Kino według KingaPiotr Dobry, Tomasz Kujawski, Konrad Wągrowski Przy okazji premiery „Sekretnego okna”, ekranizacji opowiadania Stephena Kinga z Johnnym Deppem w roli głównej, przybliżamy czytelnikom wcześniejsze ekranizacje prozy mistrza horroru. Zobaczcie opisy 15 najbardziej znanych filmów – m.in. „Carrie”, „Lśnienia”, „Misery”, „Skazanych na Shawshank”, czy „Zielonej Mili”.
Piotr Dobry, Tomasz Kujawski, Konrad WągrowskiKino według KingaPrzy okazji premiery „Sekretnego okna”, ekranizacji opowiadania Stephena Kinga z Johnnym Deppem w roli głównej, przybliżamy czytelnikom wcześniejsze ekranizacje prozy mistrza horroru. Zobaczcie opisy 15 najbardziej znanych filmów – m.in. „Carrie”, „Lśnienia”, „Misery”, „Skazanych na Shawshank”, czy „Zielonej Mili”. ![]() Carrie Pierwsza ekranizacja prozy Kinga, film, który uczynił późniejszego króla horroru sławnym. Wziął się za niego twórca ciekawy, choć straszliwie nierówny, reżyser, który jest w stanie wyprodukować zarówno „Nietykalnych”, jak i „Misję na Marsa” – Brian de Palma. „Carrie”, choć nie jakieś arcydzieło, należy to tych bardziej udanych filmów de Palmy. Z opowieści o dojrzewaniu prześladowanej nastolatki, obdarzonej mocą telekinetyczną, reżyser wziął jej rozdarcie między próbą normalnego życia wśród rówieśników, a terrorem fanatycznej religijnie matki i nie tolerujących odmienności kolegów ze szkoły. Sekwencja grozy – masakra na szkolnym balu – jest krótka, wyrazista i efektownie sfilmowana. Niestety, młodzieżowy dramat z ponadnaturalną wstawką kończy się już jak klasyczny horror klasy „B”. Zaletą filmu są udane kreacje Sissy Spacek i Piper Laurie (obydwie nominowane do Oskara). (KW) Carrie (Carrie) USA, 1976 Reż. Brian de Palma Scen. Lawrence D. Cohen Muz. Pino Donaggio Zdj. Mario Tossi Wyst. Sissy Spacek, Piper Laurie, Amy Irving, Nancy Allen ![]() Lśnienie „Lśnienie” Stanleya Kubricka jest doskonałym przykładem tego, że gdy za książkę i film bierze się dwóch mistrzów, mogą z tego powstać dwa doskonałe dzieła. Po warunkiem, że każdy z nich będzie realizował swoją wizję, a nie kopiował z drugiego. Kubrick poczynił dość wyraźne zmiany w stosunku to literackiego pierwowzoru. Zachował główną oś fabuły – trzyosobową rodzinę opiekującą się odciętym od świata hotelem, alkoholizm Jacka Torrance’a i powolne opętanie go przez hotel. Zmianie uległ sposób opowiadania historii. Powieść Kinga niezwykle powoli buduje nastrój, wprowadzenie obejmuje kilkaset stron, powoli charakteryzując trójkę mieszkańców, przybliżając dzieje hotelu i stopniowo wprowadzając element niesamowitości. W filmie nie ma na to miejsca, atmosfera strachu pojawia się dużo szybciej, a i mniej miejsca poświęcone jest wyjaśnianiu przyczyn szaleństwa ogarniającego Jacka – co wcale źle o filmie nie świadczy. Kubrick postawił bowiem na warstwę wizualną, dzięki szeregowi niezwykle intensywnych i wizualnie dopracowanych scen, wspartych niepokojącą muzyką, uzyskał doskonały efekt. Film naprawdę przeraża – nie straszy, ale właśnie wywołuje uczucie przerażenia, ten najlepszy dowód horrorowej sprawności. Do historii kina przeszły sceny uderzającej ściany krwi, dwóch dziewczynek ukazujących się synowi Torrance’a, czytania rękopisu Jacka zapisywanego od tygodni tym samym zdaniem, szaleńczego rozbijania drzwi toporem przez Jacka, czy błądzenia po zaśnieżonym labiryncie. I chyba lepszy pomysł na końcówkę wymyślił Kubrick, rezygnując z kingowskiej eksplozji hotelu… Być może właśnie dlatego film Kingowi się nie