
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
(1985, reż. Dan O’Bannon)
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4Do tej pory mówiliśmy o filmach traktujących zombie śmiertelnie poważnie. Tymczasem jest on świetną pożywką dla przebojowych parodii. Tematem dzisiejszego odcinka zatem będzie: dziesięć najlepszych komedii o żywych trupach.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiWakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4Do tej pory mówiliśmy o filmach traktujących zombie śmiertelnie poważnie. Tymczasem jest on świetną pożywką dla przebojowych parodii. Tematem dzisiejszego odcinka zatem będzie: dziesięć najlepszych komedii o żywych trupach. Jedną z pierwszych i zarazem najlepszych, komedii poświęconych zombie jest kultowy dla stałych bywalców wypożyczalni kaset wideo „Powrót żywych trupów”. Dla wielu (w tym dla niżej podpisanego) był to pierwszy kontakt z nieumarłymi. Choć za młodu, kiedy oglądałem ten film, wydawał mi się przerażający, tak po prawdzie, pomimo wielu makabrycznych scen i całkiem niezłej charakteryzacji zombiaków, należy go traktować, jako parodię. Bo czy można wziąć na serio rozkładającego się, chodzącego denata, który atakuje żywych, mamrocząc „móżdżek"? To właśnie nim żywiły się stwory w filmie. Co ciekawe „Powrót…” wprost nawiązywał do „Nocy żywych trupów” George’a Romera. Podobno ci, którzy oglądali tamten klasyczny film sami zamienili się w zombie. Po ich schwytaniu, zostali zakonserwowani w beczkach i ukryci przez wojsko w jednej z kostnic. Niestety szybko o nich zapomniano. W wyniku nagłego rozszczelnienia się jednej w nich, nastąpiła seria zdarzeń, która doprowadziła do tego, iż toksyczna chmura zamieniła się w opad deszczu, który spadł na pobliski cmentarz, powodując, że zmarli zaczęli powstawać z grobów. Pomieszanie wątków komediowych z autentycznie przerażającymi zapewnia seans jedyny w swoim rodzaju. Warto dodać, że poza klasycznymi zombiakami, w filmie znalazła się również słynna scena striptizu na nagrobku, za który odpowiada królowa krzyku Linnea Quigley. Film doczekał się czterech kontynuacji, z czego tylko druga utrzymała prześmiewczy klimat (jest nawet zombie-Michael Jackson), pozostałe to już rasowe horrory. Na szczególną uwagę zasługuje część trzecia w reżyserii Briana Yuzny, przeznaczona głównie dla tych, którzy nie boją się ekranowej makabry. Radziłbym jednak unikać odcinków cztery i pięć. Jeden z najkrwawszych filmów w historii i jednocześnie jedna z najzabawniejszych czarnych komedii (w kategorii zombie to mój absolutny faworyt) w reżyserii Petera Jacksona (tak, tego od „Władcy Pierścieni”). Film zrobiony za niewielkie pieniądze, ale ogląda się go lepiej, niż niejedną superprodukcję. Widać, że został stworzony przez ludzi z talentem i zapałem. Zachwyca nie tylko pracą kamery i makabrycznymi efektami, ale także aktorstwem. Jest to opowieść o nieśmiałym Lionelu, którego życie uprzykrza apodyktyczna matka. Okazuje się, że i tak nie było tak źle, bo prawdziwe problemy zaczynają się w momencie, kiedy ta została w zoo ugryziona przez małposzczura, którego jad zamienia ludzi w zombie. „Martwica mózgu” swego czasu była przebojem konwentów fantasy, ale do dziś nic nie straciła ze swojej przebojowości i wciąż stanowi perełkę w kategorii campowych filmów w czasie seansu których należy podstawiać miskę pod telewizor, by krew lejąca się z ekranu nie zabrudziła dywanu. Rok 1992 był znakomity dla miłośników makabrycznego kina. Otrzymaliśmy wtedy nie tylko „Martwicę mózgu”, ale także „Armię ciemności” Sama Raimiego, czyli trzecią część „Martwego zła”. Jest ona jeszcze zabawniejsza od swojego poprzednika, zaś wcielający się w głównego bohatera Bruce Campbell wspiął się na wyżyny swoich komediowych talentów. Ash po stoczeniu boju z siłami zła, powstałymi w wyniku nierozsądnego odczytania fragmentu „Necronomiconu”, zostaje przeniesiony w przeszłość. Trafia na średniowieczny dwór lorda Arthura, gdzie zostaje obwołany zbawcą, mającym ocalić ludzkość przed atakami tytułowej armii ciemności. Ponieważ mężczyzna ma talent do pakowania się w kłopoty, zamiast zniszczyć zło w zarodku, sprawia, że to tylko zyskuje na sile. Film zapewnia porcję wyśmienitej rozrywki o campowym zabarwieniu. Jest może nieco mniej makabryczny od poprzednich odcinków, ale za to bardziej efektowny. Atak szkieletów na zamek Arthura to majstersztyk w gatunku zaprezentowania epickiego starcia za jak najmniejsze pieniądze. Tym, czym dla tradycyjnych filmów o żywych trupach było „28 dni później”, tym, dla czarnych komedii o zombie jest „Wysyp żywych trupów”. A więc powiewem świeżości i bezpretensjonalną zabawą konwencją. Oczywiście nie byłoby tego, gdyby nie sprawna reżyseria Edgara Wrighta i wyśmienity aktorski duet Simona Pegga oraz Nicka Frosta. Panowie nakręcili film, który z jednej strony powoduje ból przepony od śmiechu, a z drugiej celnie punktuje przywary społeczeństwa konsumpcyjnego. Opowiada o dwóch kumplach, którzy muszą stawić czoła hordzie nieumarłych, a także odnaleźć ukochaną jednego z nich. „Wysyp żywych trupów”, wraz z „Hot Fuzz – Ostre psy” i „To już jest koniec”, stanowią swoistą trylogię, która w krzywym zwierciadle ukazuje brytyjską prowincję z iście angielskim poczuciem humoru. „Fido” to jeden z najoryginalniejszych filmów o zombie. Zarówno pod względem pomysłu, jak i estetyki, która nawiązuje do przaśnych lat 50. w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chodzi o koncepcję, to jest ona równie absurdalna, co prosta. Ludzkość, za pomocą magnetycznych uprzęży, udomowiła zombie, które stały się pupilkami mieszkańców przedmieść. Można je wyprowadzać na spacer, zostawiać im pod opieką dzieci, czy zlecać zadania domowe. Jak łatwo się domyślić, sielanka trwa, dopóki któraś z uprzęży się nie zepsuje. Może nie jest to produkcja obfitująca w akcję, ale wyjątkowo barwna i przez liczne, popkulturowe odwołania, niesamowicie zabawna. ![]()
Wyszukaj / Kup Grindhouse vol. 2: Planet Terror (2006, reż. Robert Rodriguez) Nie oszukujmy się, tak na prawdę projekt „Grindhouse”, lśni dzięki filmowi „Death Proof” Quentina Tarantino. Niemniej „Planet Terror” Roberta Rodrigueza też ma kilka mocnych elementów. Przede wszystkim zachwyca konsekwencją zamierzonej tandety i daje poczuć klimat starego kina klasy C. Świetną rolę odgrywa Rose McGowan, jako kobieta z karabinem zamiast nogi. Wreszcie znajdziemy tu również mnóstwo akcji i niesmacznych ujęć. I tylko drażni ten moment, kiedy niby doszło do zerwania się taśmy i przeskoku fabularnego. Lepiej to wyglądało w „Desperado”, gdzie finałowa akcja kończy się, zanim na dobre się zacznie. Komedia o inwazji zombie dla wyalienowanych nastolatków, dla których komputer jest jedynym przyjacielem. Poznajcie Columbusa, który przeżył dzięki wymyślonym przez siebie zasadom i ze względu na to, że od zawsze był nieśmiałym samotnikiem. Na swojej drodze spotyka szalonego Tallahassee (rewelacyjny, jak zwykle, Woody Harrelson) i choć absolutnie nie pasują do siebie charakterami, zaczynają tworzyć całkiem zgrany duet. Największą zaletą filmu jest ciągły komentarz Columbusa do bieżących wydarzeń. Do tego dochodzi nieustanna akcja i spora porcja luzu. Niestety zabrakło go kontynuacji filmu z zeszłego roku, która ma kilka dłużyzn. Co zaś się tyczy pierwszej części, to i tak całość skradł epizodyczny występ Billa Murray’a, który po prostu zagrał sam siebie. Nie tylko Anglicy i Amerykanie potrafią śmiać się z żywych trupów. Jak się okazuje, całkiem nieźle wychodzi to również Norwegom. Co ciekawe do wątku nieumarłych dołączyli nutę kina nazixploation, oferując nam hitlerowców-zombie. Zgodnie z legendą w czasie II Wojny Światowej oddział niemiecki, po okradzeniu i wymordowaniu Żydów z pewnego miasteczka, ruszył w góry. Tam ślad po nich zaginął. Przenosimy się do naszych czasów i grupki młodych ludzi, którzy wybrali się na zimową eskapadę w tamte rejony. Przypadkiem odnajdują skrzynkę ze zrabowanym złotem. Zabierając ją, budzą do życia szwadron nieumarłych, pod wodzą malowniczego pułkownika Herzoga. Wszystko zostało podane w dosadny, krwawy sposób, ale jednocześnie z takim przerysowaniem, że nie sposób powstrzymać się od śmiechu. Najmniej znana pozycja w niniejszym zestawieniu, a niesłusznie. Ta hiszpańsko-kubańska produkcja to brawurowa, niepoprawna politycznie komedia, która z jednej strony ukazuje Kubę, jako biedne państwo totalitarne, z którego każdy mieszkaniec chce uciec, a jednocześnie szydzi z amerykańskiego kapitalizmu i gloryfikuje wolność Kubańczyków. Tytułowy Juan to miejscowy cwaniak. Kombinuje na lewo i prawo, by przeżyć i się nie narobić. Kiedy Hawana zostaje opanowana przez plagę żywych trupów, wpada na pomysł, by wraz z kumplami zająć się ich usuwaniem na zlecenie. To jednak tylko jeden z kilku wątków, pojawiających się w tym filmie, który na swój przewrotny sposób, gloryfikującym wolność i życie. Pod enigmatycznym tytułem „Łowcy zombie” kryje się bardzo lekka, zabawna i krwawa produkcja o młodych skautach, którzy jako jedyni mogą przeciwstawić się apokalipsie zombie. Jak łatwo się domyślić, najwięcej dowcipów związanych jest z tym, że praworządni kolekcjonerzy odznak sprawnościowych muszą wykazać się w terenie. Ale to nie jedyny temat żartów. W końcu muszą współpracować z kelnerką z baru ze striptizem, a kwestią najwyższej rangi będzie ocalenie imprezowiczów tajnej balangi, na którą skauci oczywiście nie zostali zaproszeni. Młodzieżowe kino dla lubujących się w makabrze i niestroniący od niewyszukanego humoru. Do tego zaskakująco dobrze zrealizowane. ![]() 22 lipca 2020 |
Witold Pyrkosz nadawał się do roli nieuczciwego kasjera bankowego Zenona Kruka idealnie! Gra bohatera, który nie rzuca się w oczy, więc tym samym nie wzbudza żadnych podejrzeń. A przynajmniej tak mu się wydaje. Jego wewnętrzny spokój pewnego dnia pryska jednak jak bańka mydlana… Historię wymyśloną przez Feliksa Falka wyreżyserował inny mistrz – Ryszard Bugajski. A jej tytuł brzmi tak niewinnie: „Kiedy się ze mną podzielisz?”
więcej »Drogi potencjalny twórco, pamiętaj, żeby na filmowy plan nie zapraszać zbyt krzepkich aktorów. W końcu scenografia przyda się jeszcze w kontynuacjach, a budżet rzadko kiedy jest z gumy.
więcej »Wyreżyserowana przez Ireneusza Kanickiego „Toccata” autorstwa Macieja Z.(enona) Bordowicza to jeden z najbardziej tajemniczych spektakli Teatru Sensacji „Kobra”. Dość powiedzieć, że po ponad półwieczu od jego powstania wciąż nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy do jej emisji we wrześniu 1971 roku rzeczywiście doszło. Cieniem na przedstawieniu kładą się również późniejsze tragiczne losy reżysera i jego nie do końca wyjaśniona śmierć.
więcej »Dekoracje waść niszczysz!
— Jarosław Loretz
Ten człowiek jeszcze oddycha!
— Jarosław Loretz
Dama przed podróżą
— Jarosław Loretz
Dama w podróży
— Jarosław Loretz
Wymarzony kochanek
— Jarosław Loretz
Spaleni słońcem
— Jarosław Loretz
Dymek w lesie
— Jarosław Loretz
Beczka bezpieczeństwa
— Jarosław Loretz
Pomsta na ufokach
— Jarosław Loretz
Zupa jednak wyszła za słona
— Jarosław Loretz
50 najlepszych filmów o żywych trupach według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
15 najlepszych horrorów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
Zombie prawie na wesoło
— Jarosław Loretz
100 najlepszych komedii wszech czasów
— Esensja
Budzi się zło. Martwe zło
— Jarosław Loretz, Joanna Pienio
30 najlepszych filmów fantasy wszech czasów
— Esensja
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (11)
— Jakub Gałka
„Avatar” najlepszym filmem IV kwartału w polskich kinach według Stopklatki i Esensji
— Esensja
A zombie runą, runą, runą, i pogrzebią stary świat
— Jarosław Loretz
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 9
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 8
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 7
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 6
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 5
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 3
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 2
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 1
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Krótko o filmach: Porozmawiajmy z innym mną
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Indianiątko Jonesiątko
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski
Kto ty jesteś? Symbiont mały!
— Sebastian Chosiński
Krótko o filmach: Białe oczka i uśmiechnięta paszcza
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja ogląda: Grudzień 2017 (1)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk
Esensja ogląda: Lipiec 2017
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Mistrz kierownicy ucieka
— Kamil Witek
Esensja ogląda: Grudzień 2016 (2)
— Jarosław Loretz
Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk
Dekada TM-Semic: Narodziny nowego Supermana
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Baśń z truchłem wielkiego kraba w tle
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pink Floyd w XXI wieku: Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wyrzutki spod miasta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Marzec 2023
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
Komiksowe Top 10: Luty 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Opowieści z dwóch stron barykady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Dekada TM-Semic: Czy tańczyłeś już z diabłem w bladym świetle księżyca?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Russkij wojennyj korabl, idi na #Σ%j
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pink Floyd w XXI wieku: Opowieść muzyka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski