100 najlepszych filmów animowanych wszech czasówRok już minął od naszego ostatniego Wielkiego Rankingu, z pewnością czas na kolejny. Będzie on jednak nieco inny - zwyczajowo bowiem braliśmy pod lupę jakiś filmowy gatunek, a tym razem to nie treść, ale forma filmów jest naszym wyróżnikiem. Prezentujemy bowiem zestawienie 100 najlepszych filmowych animacji w historii kina.
Esensja100 najlepszych filmów animowanych wszech czasówRok już minął od naszego ostatniego Wielkiego Rankingu, z pewnością czas na kolejny. Będzie on jednak nieco inny - zwyczajowo bowiem braliśmy pod lupę jakiś filmowy gatunek, a tym razem to nie treść, ale forma filmów jest naszym wyróżnikiem. Prezentujemy bowiem zestawienie 100 najlepszych filmowych animacji w historii kina. Czym jest film animowany? Wikipedia twierdzi, że to „rodzaj filmu, w którym obrazów nie uzyskuje się na drodze rejestrowania zjawisk (w sposób ciągły) przy pomocy kamery” i dodaje później „wyświetlenie tak otrzymanych obrazów daje na ekranie wrażenie ruchu – ludzki układ nerwowy interpretuje szybko wyświetlane obrazy jako płynny ruch.”. Książka „Sztuka animacji” (wydawnictwo Arkady, 2006) twierdzi, że sztuka animacji narodziła się dużo wcześniej niż narodziło się kino – już w połowie XVII wieku tworzony cykle szklanych przezroczy, które wyświetlane jedno po drugim układały się w opowieści, stwarzające iluzję ruchomego obrazu. Animacja to czarodziejski ruch tworzony dzięki właściwościom ludzkich oczu i umysłu, który potrafi utrwalić obraz. I tak właśnie dziś rozumiemy animację – jako dzieła, w których kolekcje statycznych obrazów (niezależnie od tego jakim sposobem generowanych – czy rysowanych, czy fotografowanych, czy tworzonych z pomocą komputera) emitowanych jeden po drugim tworzą złudzenie ruchu. W naszym rankingu zabraknie więc filmów z marionetkami, w których po prostu aktorzy poruszają kukiełkami (jak w „Przedstawiamy Feeblesów” Petera Jacksona czy „Ciemnym krysztale” Jima Hensona), ale nie zabraknie animacji poklatkowych, rysunkowych, rotoskopowych, czy generowanych czysto komputerowo. Bierzmy pod uwagę filmy pełnometrażowe (mniej więcej ponad godzinę trwania, być może znajdą się jakieś kilka minut krótsze wyjątki) i takie, w których animacja jest dominującą formą wyrazu. Nie mamy więc problemu z krótką sekwencją aktorską w „Lego Movie”, ale już nie kwalifikujemy „Kto wrobił królika Rogera”, łączącego aktorstwo i animację mniej więcej w proporcjach pół na pół. Tyle wstępu. Zapraszamy do zapoznania się z naszą listą i do (konstruktywnej, oczywiście) krytyki: ![]()
Wyszukaj / Kup 100. Dzwonnik z Notre Dame (1996, reż. Gary Trousdale, Kirk Wise) Agnieszka ‘Achika’ Szady Po licznych inspiracjach baśniami i księżniczkami Disney wziął na warsztat bujną i wielowątkową powieść Victora Hugo, która jako żywo nie jest przeznaczona dla dzieci. Okazało się, że – z dodatkiem obowiązkowego szczęśliwego zakończenia – przygnębiającą historię zakazanej miłości, nienawiści i zemsty można przerobić na film rodzinny. Co prawda, jak na takowy porusza on zadziwiająco dorosłe tematy: sędzia Frollo płonie z pożądania do Esmeraldy, zarazem bojąc się wiecznego potępienia (piosenka „Hellfire” to jedna z najlepszych w historii studia), zaś Cyganie są w Paryżu ludźmi drugiej kategorii, prześladowanymi i zabijanymi w majestacie prawa. W tym wszystkim romans Febusa i Esmeraldy wydaje się niemal zbyt cukierkowy… Ogromne wrażenie – do dzisiaj! – robi także scenografia, z przelotami kamery nad dachami miasta i przyprawiającymi o zawrót głowy widokami z wież katedry Notre Dame. Zespół scenografów dołożył wszelkich starań, aby realistycznie oddać tę imponującą budowlę: nie tylko pojechali w tym celu do Paryża, ale w dodatku zdobyli pozwolenie na obejrzenie miejsc niedostępnych zwykłym zwiedzającym. ![]()