spodobał, co zaowocowało kilkanaście lat później nową, namaszczoną przez króla horroru, telewizyjną wersją. Co ciekawe, „Lśnienie” nie zachwyciło również krytyków. Film został pominięty przez ważniejsze nagrody, otrzymał zaś dwie nominacje do Złotych Malin – za drugoplanową rolę Shelley Duvall (niesłusznie) i za …reżyserię Kubricka (tym bardziej niesłusznie). Taki już los oryginalnych, odbiegających od utartych schematów obrazów. Swą renomę uzyskał z czasem, dziś już bez wątpliwości przynależąc do klasyki gatunku. (KW) Lśnienie (The Shining) USA, 1980 Scen. i reż. Stanley Kubrick Muz. Wendy Carlos, Rachel Elkind Zdj. John Alcott Wyst. Jack Nicholson, Shelley Duvall, Danny Lloyd, Scatman Crothers ![]() Martwa strefa Gdy za adaptację książki Kinga bierze się twórca tak oryginalny jak David Cronenberg, należałoby się spodziewać, iż zaprezentuje własną, oderwaną nieco od pierwowzoru wizję. Cronenberg jednak odtworzył powieść bardzo wiernie, bez typowych dla siebie zwrotów akcji, niespodzianek i niedomówień. W efekcie film podzielił widzów – zwolennicy klasycznego Cronenberga nie byli zachwyceni, tymczasem antagoniści uznali „Martwą strefę” za jego najlepsze dokonanie. Prawda leży gdzieś pośrodku, Cronenberg po prostu zrobił przyzwoity film z przyzwoitej książki. Obie wersje – i literacka, i filmowa – zawierają w sobie moralitet ukryty pod płaszczykiem thrillera o nauczycielu, który posiadł dar przepowiadania przyszłości. Najistotniejszą kwestią pozostaje, jak on sobie z tym uciążliwym darem poradzi i do jakich celów go wykorzysta. „Martwa strefa” plasuje się w okolicach tych lepszych ekranizacji „guru horroru” (o co nietrudno), ale na pewno nie jest szczytowym osiągnięciem Cronenberga (tudzież Kinga) i na dobrą sprawę najwięcej zawdzięcza doskonałemu Christopherowi Walkenowi w roli głównej. Rolę tę parodiował zresztą Walken wielokrotnie, choćby w „Na żywo” czy ostatnio we „Witajcie w dżungli”. I jeszcze jeden niebanalny smaczek dla fanów – Walken-nauczyciel czyta w „Martwej strefie” swoim uczniom „Jeźdźca bez głowy”, w którą to postać sam się 16 lat później, u Tima Burtona, wcielił. (PK) Martwa strefa (The Dead Zone) USA, 1983 Reż. David Cronenberg Scen. Jeffrey Boam Muz. Michael Kamen Zdj. Mark Irwin Wyst. Christopher Walken, Brooke Adams, Herbert Lom, Martin Sheen, Tom Skerritt ![]() Christine King w książce z właściwą sobie wirtuozerią nakreślił psychologiczny portret zagubionego nastolatka, nie rozumianego przez rodziców i otoczenie. Pierwsza miłość, wystawiona na ciężką próbę przyjaźń, przesadna fascynacja motoryzacją, prowadząca w efekcie do tragedii. Mógłby powstać z tego znakomity dramat (a nawet satyra, komediodramat) obyczajowy, ale Carpenter wykroił z powieści niemal same elementy grozy, spłycając całość do wymiaru taniego przerażacza o zakompleksionym kujonie, zakochanym ze wzajemnością w pięknej limuzynie Plymouth rocznik 1958. Zazdrosne auto z czasem zamienia się w rzeźnika, a kujon w macho. Tyle przekazu. Żeby to jeszcze chociaż straszne było. Ale nie – w tym nieudolnie skręconym produkcyjniaku jedynym koszmarem jest aktorstwo Keitha Gordona (co ciekawe, sam Carpenter przyznał po czasie, że był to wielki błąd obsadowy; zaś Gordon wyciągnął wnioski i przestawił się na reżyserię). (PK) Christine (Christine) USA, 1983 Reż. John Carpenter Scen. Bill Phillips Muz. John Carpenter, Alan Howarth Zdj. Donald M. Morgan Wyst. Keith Gordon, John Stockwell, Alexandra Paul, Robert Prosky, Harry Dean Stanton ![]() Dzieci