East Side Story: Epitafium straconego pokolenia [Władimir Kott „Gromozeka” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Film Władimira Kotta, choć zatytułowany został „Gromozeka”, nie ma w zasadzie nic wspólnego z twórczością Kira Bułyczowa ani stworzoną przez niego postacią kosmicznego profesora archeologii z planety Czumaroza. To bardzo gorzki dramat psychologiczno-obyczajowy, którego bohaterami są trzej szkolni przyjaciele, obecnie już po czterdziestce. Życie obeszło się z nimi nadzwyczaj nielitościwie…
East Side Story: Epitafium straconego pokolenia [Władimir Kott „Gromozeka” - recenzja]Film Władimira Kotta, choć zatytułowany został „Gromozeka”, nie ma w zasadzie nic wspólnego z twórczością Kira Bułyczowa ani stworzoną przez niego postacią kosmicznego profesora archeologii z planety Czumaroza. To bardzo gorzki dramat psychologiczno-obyczajowy, którego bohaterami są trzej szkolni przyjaciele, obecnie już po czterdziestce. Życie obeszło się z nimi nadzwyczaj nielitościwie…
Gromozekę przed wielu już laty wymyślił Kir Bułyczow. Postać ta – sympatycznego kosmity z planety Czumaroza, na co dzień profesora archeologii – pojawia się w kilku utworach prozatorskich Rosjanina oraz nakręconych na ich podstawie filmach animowanych (na przykład „Tajemnica trzeciej planety” oraz „ Urodziny Alicji”), których bohaterką jest nastoletnia Alicja (Alisa) Sieliezniowa. Jego fantazyjne imię wykorzystał w swoim najnowszym pełnometrażowym obrazie reżyser i scenarzysta Władimir Konstantinowicz Kott, choć wymyślił dlań zupełnie inną genezę. Gromozeka Kotta to nazwa amatorskiego zespołu muzycznego, będąca akronimem od nazwisk jego trzech członków: Gromowa, Mozierowa oraz Kaminskiego. Władimir Konstantinowicz urodził się w styczniu 1973 roku jako brat bliźniak Aleksandra Kotta, również twórcy filmowego, autora takich obrazów, jak „ Pokażę ci Moskwę” (2009), „ Twierdza brzeska” (2010) czy „ Pod przykrywką” (2010). Po ukończeniu wydziału reżyserskiego stołecznego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS) trafił do teatrów na prowincji – przez cztery lata (do 2000 roku) pracował między innymi w Teatrze Młodego Widza w Twerze oraz w Teatrze Dramatycznym imienia Fiodora Dostojewskiego w Nowogrodzie Wielkim. Wyciągnął go stamtąd Aleksandr, który powierzył mu funkcję swojego asystenta podczas kręcenia komedii miłosno-przygodowej „Jechali dwa szofiora” (1999; premiera: 2002). On również nakłonił Wołodię do podjęcia studiów uzupełniających na Wyższych Kursach Scenariuszopisarstwa i Reżyserii w Moskwie, gdzie jego opiekunem był Władimir Chotinienko. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 2004 roku Kott zrealizował studencką krótkometrażówkę „Dwier’”, która była jednocześnie jego filmem dyplomowym. Od razu też znalazł zatrudnienie w stacjach telewizyjnych, dla których nakręcił dwa seriale sensacyjne: „Rodstwiennyj obmien” (2004) i „Ochotnik” (2006) oraz kilka odcinków komedii przygodowej „Koroli igry” (2007). Przez cały ten czas marzył jednak o debiucie na dużym ekranie. I dopiął swego! Związał się z powstałą kilka lat wcześniej moskiewską wytwórnią TVIndie, na zlecenie której w tym samym 2007 roku nakręcił aż dwa filmy pełnometrażowe – dla kina opowiadający o trudnych relacjach ojca z nastoletnią córką dramat psychologiczny „Mucha” oraz dla telewizji historyczny kryminał „Oranienbaum. Sieriebrianyj samuraj”. Później, po roku odpoczynku, zabrał się za pracę nad „Gromozeką”, a gdy tylko projekt ten dopiął, od razu przeniósł się na plan trzeciego sezonu serialu sensacyjnego „Moskwa. Centralnyj okrug” (2010), by następnie – z okazji kolejnej rocznicy zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – zrealizować wojenny miniserial „Operacja Gorgona” (2011). „Gromozeka”, której budżet wyniósł zaledwie 1,2 miliona dolarów, dość długo czekała na swoją premierę w ojczyźnie autora. Pierwsi, bo już w styczniu bieżącego roku, zobaczyli ją uczestnicy Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Rotterdamie. Obraz pokazano w konkursie głównym, ale niczego nie zwojował. Podobnie zresztą jak niespełna pięć miesięcy później podczas dwudziestej drugiej edycji „Kinotawru” w Soczi. Do szerokiej dystrybucji skierowano go dopiero przed nieco ponad tygodniem, 23 czerwca. Wtedy też odbył się uroczysty pokaz w stolicy Rosji (w ramach 33. Moskiewskiego Festiwalu Filmowego), gdzie nagrodzono go burzliwymi oklaskami.  