dzięki pomysłowości scenarzystki i reżyserki, która z inwencją przedstawia kolejne sceny małych wzlotów i większych upokorzeń głównej bohaterki, łącząc prawdziwy dramat z drobnymi akcentami nadziei i humoru, tak by film nie był przesadnie przygnębiający. Rodzice Arii są zdemoralizowanymi, pełnymi dziwactw, niezdolnymi do miłości przegranymi – mimo pozornych sukcesów zawodowych – ludźmi, ona sama pragnie jedynie spokoju i uczucia. Wydaje się, że szczery, silnie emocjonalny ton filmu wynika z faktu, że Asia Argento w gruncie rzeczy opowiada o własnym dzieciństwie i choć sama odżegnywała się od takiej interpretacji, z pewnością kręcąc film wiedziała, że tak będzie on odbierany. I chyba nie przypadku w tym, że główna bohaterka tak jak sama Argento jest córką dwojga artystów, ma przyrodnie rodzeństwo ze wcześniejszych związków swych rodziców, a jej imię od imienia reżyserki różni się tylko jedną literką. ![]()
Wyszukaj / Kup Turysta. Siła wyższa (Force Majeure, reż. Ruben Östlund) Ocena: 70% Nagrodzony w Cannes szwedzki obraz zapowiada się nieco jak – tak często spotykana w tej kinematografii – analiza kryzysu małżeńskiego (że wspomnijmy choćby „Sceny z życia małżeńskiego” Ingmara Bergmana), okazuje się jednak czymś nieco innym. Czteroosobowa rodzina – ojciec, matka, dwoje dzieci – przybywa w Alpy, by przez tydzień oderwać się od pracy i pojeździć na nartach. Już pierwszego dnia z gór schodzi lawina – matka odruchowo rzuca się, by chronić swe dzieci, ojciec odruchowo… ratuje smartfona i rękawice narciarskie. To początek kryzysu, zwłaszcza, że bohater nie chce się przyznać, do momentu słabości. Nie będziemy tu jednak mieli analizy rozpadu małżeństwa, ale bystrą, inteligentną i momentami zjadliwą opowieść o kryzysie modelu męskości i męskich nań reakcjach. Film jest niegłupi, podejmujący całą paletę tematów dotyczących ról mężczyzn we współczesnym świecie, a przy tym momentami autentycznie zabawny i bardzo ciekawie sfotografowany w nieco odrealnionej scenerii potężnego hotelu i bezkresnej bieli śniegu zalegającego na górach. ![]()
Wyszukaj / Kup Porwanie Michela Houellebecqa (L’enlèvement de Michel Houellebecq, reż. Guillaume Nicloux) Ocena: 70% Zasakująca komedia z Michelem Houellebecqiem grającym tu – z ogromnym dystansem – samego siebie. Przesłanką powstania filmu była historia o zaginięciu słynnego pisarza na kilka dni, po którym światowe media rozważały hipotezy, że mógłby być porwany. Film w sposób ironiczny owe hipotezy potwierdza – Houellebecq rzeczywiście zostaje porwany przez niezdarny gang składający się z trzech braci (polskiego zresztą pochodzenia). W oczekiwaniu na okup, a właściwie na znalezienie tego, kto byłby skłonny go za pisarza zapłacić, Houllebecq nawiązuje bardzo dobry kontakt z arcysympatyczną rodziną swych porywaczy. Nie ma ten film może jakiejś wielkiej głębi (poza stwierdzeniem znanego faktu, że wielcy pisarze są nierzadko żałosnymi bufonami), ale jest bardzo zabawny. |
Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »Jako że niezmiennie obserwuję z zainteresowaniem wszystko, co dzieje się w świecie kultury, a zwłaszcza filmu, nie mogłam nie zauważyć postępującego trendu, który polega na oskarżaniu filmów i seriali o to, że są coraz bardziej woke (tzn. świadome nierówności społecznych i nakierowane na próby ich niwelowania poprzez odpowiedni przekaz kulturowy).
więcej »Joe Alex to legenda polskiego kryminału, choć akurat akcja wydawanych pod tym pseudonimem powieści Macieja Słomczyńskiego nie rozgrywa się nad Wisłą. Nie stało to jednak wcale na przeszkodzie w przenoszeniu ich na scenę Teatru Sensacji, w czym przodował głównie Józef Słotwiński. To on był autorem dwóch wersji „Samolotu do Londynu” – spektaklu, który w wersji książkowej nosił tytuł „Piekło jest we mnie”.
więcej »Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz
Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz
Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz
Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz
Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz
Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz
Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz
Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz
Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz
Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Esensja ogląda: Styczeń 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski
50 najlepszych filmów 2015 roku
— Esensja
Transatlantyk 2015: Dzień 6
— Sebastian Chosiński
Najlepsze filmy I kwartału 2015
— Esensja
Esensja ogląda: Marzec 2015 (3)
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Marzec 2015 (2)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski
Potęga podświadomości
— Iwona Michałowska
Do kina marsz: Marzec 2015
— Esensja
Rejs
— Konrad Wągrowski
Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kryminalny egzystencjalizm
— Konrad Wągrowski
Forum Kina Europejskiego Cinergia 2018: Jesienna opowieść
— Konrad Wągrowski
American Film Festival 2018 (2)
— Jarosław Robak
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski
W poszukiwaniu samego siebie
— Marcin Szałapski
Esensja ogląda: Październik 2017 (3)
— Jarosław Loretz
Muzyka stop!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
East Side Story: (Nie) chcieć, (nie) żyć, (nie) kochać
— Sebastian Chosiński
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski
Żyje się tylko dziewięć razy
— Konrad Wągrowski
A tak mi się zdawało, że widziałem Pana na festiwalu, ale jakoś nie podszedłem i nie zagadałem. No to nadrabiam zaległości i dziękuję za fajne teksty :)