Wyszukaj / Kup 99. Wielka podróż Bolka i Lolka (reż. Władysław Nehrebecki, Stanisław Dulz) Marcin Osuch Jedyna polska animacja w naszym zestawieniu zajęła pozycję prawie na samym końcu naszej listy. Trzydzieści lat temu było to wielkie wydarzenie dla dzieciaków, tym bardziej, że bohaterowie znani z sobotnich wieczorynek po raz pierwszy zaczęli mówić. Zrealizowana z rozmachem opowieść o podróży Bolka i Lolka dookoła świata nawiązywała bezpośrednio do książki Juliusza Verne′a. Chłopcy wpadają w sztorm na Morzu Śródziemnym, goni ich lew, nosorożec, tygrys. Przemierzają afrykański busz, piaski Sahary, prerie Dzikiego Zachodu. Poznają poławiaczy pereł, Godzillę, mnichów tybetańskich. Czy może być coś, co bardziej poruszy wyobraźnię małego widza i pobudzi jego ciekawość świata? I co z tego, że animacje Disneya są takie perfekcyjne wizualnie? Dla dzieci nie zawsze jest to najważniejsze. Adam Kordaś Trudno oceniać ten film w oderwaniu od poprzedzającego go znakomitego serialu „Cowboy Bebop”. Tym bardziej, że jest nawet nie tyle jego kontynuacją, co czymś w rodzaju długiego odcinka specjalnego, rozgrywającego się gdzieś pomiędzy 22 a 23 epizodem oryginalnej serii. W przeciwnym wypadku widz zostaje od razu rzucony na głęboką wodę, nie bardzo wiedząc, czemuż to przedstawiony filmowy świat wygląda właśnie tak a nie inaczej… Nie oznacza to, że jest to dzieło niesamodzielne – w serialu również niemal każdy epizod był swego rodzaju zamkniętą całością, dopełniającą jednak w tle głównego wątku krok po kroku obraz świata i pogmatwanej przeszłości jego bohaterów. Oto mamy rok 2071. Układ Słoneczny skolonizowany przez rozproszoną po jego planetach i księżycach ludzkość nie jest najbezpieczniejszym miejscem – zwłaszcza, że po tragicznej katastrofie, jaka spotkała kilkadziesiąt lat wcześniej Ziemię, zamieszkuje go ledwie ok. 1,5 miliarda ludzi. W ramach walki z przestępczością kwitnie profesja łowców nagród zwanych „kowbojami”. Chwytają oni przestępców, za których władze wyznaczyły nagrody. Takim niełatwym zajęciem trudni się barwna załoga statku kosmicznego o wdzięcznej nazwie „Bebop” – Spike Spiegel, Faye Valentine, Jet Black, hakerka Ed oraz genetycznie zmodyfikowany pies Ein. Każde z nich ma bogatą przeszłość, wszyscy są niebywałymi indywidualistami i czasem aż trudno uwierzyć, że potrafią ze sobą wytrzymać. Oraz nadzwyczaj skutecznie chwytać przestępców, ciężko pracując na każdego niezbędnego do życia woolonga. Tytułem wprowadzenia poznajemy wydajny choć nieszczególnie wyrafinowany styl działania, w jakim celują Spike i Jet. Właściwa akcja filmu zaczyna się jednak od próby przechwycenia przez Faye w stolicy Marsa pewnego hakera, za którego głowę wyznaczono niespecjalnie wysoką, acz kuszącą nagrodę. Podczas tej standardowej w założeniu akcji coś idzie nie tak – zamiast poszukiwanego osobnika pojawia się ktoś zupełnie inny. Chwilę później w ogromnej eksplozji cysterny nie tylko giną na miejscu dziesiątki ludzi, ale co gorsza całe setki trafiają do szpitali z dziwnymi objawami nieodwracalnej degeneracji mózgu, wywołanej nieznaną biologiczną bronią. Wszyscy łowcy z „Bebopa” postanawiają zająć się tą sprawą, gdy Rząd Marsa wyznacza za schwytanie sprawcy zamachu rekordowo wysoką nagrodę. Początkowo brak jest jakichkolwiek wskazówek, kto stał za tym aktem terroru i jaki mógł mieć cel. Jednak krocząc w specyficznym stylu po swoich własnych ścieżkach, łowcy zaczynają się krok po kroku zbliżać do rozwiązania strasznej zagadki… W efekcie faktycznie zapukają do niebieskich bram gdy zakorzeniona w mrocznej przeszłości tajemnica okaże się śmiertelnie niebezpieczna nie tylko dla nich samych, ale też dla całej populacji Czerwonej Planety. Konrad Wągrowski Disney zawsze jednak jest gwarantem pewnej jakości. Wiadomo, że opowieści zbudowane są na sprawdzonych schematach, że fabułą nie zaskoczy, ale z pewnością zobaczymy sympatyczne i ciekawe postacie i będą chwile wzruszenia. Wiadomo, że będzie jakiś element odprężający, ale przede wszystkim wiadomo, że czekają nas zachwyty nad warstwą wizualną filmu – i nie inaczej było w przypadku „Krainy Lodu”. Zimowe scenerie zawsze mają urok, a tu na dodatek dostaliśmy przepiękny magiczny kryształowo-śnieżny zamek (z wszelkimi oczekiwanymi efektami świetlnymi), portowe miasteczko, wnętrza pałacu. Z kolei fabuła jest nieustannie przyrównywana do Andersenowskiej „Królowej śniegu” – tyle, że w przeciwieństwie do tamtej władczyni, Elsa nikogo nie więzi, nie porywa i jedyne, czego chce od życia, to święty spokój. Można utyskiwać, że nie było w tym wiele oryginalności, że śniegowy „przerywnik komiczny”, czyli bałwan Olaf został doczepiony na siłę (choć śmieszny, jest jakby z innej bajki), ale Disney jest gwarantem jakości. Ostateczny efekt zaskoczył chyba twórców: powstała najbardziej kasowa animacja w historii kina, a piosenka „Let It Go” stała się prawdziwym przebojem. ![]()
Wyszukaj / Kup 96. Księżniczka i żaba (2009, reż. Ron Clements, John Musker) Jakub Gałka „Księżniczka i żaba” to znakomita tradycyjna animacja, świetne odwzorowanie i wykorzystanie charakterystycznego klimatu Nowego Orleanu, pouczające przesłanie, niezłe piosenki, wzruszające momenty, dobrze skrojone postacie, niewymuszony humor. Co prawda nowoorleańskie klimaty nie obędą się bez wierzeń voodoo, a sceny z demonami mogą być nieco przerażające dla najmłodszych, jednak przy odpowiedniej asyście rodziców powinni bezpiecznie przebrnąć przez seans, a co ważniejsze, zrozumieć przesłanie (oczywiście jak na Disneya podawane w sposób, który nie jest szczytem subtelności) o konieczności harmonizowania różnych aspektów życia. I nie zgadzam się z oskarżeniami twórców filmu o niezdecydowanie – w „Księżniczce i żabie” widzę raczej trzeźwe połączenie różnych wizji życia i odejście od jednowymiarowych „dreams”, nieważne czy „American”, czy „romantic”. Pokazują, że ani zarzynanie się w pracy nie jest sposobem na życie, ani samą miłością nie sposób się wykarmić – i chwała im za to. Piotr Dobry Na poziomie fabularnym ta opowieść o zarozumialcu, który dostaje po nosie od życia i dostrzega, co jest naprawdę ważne, to najbardziej sztampowy z dotychczasowych filmów Pixara. I najbardziej zakorzeniony w ściśle amerykańskiej specyfice poprzez niepowierzchowne nawiązanie do legendy Route 66, znajdującej tu odbicie w wielu motywach, również tych niezrozumiałych w szerszej perspektywie. Zarazem jednak Lasseter bardzo ładnie sprzedaje dorosłemu widzowi uniwersalną tęsknotę za spokojną małomiasteczkową egzystencją z dala od zgiełku. Dzieci uwiedzie z kolei sympatyczny humor, ekscytujące rajdy i auto… nomia poszczególnych aut. Nie sposób nie podziwiać pełnej gamy uczuć, którą animatorom udało się wykrzesać z reflektorów, masek i przednich szyb. Samochody są obdarzone wyrazistymi charakterami, a dodatkowym, zabawnym atutem, znów pod dorosłych, jest dopasowanie ich marek do odgrywanych ról: emerytowanym wojskowym jest jeep, hipisem – volkswagen bus (ewidentnie nadużywający… paliwa ekologicznego), stereotypowym Włochem – fiat cinquecento i tak dalej. Wizualnie film nie odbiega od wysokich standardów studia – wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe i tak sugestywnie piękne, że niekiedy można autentycznie zapomnieć, że nie ogląda się prawdziwych wyścigów czy krajobrazów. Zderzak opada. Jarosław Robak Na podstawie „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla powstały dziesiątki filmów – od krótkich, niemych obrazów z epoki początków kina, po Disneyowską katastrofę Tima Burtona. Prawdopodobnie najbardziej oryginalnym z nich jest jednak dzieło czeskiego mistrza animacji lalkowej, Jana Švankmajera z 1988 roku. Już sam tytuł – „Coś z Alicji” – sugeruje, że mamy tu do czynienia raczej z luźną inspiracją książką Carrolla niż wierną ekranizacją. Švankmajer nie sprzeniewierzył się jednak literackiemu pierwowzorowi – przeciwnie, uwypuklił obecne u Carrolla surrealizm i groteskę, oddając ekran temu, co mroczne i niejasne – wszelkiego rodzaju rupieciom i tworom wyobraźni, które nawet autorowi książki wydałyby się osobliwe i niepokojące (w jednej z pierwszych scen wypchany Biały Królik ożywa i wypruwa z siebie trociny). Film Švankmajera nie jest sympatyczną opowieścią na dobranoc, ale przypomina przedziwny sen (a chwilami koszmar), rządzący się swoimi prawami, które przyprawić mogą o gęsią skórkę. Ten popis wyobraźni czeskiego „alchemika surrealizmu” oddaje naturę dzieciństwa jako pierwszych doświadczeń o niepojętej z początku naturze oraz nieskrępowanego rozumem kreowania własnego, tajemniczego świata.
Wyszukaj / Kup 93. Dumbo (1941, reż. Samuel Armstrong, Norman Ferguson, Wilfred Jackson, Jack Kinney, Bill Roberts, Ben Sharpsteen, John Elliotte) Michał Kubalski Klasyczna animacja Disneya, czyli jak naszym praszczurom nie przeszkadzało traumatyzowanie pociech. Czego tu nie ma! Okrucieństwo wobec zwierząt (w końcu cyrk), półsieroctwo, zły wpływ kolegów, pijaństwo, psychodeliczne wizje… a do tego słonik szybujący na uszach. Zwłaszcza te bajecznie kolorowe wizje pijanego Dumbo przeszły do historii kina nie tylko animowanego. No, ale teraz filmy dla dzieci robi się jednak inaczej. Co ciekawe, ostatnio widziałem kadr z „Dumbo” jako przykład tego „niewinnego Disneya”, w kontrze do obecnych franczyz marvelowych. Nie da się ukryć, że Disney potrafił grać na uczuciach. Słodki mały słonik jest rzeczywiście słodki, jego perypetie wyzwalają silne emocje, chociaż może nie przyciągają już tak bardzo młodych, jak ich rodziców, nostalgicznie oglądających starą, dobrą, ręczną animację. ![]()
Wyszukaj / Kup 92. Lilo i Stich (2002, reż. Dean DeBlois, Chris Sanders) Agnieszka ‘Achika’ Szady Lilo jest pięcioletnią hawajską dziewczynką – w przeciwieństwie do Królewny Śnieżki, Mulan, Pocahontas i innych pięknych bohaterek z filmów Disneya jest raczej sympatyczna niż ładna. Uwielbia piosenki Elvisa Presleya, karmi rybkę kanapkami z masłem orzechowym i z upodobaniem fotografuje co tłustszych turystów. Ma zadziorny charakter: zatargi z koleżankami najchętniej rozwiązuje przy pomocy pięści i często kłóci się ze starszą siostrą Nani, która jest jej prawną opiekunką. Stitch – albo Obiekt 6-2-6 – jest wytworem inżynierii genetycznej, produktem szalonego naukowca z innej planety. Skazany na wieczystą izolację ucieka na Ziemię, ścigany przez wysłanników Federacji Galaktycznej. Nie mogą oni ujawniać się przed ludźmi, więc jedynym ratunkiem dla Stitcha staje się udawanie psa – w ten sposób dostaje się pod opiekę Lilo, która marzy o tym, aby w końcu ktoś ją naprawdę polubił. Z początku związek ten wydaje się dość ryzykowny: Stitch symuluje uczucie, w rzeczywistości zależy mu wyłącznie na sobie, Lilo musi borykać się z jego fatalnymi manierami i skłonnością do destrukcji. Na domiar złego Nani traci pracę i nie może znaleźć nowej – głównie z powodu serii barwnych katastrof wywołanych przez błękitnego stworka – a wyglądający niczym Facet w Czerni groźny kurator z opieki społecznej tylko czyha, by odebrać jej siostrzyczkę… Stopniowo jednak samolubny kosmita pojmuje, że można przywiązać się do kogoś bezinteresownie, co więcej, widząc, jaką miłością i wzajemnym wsparciem darzą się obie siostry, zaczyna tęsknić za tym, by samemu stać się częścią rodziny (po hawajsku rodzina to ohana). Łzawe to wszystko niesamowicie, nawet, jak na disneyowskie standardy, ale jednocześnie piękne i autentycznie wzruszające. Nie brakuje też malowniczych pościgów, strzelanin, eksplozji, demolowania domu i walk statków kosmicznych w atmosferze. Szczególnie udana jest scena, kiedy Stitch chwyta wystrzeloną w niego wiązkę promieniowania z miotacza, przez chwilę obraca w łapkach, po czym odrzuca w kierunku wroga – wyglądając przy tym dokładnie jak Yoda w „Ataku klonów”. Wszystko to dzieje się na tle uroczej hawajskiej przyrody i obyczajowości: wulkany, plaże, tańce w spódniczkach z trawy, surfing na gigantycznych falach… film wygląda trochę jak folder reklamowy egzotycznego biura podróży. Krajobrazy są malowane akwarelą, czego na ogół w kreskówkach się nie robi, ale ich delikatne barwy i fakturę możemy podziwiać tylko na początku – potem akcja zaczyna pędzić niczym lokomotywa i nie można już się skupić na detalach tła. Ogółem biorąc, film stanowczo do polecenia wszystkim miłośnikom Disneya. Z dużym zapasem chusteczek. ![]()
Wyszukaj / Kup 91. Strażnicy marzeń (2012, reż. Peter Ramsey, William Joyce) Agnieszka ‘Achika’ Szady Fabuły, w których główny bohater musi naprawić to, do czego zniszczenia sam się nieumyślnie przyczynił, widzieliśmy już w kinie rodzinnym niejeden raz – ale JAK to jest opowiedziane w „Strażnikach marzeń"! Przede wszystkim odświeżająco oryginalna jest postać samego Jacka: po tabunach fajtłap walczących o uznanie otoczenia („Rybki z ferajny”, „Jak wytresować smoka”, „ParaNorman” i wiele innych) miło dla odmiany popatrzeć na sympatycznego chłopaka, który jest naprawdę dobry w tym, co robi, i nikt mu nie truje, żeby uwierzył w siebie. Olśniewająca jest warstwa wizualna: wspaniała kwatera główna na Biegunie Północnym, bajkowy pałac Zębowej Wróżki czy wiosenna kraina Zająca Wielkanocnego. Powietrzne podróże przyprawiają o zawrót głowy, a w scenach walk naprawdę czuje się wysiłek. Bohaterowie są również wyjątkowo udani: za przesympatycznych Strażników trzyma się kciuki z całych sił, zaś Mrok to czarny charakter, którego traktuje się poważnie – a o to w filmach animowanych wcale niełatwo. |
Odnośnie Kubo - ranking powstawał przed premierą.
Co do "Wall" nie jestem pewna, ale niewykluczone, że nie był uwzględniany - tu lepiej, żeby się wypowiedział ktoś z działu filmowego (jak pamiętam, to tam były tylko animowane wstawki)
Rozumiem, że pozycja na liście to coś subiektywnego i o to piany bić nie zamierzam ale, że wśród 100 najlepszych nie znalazło się na żadnej pozycji miejsce dla "Zemsty Hebalończyka" ("Strings") to jest niewybaczalna zbrodnia. "Strings" jest dziełem wybitnym.
Moja lista wygląda jakoś tak:
1. Akira
2.Perfect Blue
3.Trio z Belleville
4.Ruchomy Zamek Howl
5.Millenium actress
6.Ratatuj
7.Dzika Planeta
8.Walc z Baszirem
9.Lupin III: Zamek Cagliostro
10.Paprika
11.Mój Sąsiad Totoro
13.Wall-e
14.Ściana
15.Shrek
Mimo, że są to seriale, a nie filmy pełnometrażowe, wspomniałabym jeszcze o serialach Monster, Paranoia Agent oraz Batman Beyond :)
Witold Pyrkosz nadawał się do roli nieuczciwego kasjera bankowego Zenona Kruka idealnie! Gra bohatera, który nie rzuca się w oczy, więc tym samym nie wzbudza żadnych podejrzeń. A przynajmniej tak mu się wydaje. Jego wewnętrzny spokój pewnego dnia pryska jednak jak bańka mydlana… Historię wymyśloną przez Feliksa Falka wyreżyserował inny mistrz – Ryszard Bugajski. A jej tytuł brzmi tak niewinnie: „Kiedy się ze mną podzielisz?”
więcej »Drogi potencjalny twórco, pamiętaj, żeby na filmowy plan nie zapraszać zbyt krzepkich aktorów. W końcu scenografia przyda się jeszcze w kontynuacjach, a budżet rzadko kiedy jest z gumy.
więcej »Wyreżyserowana przez Ireneusza Kanickiego „Toccata” autorstwa Macieja Z.(enona) Bordowicza to jeden z najbardziej tajemniczych spektakli Teatru Sensacji „Kobra”. Dość powiedzieć, że po ponad półwieczu od jego powstania wciąż nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy do jej emisji we wrześniu 1971 roku rzeczywiście doszło. Cieniem na przedstawieniu kładą się również późniejsze tragiczne losy reżysera i jego nie do końca wyjaśniona śmierć.
więcej »Dekoracje waść niszczysz!
— Jarosław Loretz
Ten człowiek jeszcze oddycha!
— Jarosław Loretz
Dama przed podróżą
— Jarosław Loretz
Dama w podróży
— Jarosław Loretz
Wymarzony kochanek
— Jarosław Loretz
Spaleni słońcem
— Jarosław Loretz
Dymek w lesie
— Jarosław Loretz
Beczka bezpieczeństwa
— Jarosław Loretz
Pomsta na ufokach
— Jarosław Loretz
Zupa jednak wyszła za słona
— Jarosław Loretz
Weekendowa Bezsensja: Jak poradzić sobie z brakiem dostępu do fryzjera, czyli 10 filmów z niesfornymi włosami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów dokumentalnych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Esensja ogląda: Czerwiec 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Kamil Witek
Dobry i Niebrzydki: Pancerz bez ducha
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski
100 najlepszych filmów XXI wieku. Trzecia setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
50 najlepszych polskich filmów wszech czasów
— Esensja
50 najlepszych polskich powieści fantastycznych
— Esensja
50 najlepszych filmów o miłości
— Esensja
50 płyt na 50-lecie polskiego rocka
— Esensja
100 najlepszych filmów grozy wszech czasów
— Esensja
10 najlepszych polskich zbiorów opowiadań fantastycznych
— Jakub Gałka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski
Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Ultimate Goth
— Miłosz Cybowski
Rewolucja jest jak rower
— Marcin Knyszyński
Piękna-chan i Bestia-kun
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
O rudym to lisie piosenka…
— Paweł Ciołkiewicz
Niedoczarowana
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zaufaj indonezyjskiej smoczycy
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o książkach: Ciekawostka dla fanów
— Marcin Osuch
Jak to jest zjeść dwa razy tę samą papugę…
— Sebastian Chosiński
Zmarł Leonard Pietraszak
— Esensja
Do kina marsz: Marzec 2020
— Esensja
Do kina marsz: Luty 2020
— Esensja
50 najlepszych filmów 2019 roku
— Esensja
Do kina marsz: Styczeń 2020
— Esensja
Do kina marsz: Grudzień 2019
— Esensja
Do kina marsz: Listopad 2019
— Esensja
Do kina marsz: Październik 2019
— Esensja
Do kina marsz: Wrzesień 2019
— Esensja
Do kina marsz: Sierpień 2019
— Esensja
Tak czy inaczej - dobra robota.
Fajna ściągawa z listą ciekawych baj do obejrzenia :)