Film Władimira Kotta to w zasadzie trzy oddzielne nowele, których fabuła prowadzona jest równolegle do siebie. Ich bohaterami są trzej przyjaciele z lat gimnazjalnych, którzy tworzyli niegdyś, cieszący się wielką popularnością wśród szkolnych kolegów i koleżanek oraz niechęcią ze strony nauczycieli, amatorski zespół muzyczny o nazwie… Gromozeka. Po zdaniu matury ich drogi na długo się rozeszły; dopiero po trzydziestu latach od ukończenia szkoły spotykają się na zjeździe absolwentów – między innymi po to, aby ponownie stanąć na scenie i zagrać hity sprzed dekad. Spotkanie to staje się zresztą okazją nie tylko do wspomnień z czasów młodości, ale także do dokonania bilansu ich życia osobistego i dorobku zawodowego. Wasilij Pietrowicz Gromow jest milicjantem w stopniu kapitana; nie cieszy się szacunkiem ani swego przełożonego, ani kolegów z pracy. Dostaje głównie nocne dyżury, podczas których najczęściej nie wstaje wcale od biurka. Nudząc się, ogląda telewizję. Gdy wraca do domu, żona Łarisa, wychowawczyni w przedszkolu, jest już w pracy. Od dawna im się nie układa; do tego stopnia, że Wasia zaczyna podejrzewać, iż jego ślubna ma kochanka. Konstatacja ta dziwi syna Goszę, który nie potrafi uwierzyć w to, że można być aż tak ślepym. Ale czego oczekiwać od stróża porządku, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego latorośl zarabia na życie bandytyzmem?… Nie lepiej wiedzie się Mozierowowi, który został taksówkarzem. Żona Zoja zmarła przed laty, córka Liza, gdy tylko dorosła, wyprowadziła się z domu. Pędzi więc on życie samotnika, a że nie ma do kogo wracać, większość czasu przebywa za kółkiem. Ma dobre serce, co sprawia, że stara się pomagać ludziom w potrzebie, co jednak nie zawsze wychodzi mu na dobre. Pewnej zimowej nocy rzuca się na pijanego mężczyznę, znęcającego się nad swoją, nie mniej zresztą podpitą dziewczyną. Efekt jest taki, że zamiast podziękowań, otrzymuje od niej cios w głowę butelką. W drodze powrotnej do domu Mozierow, chcąc poprawić sobie paskudne samopoczucie, kupuje w nocnym sklepie „zestaw obowiązkowy” samotnego mężczyzny, czyli… kilka butelek piwa, dwie paczki chipsów oraz film pornograficzny na DVD, obowiązkowo rodzimej produkcji. Jakież jest jego zdziwienie, gdy w jednej z „aktorek” rozpoznaje Lizę! Od tej pory śledzi córkę, jednocześnie obmyślając sposób, w jaki można by na dobre odciągnąć ją od uprawiania niezbyt godnego zawodu. Gotów jest posunąć się naprawdę daleko. Teoretycznie najlepiej ułożyło się trzeciemu z przyjaciół – Eduard Pietrowicz Kaminski ukończył studia medyczne i został chirurgiem w szpitalu. Ma żonę Jelenę, która pracuje jako okulistka. Nie doczekali się jednak dzieci; ich dom jest więc pusty i nieprzyjazny. Nic zatem dziwnego, że Eduard szuka pocieszenia w ramionach swojej koleżanki z pracy, atrakcyjnej Aleksandry (Saszy) Paliej. Romans kwitnie w najlepsze, kochankowie planują nawet wspólne życie, tyle że Kaminskiemu wciąż brakuje odwagi, aby ostatecznie rozmówić się z żoną. Wówczas postanawia zrobić to za niego Sasza, co staje się zaczątkiem całej serii dramatycznych wydarzeń. Chirurg stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę z miałkości własnej egzystencji, a gwoździem do trumny jego dobrego nastroju staje się śmierć kilkuletniego chłopca na stole operacyjnym podczas rutynowego zabiegu usunięcia wyrostka robaczkowego.  Drogi Gromowa, Mozierowa i Kaminskiego przecinają się dopiero w finale filmu. Wbrew pozorom jednak trzy fale życiowego tsunami nie nakładają się na siebie, prowadząc tym samym do kataklizmu na niewyobrażalną skalę. Po wielu perypetiach bohaterom udaje się wreszcie dostrzec w oddali tunelu wątłe światełko, ku któremu będą mogli teraz podążyć. Szczęśliwie reżyser uniknął pokusy zafundowania widzom happy endu w amerykańskim stylu, dzięki czemu jego dzieło zyskało na realizmie i prawdziwości. Tworząc „Gromozekę”, Kott skorzystał oczywiście z doświadczeń „czornuchy” (vide „ Bęben, bębenek”, „ Palacz”, „ Moje szczęście”, „ Zawieszenie broni”, „ Zaginiony bez wieści”), ale jednocześnie, by nie tworzyć jednoznacznie przygnębiającej wizji atrofii więzi międzyludzkich, nasycił obraz elementami groteskowymi i humorystycznymi. Przejawiają się one zarówno w dialogach, jak i scenach gorzko-ironicznych. Przykłady? Gdy Mozierow zgłasza się na casting do filmu pornograficznego… Gdy pod baraszkującymi Kaminskim i Saszą zarywa się hotelowe łóżko… Gdy Gromow próbuje interweniować, pomagając młodemu mężczyźnie okładanemu pięściami przez grupkę nacjonalistów… Reżyserowi udało się także nie wpaść w jeszcze jedną, czyhającą nań pułapkę – nie uległ przesadnej nostalgii. W filmie brak jest odwołań do dawno minionych czasów sielskiej i durnej młodości, które kontrastowałyby z nieudanym dorosłym życiem głównych postaci. Może dlatego, że Kott nie chciał gloryfikować epoki radzieckiej kosztem Rosji XXI wieku. Co nie zmienia faktu, że jest „Gromozeka” bardzo krytycznym portretem współczesności. Z tą jednak zasadniczą różnicą, że za wszystkie swoje niepowodzenia odpowiadają w zasadzie sami bohaterowie, a nie bezosobowy system.  W głównych rolach Władimir Konstantinowicz obsadził trzech bardzo doświadczonych rosyjskich aktorów. Kapitana milicji Gromowa zagrał czterdziestopięcioletni Boris Kamorzin (znany między innymi z „ Bajki o mroku” i „ Mojego szczęścia”), taksówkarza Mozierowa – o trzy lata od niego starszy Leonid Gromow („ 18/14”, „ Ładunek 200”, „ Przenicowany świat”, „ Antykiller D.K.: Miłość bez pamięci”), natomiast chirurga Kaminskiego – rówieśnik Gromowa, Nikołaj Dobrynin („ Potyczka o lokalnym znaczeniu”). W żonę tego ostatniego, okulistkę Jelenę, wcieliła się Olga Oniszczenko („ Bukiet bzu”, „ Okrucieństwo”, „ Ten, który gasi światło”, „ Dzień w Juriewie”, „ Tylnymi drzwiami”), w żonę milicjanta Łarisę – Jewgienija Dobrowolska („Mucha”, „ Wesołkowie”), zaś w Lizę Mozierową – piękna Polina Fiłonienko („ Jar”, „ Wszyscy umrą, lecz nie ja”, „ Olympus inferno”, „ Pokażę ci Moskwę”). Za ciekawostkę uznać można obecność na ekranie dawnych gwiazd dziecięcych kina radzieckiego z lat 70. ubiegłego wieku. Kott zaprosił do udziału w epizodach „Gromozeki” braci bliźniaków Władimira i Jurija Torsujewów (znanych z „Przygód Elektronika” Konstantina Bromberga), Janę Popławską (tytułowego Czerwonego Kapturka z filmu Leonida Nieczajewa) oraz Dmitrija Josifowa (bohatera „Przygód Buratino” Nieczajewa). Wspomnieć warto również o pojawieniu się – w roli napalonej kobiety w taksówce – młodej reżyserki Walerii Gaj Giermaniki („ Wszyscy umrą, lecz nie ja”). Koleżankę z pracy i jednocześnie kochankę Kaminskiego, Aleksandrę Paliej, zagrała Daria Siemionowa (rocznik 1980), absolwentka moskiewskiej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych (RATI), która popularność zdobyła dzięki występowi w trzech częściach serialu kryminalno-sensacyjnego „Tajnyj znak” (2002-2004). Obecnie można ją zobaczyć na deskach stołecznego Rosyjskiego Akademickiego Teatru Młodzieżowego i w licznych filmach telewizyjnych. W ścieżce dźwiękowej wykorzystano kompozycje Antona Siłajewa („ Jar”, „Mucha”, „Oranienbaum. Sieriebrianyj samuraj”, „ Pokażę ci Moskwę”, „ Sniegir”) oraz utwory bardzo popularnego przed trzema dekadami ansamblu Wiesołyje Riebiata. Piosenkę finałową, czyli „Pticę szcastja” – wielki hit 1981 roku w Związku Radzieckim, oryginalnie śpiewany przez Ukraińca Nikołaja Gnatiuka, wykonuje natomiast zespół ukrywający się pod nazwą P/S. Realizując „Gromozekę”, Kott skorzystał z usług dwóch operatorów – doświadczonego Rusłana Gierasimienkowa („ Ta sama wojna”) oraz stawiającego dopiero pierwsze kroki w zawodzie Grigorija Wołodina, którego poznał przed trzema laty, gdy pracowali nad nowelą „Nadpis”, będącą częścią projektu „9 maja. Licznoje otnoszenije”. 
|