Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 2

Esensja.pl
Esensja.pl
W pierwszym odcinku naszego wakacyjnego cyklu zajmowaliśmy się kultowymi produkcjami George’a A. Romera. Jego pierwsza trylogia o żywych trupach doczekała się licznych remake’ów, którym dziś się przyjrzymy. Co najmniej kilka z nich zasługuje bowiem na szczególną uwagę.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 2

W pierwszym odcinku naszego wakacyjnego cyklu zajmowaliśmy się kultowymi produkcjami George’a A. Romera. Jego pierwsza trylogia o żywych trupach doczekała się licznych remake’ów, którym dziś się przyjrzymy. Co najmniej kilka z nich zasługuje bowiem na szczególną uwagę.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Noc żywych trupów” z 1968 roku zdobyła taką popularność, że dziś w jej przypadku można mówić, iż to prawdziwe popkulturowe zjawisko. Fani roztrząsają znaczenie każdej sceny, a także sami kręcą jej mniej lub bardziej nieudolne wersje. Film został już przekształcony w sztukę teatralną, a nawet musical. Niemniej pierwszą osobą, która podjęła się konsekwentnego odświeżenia klasyka był Tom Savini, twórca makabrycznych efektów specjalnych ze „Świtu…” i „Dnia żywych trupów”. Choć jego produkcja wiernie trzyma się pierwowzoru, została naznaczona piętnem indywidualności. I nie chodzi tylko o lepszą charakteryzację zombiaków, czy fakt, iż mamy do czynienia z filmem kolorowym. Tu Barbara nie jest eteryczną, przerażoną blondynką, a kobietą, która, wraz z Benem (Tony Todd tuż przed przełomową dla niego rolą w „Candyman”), skutecznie stawiają czoła hordom nieumarłych. Tom Savini w większym stopniu postawił na dynamiczną akcję i zmienił nieco zakończenie. To, co Romero subtelnie zaznaczył w swoim dziele, jego następca znacznie uwypuklił, dając do zrozumienia, że ludzie, to bestie wcale nie lepsze od żywych trupów. A może i gorsze, bo zombie mordują instynktownie, a żywi robią to jedynie dla zabawy. Niemniej, pomimo tych zmian, produkcję z 1990 roku wciąż się świetnie ogląda i pozostaje ona jednym z najlepszych remake’ów horrorów w historii.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
To, co rewelacyjnie wypaliło u Saviniego, totalnie poległo w przypadku przedziwnego remake’u „Nocy żywych trupów” w reżyserii Jeffa Broadstreeta. Nic dziwnego, albowiem patrząc na jego pozostałe dokonania, nie można powiedzieć, by był mistrzem kamery. Tym razem fabułę rozbudowano o postać szalonego właściciela domu pogrzebowego (rewelacyjny, jak zwykle Sid Haig), zasugerowano skąd wzięła się epidemia zombie i nie ograniczono się do jednego miejsca akcji. I może nawet by to się dało oglądać, gdyby całość nie została podana w irytująco półamatorski sposób. Tym bardziej dziwacznym pomysłem było to, by film ów wydać w wersji 3D. Ja wiem, że wówczas taka była moda, ale na ogół dotyczyła produkcji kinowych, a i to nie zawsze się sprawdzało. Pozycja dla opornych.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jeśli o „Nocy żywych trupów 3D” wspomniałem, jako produkcji półamatorskiej, to w przypadku „Night of the Living Dead: Ressurection” można tylko mówić o czymś filmopodobnym. Do tego, poza żywymi trupami w tle, nie mającym nic wspólnego z sagą Romera. Owszem, nawet przez moment pokazuje się czarnoskóry Ben, ale ten po chwili zostaje przypadkowo zamordowany, zaś bohaterami niewydarzonej akcji jest rodzina uwięziona w swojej willi, gdzieś w środkowej Walii. Pod względem jakości wykonania, scenariusza i gry aktorskiej, mamy do czynienia z porażką, z której nie da się nawet pośmiać. Uwaga, nie oglądać!
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
I kolejna pozycja dla prawdziwych twardzieli, z tym, że wcale nie chodzi mi o ekstremalne doznanie grozy. Co najwyżej zgrozy. I zażenowania. Komuś przyszło do głowy aby popełnić animację komputerową o ataku żywych trupów na miasto. Jak łatwo się domyślić, niewiele ma to wspólnego z filmem Romera. Pod względem jakości natomiast otrzymujemy grafikę rodem z gier komputerowych z początku wieku. Ze wszystkich omawianych tu pozycji uległem tylko tej i poddałem się walkowerem, nie dając rady obejrzeć więcej niż piętnastu minut.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Przechodzimy do remake’u drugiej części klasycznej trylogii Romera. I trafiamy na niekwestionowanego lidera w kwestii wznawiania klasyki. Reżyser Zack Snyder poszedł drogą twórców „28 dni później” i postawił na neozombie, czyli takich, które potrafią biegać, skakać i są zręczniejsze, niż te klasyczne. Z oryginalnego scenariusza pozostawił jedynie miejsce akcji, czyli supermarket, w którym zabarykadowali się ocaleni ludzie. Reszta to już własna inwencja. Tempo akcji jest znacznie podkręcone, ofiar więcej, zaś zombie bardziej malownicze. Nie oznacza to, że mniej obrzydliwe. W kwestii przekraczania dobrego smaku Snyder poszedł nawet dalej, niż Romero, prezentując nam noworodka zombie. Oczywiście w efekcie ucierpiała warstwa filozoficzna filmu. To typowe kino rozrywkowe, bez próby zaprezentowania w krzywym zwierciadle konsumpcyjnego społeczeństwa. Niemniej bardzo udane. Obok „Watchmen” to zdecydowanie najlepszy film reżysera, który ostatnio utknął na twórczej mieliźnie.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Ktoś zachęcony sukcesem remake’u „Świtu żywych trupów”, uznał, że w podobnym tonie należy zrobić także nową wersję „Dnia żywych trupów”, tylko bardziej. Zatrudniono więc reżysera, który niegdyś udanie odświeżył serię o mordercy Michaelu Myersie, kręcąc „Halloween – 20 lat później” i postawiono na sprawdzonego aktora, czyli Vinga Rhamesa (który świetnie zagrał w „Świcie…”). Do tego dorzucono jeszcze bardziej nakręcone żywe trupy. Jeśli więc u Snydera mieliśmy do czynienia z turbo-zombie, to teraz są mega-hiper-turbo-power-zombie. Nie tylko biegają jak oszalałe, ale także łażą po ścianach i sufitach, tak, że bliżej im do obcych z filmu Jamesa Camerona, niż z dostojnych umarlaków Romera. Swobodnie potraktowano także pierwowzór pod względem scenariusza. Gdyby nie tytuł, można by pomyśleć, że mamy do czynienia z całkiem niezwiązaną produkcją. W ostatecznym rozrachunku dostaliśmy szmirę w sam raz do puszczenia w ramach nocnego seansu na TV4.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nieco bardziej udanym jest remake „Dnia żywych trupów” z 2018 roku. Fabularnie bliżej mu oryginałowi. Mamy żołnierzy uwięzionych w bunkrze i próbę stworzenia leku na plagę zombie, co prowadzi do wykształcenia inteligentnego nieumarłego osobnika. Mogło być więc dobrze, ale jest tak sobie. Inteligentny zombie wygląda niczym pomarszczony Jocker i generalnie przeszedł szkolenie, niczym bohaterowie pamiętnego akcyjniaka „Uniwersalny żołnierz”. Radzi sobie bowiem z wojskowymi perfekcyjnie. Widać, że twórcy mieli ambicję nakręcenia dzieła z przesłaniem, niczym mistrz Romero, ale zabrakło im umiejętności i w efekcie wyszedł im przekombinowany, sztuczny średniak. I to z niższej półki.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Zestawienie zamykamy przedziwnym obrazem, który stanowi nieoficjalną kontynuację „Nocy żywych trupów”. Dowiadujemy się z niego, co spowodowało inwazję zombie i w jaki sposób rozprzestrzeniła się na cały świat. Choć mamy do czynienia z produkcją zrobioną za psie pieniądze, wyjątkowo dobrze się ją ogląda. Przede wszystkim to zasługa ciekawie zarysowanych, pierwszoplanowych postaci, którymi są pacjenci ze szpitala psychiatrycznego. Do tego po przydługim wstępie, otrzymujemy całkiem sporo efektownego gore. I tylko zastanawia, czemu wirus zombie przenosi się, niczym świetlista kula, jak w filmach o spotkaniach z obcymi. Ot, taka licentia poetica.
koniec
9 lipca 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie przegap: Maj 2023
Esensja

