Druga bije pierwsząMichał Chaciński, Paweł Pluta, Eryk Remiezowicz, Konrad WągrowskiDruga bije pierwsząER: Autorów jest dwóch, to i w dwu kierunkach poszli – zanalizowali problem życiowego celu i problem dokonywania trudnego wyboru. O ile kwestię celu, naświetloną postaciami roztrzęsionego Smitha, który cel utracił i spokojnego jak głaz narzutowy Klucznika, który nigdy nie spuścił go z oka, można uznać za dopracowaną, o tyle kwestia wyboru, przed którym stanął Neo, jest mocno przegadana. Nie widać, żeby nasz bohater podejmował istotne decyzje – on tylko o tym mówi. A niestety, taki sposób wyjaśniania sprawy zupełnie nie pasuje do filmu jako sztuki. Niech jednak żywi nie tracą nadziei, trailer części III nie zawiera bowiem zbyt wiele gadki, nacisk kładziony jest raczej na wybijanie zębów. PP: Cóż, żaden z bohaterów nie dokonuje wyborów. No, może agent Smith, który wybiera niezależność od systemu. Bohaterowie z drużyny pozytywnych ograniczają się do chodzenia w sztywnych pozach i ukrywania za ciemnymi okularami rozbieganych oczu, wypatrujących kto tym razem i dokąd ich wyśle. Z równym powodzeniem można by opisać drogę e-maila podróżującego przez kolejne routery w sieci TCP/IP, taka transmisja ma podobne możliwości wpływania na bieg zdarzeń. A nadal pozostawalibyśmy w kręgu sieci i systemów komputerowych. MCh: Ha! Ale może właśnie poruszacie kwestię najważniejszą dla oceny matriksa w świetle Reaktywacji. Tutaj musiałbym wytoczyć swoją teorię po dwóch filmach. W skrócie – Neo nie jest zbawicielem, który uratuje ludzi z od matriksa, tylko manipulowanym naiwniakiem, który w rzeczywistości uratuje matriks od wirusa, czyli agenta Smitha. Dla mnie jedną z najważniejszych scen w drugim Matriksie jest konwersacja z Merowingiem i Persefoną. Jeśli założyć, że Merowing to jeden z poprzednich Wybrańców, wiele rzeczy się wyjaśnia. Po pierwsze, jest programem – a jeśli Neo też jest programem, ładnie pasowałoby to do nieudolnej gry aktorskiej Reevesa. Po drugie, Merowing wie, że nigdzie nie ma żadnej wolnej woli, jest tylko akcja i reakcja – czyli Neo może być bezwiednie manipulowany gadkami o rewolucyjności swojego działania. Jeśli tak, to całe gadanie Neo o wyborach (ciągle przed nimi staje w obu filmach) i faktyczne nie wybieranie czegokolwiek, okaże się, że Merowing ma rację, a Neo dał się nabrać. KW: Pierwszy film miał dość jasną analogię społeczną – Matrix, to system, to coś co nas otacza, co nas więzi, co jest wokół nas, gdy chodzimy do kościoła i płacimy podatki. Są wśród nas ludzie, którzy dostrzegają jednak, że z tym światem coś nie jest w porządku. Film nie wyjaśniał tak naprawdę dlaczego tak jest (bo jednak nikt z nas nie uważa tak naprawdę, że ze światem jest coś nie tak, bo jesteśmy w gruncie rzeczy niewolnikami superkomputara), tylko w oryginalny sposób formułował dręczące nas pytanie. W dwójce ta analogia raczej zniknęła, co było dla wielu źródłem rozczarowania (inna sprawa, że trudno było tą myśl ciągnąć przez dwa filmy). Ale jest szansa, właśnie przez te wybory, na podtrzymanie tematu. Na danie odpowiedzi, że w gruncie rzeczy żaden z nas wyboru nie ma. Ale wątpię jednak, czy w wysokobudżetowej hollywodzkiej produkcji ktokolwiek odważy się na aż tak pesymistyczną pointę. MCh: Ostrożnie z tym twierdzeniem, że w nowym filmie analogia zniknęła! Nie zniknęła, tylko się zmieniła. Tam gdzie pierwszy film stawiał przeciwko sobie korporacyjnych garniturowców i stylowych buntowników, tam drugi obie te grupki stawia po jednej stronie barykady. Dla mnie tkwi w tym podtekst, że nie ma ucieczki od systemu – że matriks okazał się naprawdę inteligentny, bo potrafi równie dobrze wykorzystać konformistów idących z prądem i buntowników, którym wydaje się, że