kukurydzy Dość słabe opowiadanie z tomu „Nocna zmiana” wziął na warsztat debiutujący Fritz Kiersch i zrobił z niego… jeszcze gorszy film. Historyjka o buntujących się dzieciakach czczących kukurydzianego bożka nie należy do szczególnie wyszukanych, ale o ile merytorycznie King się tym razem nie popisał, zawsze nam pozostaje do podziwiania świetny styl Mistrza i „Dzieci kukurydzy” czyta się w sumie fajnie, szczególnie, że liczą sobie tylko 32 strony. Tymczasem Kiersch popełnia błąd już po początkowych napisach – zdradza nam całą tajemnicę popapranych bachorów i dalej jest już tylko bezmyślna sieczka, kończąca się w dodatku, w odróżnieniu od opowiadania, beznadziejnie pomyślanym happy endem. Co by jednak o pierwszej części złego nie pisać, i tak, dzięki naprawdę przerażającej muzyce i zupełnie poprawnej Lindzie Hamilton, pozostaje najlepszym filmem (sześć sequeli, z których każdy bardziej żenujący od poprzednika!) niekończącej się serii. (PK) Dzieci kukurydzy (Children of the Corn) USA, 1984 Reż. Fritz Kiersch Scen. George Goldsmith Muz. Jonathan Elias Zdj. Raoul Lomas Wyst. Linda Hamilton, Peter Horton, John Franklin, Courtney Gains, R.G. Armstrong ![]() Smętarz dla zwierzaków Sztandarowy przykład tego, że film sobie nie radzi z twórczością Kinga. Z jednej z najlepszych powieści powstał jeden z najgorszych filmów. Książka umiejętnie wykorzystuje strach czytelnika przed śmiercią – nie tylko swoją, ale i najbliższych osób. Czytając, boimy się już wystarczająco rzeczy naturalnych, by, gdy przyjdzie nadnaturalne, wręcz wpadać w przerażenie. „Smętarz dla zwierzaków” jest też jednym z nielicznych u Kinga przykładów doskonałego zakończenia, wnoszącego książkę na jeszcze wyższy poziom. Wszystkie wątki biegną spójnie do ostatecznej kulminacji, opisanej w niedługim epilogu, w którym to Nieznane uderza wreszcie z całą siłą, a King zrezygnował z tak niewłaściwego dla horrorów happy endu. Film jest dokładnym zaprzeczeniem tego, co zadecydowało o powodzeniu książki. Przede wszystkim rezygnuje z niedomówień na rzecz dosłowności. Już od samego początku pojawiają się liczne krwawe sceny (często nieobecne w książce), które nie tylko nie tworzą nastroju, ale skutecznie go niweczą. Końcowa konfrontacja jest rozciągnięta ponad miarę, wzbudza znużenia, a nie strach, na domiar złego zakończona niesłychanie sztampowo i pretensjonalnie. Co ciekawe, scenariusz do tego nieudanego filmu pisał sam King, ale winę należy jednak zwalić na reżyserkę, Mary Lambert, której wcześniejsze doświadczenia tyczyły jedynie teledysków Madonny. W ten sposób z doskonałej powieści, powstał do bólu przeciętny horror klasy „B”. Szkoda. (KW) Smętarz dla zwierzaków (Pet Sematary) USA, 1989 Reż. Mary Lambert Scen. Stephen King Muz. Eliot Goldenthal Zdj. Peter Stein Wyst. Dale Midkiff, Fred Gwynne, Denise Crosby,Brad Greenquist ![]() Misery Rob Reiner i Stephen King zetknęli się po raz pierwszy przy ekranizacji „Stand by Me” („Stań przy mnie”), krótkiej noweli ze zbioru „Skazani na Shawshank”. Reżyser doskonale zrozumiał, na czym polega siła powieści autora, i znalazł klucz jak oddać ich klimat na ekranie. Powstał bardzo udany film obyczajowy traktujący o chłopięcej przyjaźni i wkroczeniu w dorosłość Konsekwencją udanej współpracy było założenie przez Reinera wytwórni filmowej Castle Rock (wymyślone miasteczko, miejsce akcji kilkunastu powieści i opowiadań Kinga), która po dziś dzień zajmuje się adaptacjami utworów autora. Kilka lat później panowie ponownie