31 V 2023

Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?

więcej »

Woke Jigsaw, czyli jak „Piła” zmieniła oblicze gatunku
Zuzanna Drzewińska-Wittner

31 V 2023

Jako że niezmiennie obserwuję z zainteresowaniem wszystko, co dzieje się w świecie kultury, a zwłaszcza filmu, nie mogłam nie zauważyć postępującego trendu, który polega na oskarżaniu filmów i seriali o to, że są coraz bardziej woke (tzn. świadome nierówności społecznych i nakierowane na próby ich niwelowania poprzez odpowiedni przekaz kulturowy).

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Zbrodnia i kara na afrykańskim niebie
Sebastian Chosiński

30 V 2023

Joe Alex to legenda polskiego kryminału, choć akurat akcja wydawanych pod tym pseudonimem powieści Macieja Słomczyńskiego nie rozgrywa się nad Wisłą. Nie stało to jednak wcale na przeszkodzie w przenoszeniu ich na scenę Teatru Sensacji, w czym przodował głównie Józef Słotwiński. To on był autorem dwóch wersji „Samolotu do Londynu” – spektaklu, który w wersji książkowej nosił tytuł „Piekło jest we mnie”.

więcej »

Polecamy

Indianie też nie mieli się czego wstydzić

Z filmu wyjęte:

Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz

Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz

Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz

Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz

Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz

Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz

Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz

Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz

Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz

Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Tu potrzebne są rozwiązania systemowe
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Nie tak ładnie pachniesz
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Grudzień 2016 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Marcin Osuch

Dobro kontra… dobro
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Kwiecień 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Lipiec 2013 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Czerwiec 2013 (3)
— Jarosław Loretz, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Superman na dzisiejszą porę roku
— Jakub Gałka

Alicja w Krainie Koszmarów
— Mateusz Kowalski

Tegoż autora

Legendy i ich legendy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dekada TM-Semic: Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Kwiecień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.