Z filmu wyjęte: W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą IV: RybekJak mawiał klasyk: Pucu pucu, chlastu chlastu, nie mam rączek jedenastu. No chyba że jestem japońskim rybkiem.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą IV: RybekJak mawiał klasyk: Pucu pucu, chlastu chlastu, nie mam rączek jedenastu. No chyba że jestem japońskim rybkiem. Dzisiejszy kadr, rozszerzony o kadr zbliżeniowy, dokładniej pokazujący, o co we wszystkim chodzi, ukazuje nam falochron gdzieś na japońskiej prowincji, zza którego wyłania się… problem. Wizualnie jest to gigantyczne rybsko – albo formalnie ssak, jeśli przyjmiemy, że to waleń – z kobiecymi głowami w miejsce oczu i lasem dłoni w miejsce zębów. Formalnie jednak, a przynajmniej chyba tak chcieli twórcy, jest to Umibōzu – jeden z japońskich yōkai, czyli stworów z tamtejszego folkloru, zwany morskim mnichem lub – bardziej kolokwialnie – morskim łysolem. Wspomniany problem polega na tym, że Umibōzu – nawet jeśli był ogromny – z grubsza powinien mieć ludzką, gładko wygoloną głowę (skąd skojarzenie z mnichem), czarne ciało i nieznany wygląd dolnej połowy. Stwór bowiem przebywa zawsze w morzu, a jego ulubionym i chyba jedynym zajęciem jest topienie statków. A tutaj zgadza się tylko to, że nie widać dołu istoty. Kadr pochodzi z nakręconej w 2017 roku japońskiej antologii „Rokuroku: The Promise of the Witch”, czyli na nasze „Rokuroku: Obietnica wiedźmy”. Film zawiera dziewięć nowelek trochę grozy, trochę fantasy, ściśle opartych na japońskim folklorze i w założeniu chyba mających być przeglądem bardziej oryginalnych yōkai. Jak ściśle opartych – widać po Umibōzu, który z oryginałem ma niewiele wspólnego, bo nie dość, że jego wygląd został w dziwaczny sposób zmodyfikowany, to jeszcze stwór nie topi żadnego statku, a po prostu poddreptuje pod nabrzeże i wchłania pewnego nieszczęśliwca, który zobaczył go przez dziurkę w drewienku. Bo tak w ogóle to stwór jest niewidzialny i nieszkodliwy – znaczy się dla tych, którzy go nie widzą. Co w tym wszystkim najzabawniejsze – właśnie nowelka z Umibōzu jest najjaśniejszą stroną filmu. Bo cała reszta… Osią, na którą zostały nanizane nowelki, są perypetie dwóch przyjaciółek z dzieciństwa, które po latach, już dorosłe, spotykają się na mieście, żeby trochę poplotkować i odbudować znajomość. Pech chciał, że wchodzą do restauracji w pewnym hotelu, w którym trafiają na tytułowego kobiecego upiora z niemożebnie długą szyją (formalnie to nie do końca tytułowego, skoro w folklorze nosi on miano Rokurokubi, a nie Rokuroku). Ta opowieść jest zaś przeplatana niewiążącymi się z nią historyjkami, w których bohaterowie natykają się na różne stwory. Można więc tam zobaczyć takie yōkai, jak: nurikabe (rodzaj żywej, niewidzialnej ściany; kłopot w tym, że w filmie jest to… wielka głowa), karakasa (słynna jednonoga kobieta-parasolka), nekomata (tutaj zwana nekome, prawdopodobnie będąca jedynie wariacją na temat nekomaty, stwora mającego w sobie wiele z kota), hitotsume (coś w rodzaju japońskiego cyklopa), kamaitachi (istota z sierpami zamiast dłoni), Daidarabotchi (tu zwany Daidarą; to też jedynie wariacja na temat giganta górskiego) i wspomniany Umibōzu. Do kompletu została dorzucona Haku Onna, czyli kobieta w pudełku (tutaj w pudełku ma tylko głowę), znana nie tyle z folkloru, ile z popularnej gry towarzyskiej. Z pozoru taka egzotyka powinna być bardzo ciekawym kąskiem, ale spieszę rozczarować. Nowelki są na ogół bezwstydnie krótkie i pozbawione treści, a co jest już w ogóle bez sensu – często nie mają też absolutnie żadnej puenty. Wszystko to idzie więc sobie a muzom i trudno po seansie znaleźć wytłumaczenie, po co w ogóle ekipa podjęła trud nakręcenia całości. Jeśli więc już koniecznie sięgać po film, to wyłącznie dla Umibōzu i nowelki z Daidarą. Reszta niespecjalnie warta jest uwagi… ![]() 30 maja 2022 |
Zdarza się, że horror zahacza o inne, mniej „grzeczne” gatunki. Na szczęście pozory często mylą…
więcej »Niekiedy nowe idee w horrorze są nie tyle niemądre (żeby nie powiedzieć głupie), ile po prostu… dziwne.
więcej »Połączenie pornosa z horrorem? No właśnie nie, nawet jeśli skojarzenia są dość jednoznaczne.
więcej »Kevin Smith. Sprzedawcy 2
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Jay i Cichy Bob kontratakują
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Dogma
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. W pogoni za Amy
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Szczury z supermarketu
— Marcin Knyszyński
Kevin Smith. Sprzedawcy
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Pułapka
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Koniec świata
— Marcin Knyszyński
Richard Kelly. Donnie Darko
— Marcin Knyszyński
Alejandro González Iñárritu. Zjawa
— Marcin Knyszyński
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą VII: Bolid pożądania
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą VI: Basenowy wąpierz
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą V: Świder
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą III
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą II
— Jarosław Loretz
W pogoni za oryginalnością czyli Horror pod ścianą
— Jarosław Loretz
Horror jak się patrzy
— Jarosław Loretz
A skoro już przy wodzie jesteśmy...
— Jarosław Loretz
Ach, cóż za ścisk!
— Jarosław Loretz
Gdy prędkość wylotowa pocisku jest pojęciem pustym
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (4/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (3/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (2/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2021 (1/4)
— Jarosław Loretz
Jak dobrze nam mutantem być
— Jarosław Loretz
Danie w średnim stanie
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (4/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (3/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (2/4)
— Jarosław Loretz
Pożegnania 2020 (1/4)
— Jarosław Loretz