spotkali się na planie i znów powstała jedna z najlepszych ekranizacji. Chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że sukces „Misery” opiera się w głównej mierze na genialnej, nagrodzonej Oscarem roli Kathy Bates. Wcielając się w rolę szalonej pielęgniarki, w której ręce wpada ulubiony przez nią pisarz, dała popisowy koncert gry aktorskiej i wraz z Jamesem Caanem dźwiga cały film. „Misery” jest książką, w której King szydzi lekko ze swoich fanów, czego z oczywistych powodów nie dało się przenieść na ekran. Lepiej też udało mu się oddać postępującą paranoję pielęgniarki i rozwój stosunków pomiędzy parą głównych bohaterów. Filmie łagodzi niektóre sceny i ogólnie oddziałuje słabiej na odbiorcę niż powieść, ale Rainerowi i tak należy się uznanie, że z powodzeniem zdołał przetłumaczyć Kinga na język filmu. Jedna z pozycji obowiązkowych. (TK) Misery (Misery) USA, 1990 Reż. Rob Reiner Scen. William Goldman Muz. Marc Shaiman Zdj. Barry Sonnenfeld Wyst. Kathy Bates, James Caan, Richard Farnsworth ![]() To! Gruba, kilkusetstronicowa, wielowątkowa powieść Kinga o zachwianej chronologii została zekranizowana jako dwuodcinkowy film telewizyjny. Wallace zrezygnował z przeplatania się wątków współczesnych i z dziecięcej przeszłości bohaterów i podzielił film tak, że pierwszy odcinek opowiada dziecięcą przeszłość i pierwszą konfrontację z Klaunem, a drugi przedstawia powracających do miasteczka już dorosłych bohaterów. Trzeba przyznać, że część pierwsza naprawdę przeraża. Nieźle zrobiona od strony reżyserii i zdjęć, honor należy oddać też Timowi Curry w roli potwornego Klauna. Drugi odcinek tradycyjnie gorszy, z rozczarowującą pointą. Każdy miłośnik filmowej grozy może przerwać seans po scenie, gdy na lustrze pojawiają się złowrogie, krwawe litery „IT”… (KW) To! (It!) USA, 1990 Reż. Tommy Lee Wallace Scen. Lawrence D. Cohen Muz. Richard Bellis Zdj. Richard Leiterman Wyst. Harry Anderson, Dennis Christopher,Richard Masur, Annette O’Toole, Tim Curry |
Oglądając po latach wyreżyserowaną przez legendarnego Józefa Słotwińskiego sztukę Marka Domańskiego „Mord w hurtowni”, można głośno się śmiać. Tyle że powinien to być śmiech przez łzy. Autor w groteskowy sposób przedstawił bowiem problem, z jakim borykaliśmy się w PRL-u i jaki wcale nie zniknął w III RP – to gospodarcze kombinatorstwo i złodziejstwo.
więcej »Oprócz solidnych dekoracji warto mieć na planie filmowym także przygarść sensownych rekwizytów. Choć chyba nie każda ekipa o tym pamięta…
więcej »Witold Pyrkosz nadawał się do roli nieuczciwego kasjera bankowego Zenona Kruka idealnie! Gra bohatera, który nie rzuca się w oczy, więc tym samym nie wzbudza żadnych podejrzeń. A przynajmniej tak mu się wydaje. Jego wewnętrzny spokój pewnego dnia pryska jednak jak bańka mydlana… Historię wymyśloną przez Feliksa Falka wyreżyserował inny mistrz – Ryszard Bugajski. A jej tytuł brzmi tak niewinnie: „Kiedy się ze mną podzielisz?”
więcej »Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz
Dekoracje waść niszczysz!
— Jarosław Loretz
Ten człowiek jeszcze oddycha!
— Jarosław Loretz
Dama przed podróżą
— Jarosław Loretz
Dama w podróży
— Jarosław Loretz
Wymarzony kochanek
— Jarosław Loretz
Spaleni słońcem
— Jarosław Loretz
Dymek w lesie
— Jarosław Loretz
Beczka bezpieczeństwa
— Jarosław Loretz
Pomsta na ufokach
— Jarosław Loretz
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski
Żyje się tylko dziewięć razy
— Konrad Wągrowski
Pościgi, wybuchy, cięte dialogi
— Konrad Wągrowski