mogą zmienić świat. Obie grupy potrzebne są systemowi do istnienia, bo ich konflikt rozładowuje jakieś napięcia. Gdyby mnie ktoś podpuścił to w ogóle mógłbym wdać się w dywagacje, czy czasem właśnie tego typu konflikt nie jest jednym z kluczowych elementów koniecznych dla istnienia systemu. Dlaczego? Dlatego, że jeśli odrzucić koncepcję, że pomysł Wachowskich jest dziurawy i niedopracowany, to dojdziemy do wniosku, że musi istnieć jakiś powód dla wykorzystania ludzi jako bateryjek żyjących w systemie życiem świadomym. Skoro matriks dał ludziom świadomość i karmi ich psychikę przeżyciami, zamiast po prostu hodować ich jak bezmózgie rośliny, to chodzi mu zapewne o emocje – to one stanowią pewnie o większej wydajności systemu w porównaniu do hodowli bezmózgich roślin. Slawoj Zizek, w typowy dla siebie paradoksalno-humorystyczny sposób, posunął się w interpretacji Matriksa do definitywnego stwierdzenia, że maszyny karmią się jouiesse – przyjemnością płynącą z ludzkiego życia, której nie są w stanie same doświadczyć. I w ten sposób maszyna…… Wydaje mi się, że to całkiem niezły, zabawny trop. Póki ktoś nie oderwie mnie od głosu, to napomknę o jeszcze jednym elemencie. „Matrix” to, na dzień dzisiejszy, opowiastka o wolnej woli i dokonywaniu w życiu własnych wyborów pod wpływem innych ludzi, albo wbrew temu wpływowi. Cholernie podoba mi się w „Matriksach” to, że Wachowscy w samym filmie zawarli implikowany żart z widza. Taki mianowicie, że wszystkie elementy charakterystycznego stylu – stroje, okulary itp. – występują wyłącznie w świecie matriksa. W świecie „realnym” (niezależnie od tego, czy okaże się faktycznie realny, czy tylko symulowany) wszyscy noszą jakieś parszywe łachmany. Czyli każdy, kto kopiuje stylistykę filmu kopiuje w rzeczywistości cechy znienawidzonego, wrogiego systemu – i robi to nieświadomie, w przekonaniu, że to jest „cool"! Ot, spryt systemu podchodzącego człowieka od strony, z której nie spodziewa się podejścia. ER: Pierwszy Matrix mówił „Świat jest ułudą”. Drugi dodaje: „Nie znacie swego celu. Nie wiecie, czy sami podejmujecie swoje wybory.” Natomiast jeśli już przedstawiamy swoje szczegółowe teorie społeczno-polityczne, no, to sami chcieliście :-) Otóż Matrix jest oszustwem dużo subtelniejszym i głębszym niż by się zdawało. Była wojna, owszem, ale między ludźmi, Południem a Północą i zakończyła się całkowitym zniszczeniem Ziemi. Wtedy biali zdecydowali się na życie w programie komputerowym modelującym Ziemię, a pokonanych zesłano na dół do obsługi maszyn, wmawiając im, że są wolni. O to chodzi w rozmowie z radnym Hamanem (białym!) – o uświadomienie Neo, że z likwidacją maszyn nie ma się co śpieszyć, bo ludzie są od nich zależni. Dalsze konsekwencje tego… cóż Wybrańcy powstają co jakiś czas, ale parami. Pierwszy jest człowiekiem, drugi programem (z czasem się to wyrównuje). Pierwszy jest splotem genów i matematycznej niedoskonałości systemu, drugiego tworzy sam Matrix, szukając sposobu na wyeliminowanie potrzeby tworzenia nieregularności w oparciu o zawodny materiał biologiczny. Dlatego Smith, wiedziony zapewne swoją Wyrocznią, również trafił do korytarza wiodącego do źródła. Wybraniec ludzki tworzy duchowe, a komputerowy – administracyjno-prawne podłoże pod Panowanie Białego Człowieka. Poprzednią parą był Chrystus (mam wrażenie, że opróżnianie świątyni jerozolimskiej mogło przypominać walkę Neo ze Smithami) z Cezarem (który pozostawił po sobie kilka skutecznych kopii, jedną z nich był Merowing), jeszcze wcześniejszą – Aleksander Wielki ze swoimi diadochami i Arystoteles zapewne. Pamięć po nich, ich czynach i pismach musiała pozostać w Matriksie, bo to dzięki nim rozbudował się on we właściwym kierunku. Odstępy między Wybrańcami stają się coraz dłuższe, bo Matrix się udoskonala. Coraz mniej na świecie duchów i wampirów i służą już głównie do kontrolowania warstw mających stać się w przyszłości następnymi niewolnikami Zionu. Z innych drobiazgów – Neo jest eksperymentem, pierwszym agentem zakochanym i wchodzącym w trwały związek z kobietą. Zapowiadany przez Architekta (białego!) reset to nic innego jak tłumienie buntu nadmiernie rozpasanych niewolników. Po co takie komplikacje, spyta ktoś, po co budować Matrix od początku historii? Otóż po wojnie i pierwszych porażkach Matriksa białych zostało zbyt mało i trzeba ich było powoli odbudowywać Wrzucenie ich w Matrix dnia dzisiejszego zniszczyłoby ich ze szczętem. Pewną rolę mogła tu też odegrać tęsknota za wiejskim światkiem z zielonymi polami i sielanką dookoła. A wniosek z tego – no cóż, władztwo Białego Człowieka zaczyna się chwiać. Neo tym razem jest podwójny, według plotek męsko-żeński, a agenta George’a chyba wszyscy rozpoznamy, co? KW: Eryk, moim zdaniem przebiłeś Wachowskich. Wasze teorie są niezłe i w sumie nie byłoby źle gdyby któraś z nich okazała się prawdziwa. Ja mam jedynie nadzieję, że to wszystko nie okaże się po prostu grą komputerową… A może byśmy po prostu porozmawiali? |
Wyreżyserowana przez Ireneusza Kanickiego „Toccata” autorstwa Macieja Z.(enona) Bordowicza to jeden z najbardziej tajemniczych spektakli Teatru Sensacji „Kobra”. Dość powiedzieć, że po ponad półwieczu od jego powstania wciąż nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy do jej emisji we wrześniu 1971 roku rzeczywiście doszło. Cieniem na przedstawieniu kładą się również późniejsze tragiczne losy reżysera i jego nie do końca wyjaśniona śmierć.
więcej »Oglądanie niektórych filmów i czerpanie z nich wiedzy praktycznej może nieść za sobą poważne konsekwencje natury zdrowotnej. Ze śmiercią włącznie.
więcej »Marian Butrym zapisał się w pamięci fanów rocka i jazzu przede wszystkim jako dziennikarz muzyczny i redaktor naczelny „Magazynu Muzycznego Jazz”, aczkolwiek „od święta” bywał też prozaikiem, który realizował się w tworzeniu tekstów kryminalnych i fantastycznonaukowych. „Cień Archanioła” to historia sensacyjna, w której pozytywnymi bohaterami są nie tylko milicjanci, ale również oficer kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa.
więcej »Ten człowiek jeszcze oddycha!
— Jarosław Loretz
Dama przed podróżą
— Jarosław Loretz
Dama w podróży
— Jarosław Loretz
Wymarzony kochanek
— Jarosław Loretz
Spaleni słońcem
— Jarosław Loretz
Dymek w lesie
— Jarosław Loretz
Beczka bezpieczeństwa
— Jarosław Loretz
Pomsta na ufokach
— Jarosław Loretz
Zupa jednak wyszła za słona
— Jarosław Loretz
Ogień domowy
— Jarosław Loretz
Do kina marsz: Czerwiec 2018
— Esensja
Najlepsze filmy SF – wybór czytelników
— Esensja
100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja
Ranking na premierę: 10 filmów postapokaliptycznych
— Kamil Witek
Film umiera?
— Paweł Piejko
DVD: Matrix: Reaktywacja
— Konrad Wągrowski
Neo Potter
— Marta Bartnicka
MATRIX has you...
— Krzysztof Karwowski
Zastrzelić sen
— Łukasz Kustrzyński
Kanon filmów fantastycznych „Framzety” – rozstrzygnięcie
— Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Styczeń 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Luty 2013 (DVD i BR)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz
Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Grudzień 2012 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Połączeni na wieczność
— Ewa Drab
Prędkość to nie wszystko
— Kamil Witek
Zwycięstwo Hollywood
— Eryk Remiezowicz
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski
Żyje się tylko dziewięć razy
— Konrad Wągrowski
Pościgi, wybuchy, cięte dialogi
— Konrad Wągrowski