
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 5Ponieważ temat poprzedniego odcinka „Wakacyjnego Leksykonu…” nie został jeszcze należycie wyczerpany, zapraszam na uzupełniające zestawienie najlepszych czarnych komedii o żywych trupach.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiWakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 5Ponieważ temat poprzedniego odcinka „Wakacyjnego Leksykonu…” nie został jeszcze należycie wyczerpany, zapraszam na uzupełniające zestawienie najlepszych czarnych komedii o żywych trupach. Niskobudżetowa komedia o grupie znajomych, którzy zatrzymują się na noc w hotelu „Bed and Breakfast”. Szybko okazuje się, że przypadkowo weszli w pułapkę, ponieważ miasteczko opanowała plaga zombie. Film niby nie oferuje nic niezwykłego, a początek wręcz nie zachęca do oglądania, a jednak z upływem czasu się rozkręca. I nie chodzi tylko o akcję, ale również o coraz zabawniejsze gagi. Dodajmy, że całkiem krwawe. Na uwagę zasługuje fakt, że na chwilę na ekranie widzimy samego Davida Carradine’a, który właśnie wtedy wrócił na szczyt dzięki występowi w „Kill Bill” Quentina Tarantino. Niepoprawna politycznie komedia dla facetów o ich frustracjach. Grupa znajomych wybiera się na piknik, by opić rozstanie się jednego z nich z dziewczyną. Przypadkiem trafiają do niewielkiej wioski otoczonej lasem, opanowanej przez zombie. I to szczególnych, albowiem wyłącznie płci pięknej (choć obecnie nadgniłej). „Doghouse” oferuje mnóstwo angielskiego humoru, który nie spodoba się feministkom. Im zatem odradzam seans. Reszta może śmiało sięgać po film, ponieważ obfituje nie tylko w seksistowskie dowcipy, ale także wypełniony jest wartką akcją, a znajdzie się także miejsce dla dreszczyku emocji. Poza tym to zabawa dla geeków, serwując kilka zgrabnych nawiązań do klasyki (zwłaszcza do „Martwego zła”). „New Kids Nitro” to drugi pełnometrażowy film, będący odpryskiem holenderskiego serialu komediowego „New Kids”. Co prawda nie jest tak dobry, jak jego poprzednik, czyli „New Kids Turbo”, ale jednak utrzymuje poziom najbardziej dennego humoru, jaki można sobie wyobrazić. A jednak, wbrew wszystkiemu, historia mieszkańców niewielkiej miejscowości Maaskantje to zgrabna i inteligentna satyra. Jej bohaterami są żerujący na opiece społecznej degeneraci, których jedynymi celami w życiu są żłopanie piwa, słuchanie techno i organizowanie nielegalnych wyścigów samochodowych. Czasem dołączają do tego zadymy z mieszkańcami sąsiedniej miejscowości. Ich życie jednak nagle się komplikuje, kiedy w wyniku upadku meteorytu rozpoczyna się inwazja zombie. Ciekawostką niniejszej produkcji jest to, że gdyby zamiast techno wstawić disco polo, spokojnie można by przenieść jej akcję na polski grunt. Brytyjska czarna komedia, w której nieudolni złodzieje muszą stawić czoła hordzie zombie, a także… bezdusznemu kapitalizmowi. Choć są oni niewątpliwie malowniczą zbieraniną, tak po prawdzie najzabawniejsze momenty trafiają się, kiedy żywe trupy przeprowadzają desant na dom spokojnej starości (wyścig z balkonikiem to mistrzostwo świata). Jak na niezobowiązującą produkcję dla geeków, całość została całkiem nieźle zrobiona. Do tego cechuje ją szybka akcja i pozytywny przekaz. Kolejny absurdalny pomysł, czyli połączenie miłości do piłki nożnej z sympatią do żywych trupów. Na „Meczu zombie” najbardziej będą bawili się fani piłki kopanej, odkrywający nawiązania do kibicowskich zwyczajów. Niemniej przeciętny zjadacz chleba również będzie zadowolony z seansu. Choć tytuł zapowiada więcej, niż otrzymujemy, to finałowy pojedynek żywych z nieumarłymi, rozgrywający się na stadionie, wynagradza chwilowe dłużyzny. Zwraca również uwagę sprawna realizacja filmu. Ponadto to jedna z niewielu produkcji francuskich w naszym „Wakacyjnym Leksykonie”. Produkcja w głównej mierze skierowana do sfrustrowanych nauczycieli, którzy najchętniej wymordowaliby niesłuchających ich uczniów. Będący belframi bohaterowie „Szkolnej zarazy” (równie powszechnie używa się angielskiego tytułu „Cooties”) mają taką możliwość, albowiem dzieci w ich placówce zostają przemienione w zombie. Odradzam seans wszystkim wrażliwym na krzywdę najmłodszych, albowiem większość gagów wiąże się właśnie ze zmianą perspektywy (zombie-dzieciaki nie są powszechnym zjawiskiem w filmach). Warto dodać, że całość została bardzo sprawnie nakręcona, a dodatkowym smaczkiem jest występ w głównej roli Elijaha Wooda, który nie boi się autoironicznych wycieczek (cytat w jego stronę: „zachowujesz się jak hobbit”). Szkoda tylko, że scenarzystom zabrakło inwencji na sensowne domknięcie pomysłu wyjściowego. Niemniej na raz film nadaje się znakomicie. Tytuł tego filmu w zasadzie mówi wszystko. Grupę wczasowiczów, przebywających w domku letniskowym nad jeziorem zaczynają terroryzować bobry-zombie. Uprzedzam, że sam pomysł jest zabawniejszy, niż wykonanie, niemniej film jak najbardziej nadaje się do oglądania. Zwłaszcza jeśli ktoś jest miłośnikiem produkcji klasy C i nie przepada za komputerowymi efektami specjalnymi. Mamy więc nieco golizny, ładne dziewczyny, przystojnych chłopaków i zmartwychwstałe bobry, które trochę wyglądają jak wiewiórki, ale czy ktokolwiek oczekiwał czegoś ambitniejszego? Ten film po prostu trzeba zobaczyć. Jego koncepcja oparta jest na kompletnym szaleństwie: wampiry, wilkołaki i zombie łączą siły by powstrzymać inwazję kosmitów. Podziwiam wyobraźnię twórców. Co ciekawe nie mamy do czynienia z niskobudżetową produkcją Tromy, a filmem z odpowiednim budżetem, sprawną realizacją i niezłą obsadą (w jednej z drugoplanowych ról Vanessa Hudgens). Wszystko to oferuje zabawę na najwyższym (oczywiście w swoim gatunku) poziomie. Do oglądania solo, jak i ze znajomymi przy chipsach i tym… no… herbacie. Nie jest to film o zombie. Te pojawiają się niejako przy okazji. W głównej mierze to laurka i wyznanie miłości dla najcięższych odmian ekstremalnego metalu. Głównymi bohaterami filmu są młodzieńcy, grający w deathmetalowej formacji Śmierćgazm (Deathgasm). Ich zainteresowania są traktowane przez mieszkańców miasteczka jako odstępstwo od normy, więc szybko stają się ofiarami szyderstw i przemocy. Przypadkiem w ich ręce wpada motyw starożytnego utworu, który przywołuje demona. Nieopatrznie go wykonują, sprowadzając na ziemię apokalipsę. Przyznam, że dawno się tak nie bawiłem, jak w czasie tego seansu. Ewidentnie widać, że twórcy znają się na ciężkiej muzie i darzą ją sympatią, co nie znaczy, że nie potrafią się z niej śmiać. Jazda bez trzymanki i jedna z najlepszych czarnych komedii XXI wieku. Przyznam, że podchodziłem do tego filmu sceptycznie. W końcu co może być fajnego w dorzuceniu zombie do słynnego romansu. Tymczasem twórcy, bazujący na książce pod tym samym tytułem, zrobili sobie żarty z całości powieści Jane Austin, parodiując jej styl. Okazuje się bowiem, że najśmieszniejsze nie są pojedynki z nieumarłymi, a przeciwstawienie walecznych kobiet pierdołowatym mężczyznom o wybujałym ego. Do tego podane z przerysowaną, śmiertelną powagą. Te wszystkie, pseudoarchaiczne, wzniosłe dialogi, oraz przeplatanie wątków miłosnych akcją, sprawiają, że „Duma i uprzedzenie i zombie” stało się nad wyraz udanym dziełem. ![]() 30 lipca 2020 |
W drugiej części wyreżyserowanego przez Andrzeja Zakrzewskiego spektaklu „Stirlitz” słynny sowiecki agent, w Polsce znany głównie z powieści „Siedemnaście mgnień wiosny” Juliana Siemionowa, musi nie tylko wysłać łącznika z arcyważną wiadomością z Berlina do Berna w Szwajcarii, ale również uniknąć śmiertelnie groźnej pułapki, jaką zastawia na niego szef Gestapo Heinrich Müller.
więcej »Dzisiaj przedstawiam żarłoczne pluszowe stwory z kosmosu, połykające swoje ofiary w całości, co też zresztą widać na załączonym obrazku.
więcej »Hans Kloss czy Max Otto von Stirlitz – który z nich narodził się wcześniej? Ten pierwszy zadebiutował w spektaklu teatralnym w styczniu 1965 roku, temu drugiemu Julian Siemionow przydał niemiecką tożsamość dopiero w wydanej dwa lata później powieści „Major Wicher”. Na słynne „Siedemnaście mgnień wiosny” trzeba było czekać jeszcze rok. A na dwuczęściowe przedstawienie polskiego Teatru Sensacji „Stirlitz” autorstwa Andrzeja Zakrzewskiego – kolejne cztery.
więcej »Międzygwiezdne fotele w natarciu
— Jarosław Loretz
Peregrynacje wyssane z palca
— Jarosław Loretz
Podróże międzygwiezdne de luxe
— Jarosław Loretz
E.T. wersja hard
— Jarosław Loretz
Ogrodowy nielot
— Jarosław Loretz
Mumii podejście drugie
— Jarosław Loretz
Mumia z gwiazd
— Jarosław Loretz
Pracownik idealny
— Jarosław Loretz
Niech się mury… drzewią?
— Jarosław Loretz
Interpol muzealny
— Jarosław Loretz
50 najlepszych filmów o żywych trupach według czytelników Esensji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 9
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 8
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 7
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 6
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 4
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 3
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 2
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjny leksykon filmów o żywych trupach. Część 1
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
27 WFF: Dzień piąty
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Patrycja Rojek, Zuzanna Witulska
27 WFF: Dzień drugi
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Patrycja Rojek, Zuzanna Witulska
Mam kombajn i nie zawaham się go użyć!
— Jarosław Loretz
Dynie z wyprzedaży
— Jarosław Loretz
Starość im nie grozi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wojna sprzyja przedsiębiorczym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wrzesień 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
Trzeci raz & dobrze…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sekrety przeszłości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Sierpień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Prawo zemsty
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ogniem i młotem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Dobre średniego początki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Siedmiu skacowanych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski